mi najbardziej podobała sie wizja świata, gdziechińczykó prawie nie widać, ale chiński wszedł do języka ulicy. To był najlepszy i najsłąbiej eksploatowany wątek serii, że o kinówce nie wspomnę. Poza pokazami sztuki prawie-rozbijania FIREFLY przy każdorazowym zejściu na planetę 😉