Ja jestem bardzo zadowolony. Oczywiście "Dystrykt 9 to nie jest", ale tak czy inaczej, dostaliśmy świetne kino sc-fi. Głębsze przesłanie to mi akurat lata bo nie po to oglądam takie filmy, dlatego się nie obrażam, że jest takie ostentacyjne, ale rozumiem, że komuś może to nie pasować. Setting jest brudny, bieda aż piszczy i ja to kupuję – celowo omijałem wszystkie informacje i szczerze się spodziewałem akcji znowu osadzonej w Afryce.
Trochę mnie rozczarowało CGI – mam na myśli statki (czy raczej stateczki) kosmiczne i samo Elysium. Ładne to, ale widać, że komputer. Niesamowite były z kolei droidy – przepiękna konstrukcja i naturalna animacja – no ale to dobrodziejstwa mo-capu. A sekwencje w slo-mo – no szczęka opada, tak piękne, że aż chce się oglądać jeszcze raz.
Aktorsko faktycznie różnie – Damon tak sobie, Jodie Foster to w ogóle się zachowuje, jakby się jej nie chciało. Sharlto z kolei, jak myślę można się było spodziewać, to gwóźdź programu, Kruger jest ekspresyjny, brudny i po prostu zły. Naprawdę miło zobaczyć Copleya w roli szwarccharaktera, tak dla odmiany. I nie można zapomnieć o Fitchnerze – rola drugoplanowa, ale błyszczy jak zwykle.
Podsumowując, film w pytę/10, Blomkamp trochę pary stracił, ale gość zna sci-fi, lubi, i nie wątpię, że następnym swoim filmem też trafi w moje gusta.