Kingsman: The Chavs in Suits

Homepage Forumy Na naszych ekranach Filmy, filmy, filmy Kingsman: The Chavs in Suits

Viewing 3 posts - 1 through 3 (of 3 total)
  • Autor
    Posty
  • #24048
    Niedzwiad Mk.II
    Participant

    Co: Kingsman: The Secret Service
    Kto starzy: Głos króla, Maj Kokein, Uncle Archie, Motherfucker Jackson, Luke Skywalker, jakieś naturszczyki, parę fajnych lasek plus Westboro godhatesfags Baptist Church
    Kto kręci: Mistrzu Vaughn
    O co kaman: Już nie robią takich bondów / trybut dla filmów szpiegowskich lat 60-70.

    Kingsman to dość luźna adaptacja komiksu Marka Millara, do którego nawiązuje podtytuł, opowiadająca historię brytyjskiego dresika, który dostaje szansę dołączenia do elitarnego stowarzyszenia krawców – super agentów gentelmenów. Kingsmani to nawiązujący do tradycji Arturowego okrągłego stołu, spadkobiercy wielkich fortun krawieckich, którzy w ramach patriotycznego obowiązku powołują po I wojnie światowej niezależną organizację „szpiegowską”, stawiając sobie za cel zapobieganie największym zagrożeniom dla światowego ładu i pokoju. W wyniku wielu zbiegów okoliczności, poczuć winy i niespłaconych długów, do tej elitarnej organizacji dołącza trochę Koralgolowaty dresik Eggsy.
    Tak można streścić pierwsze 40 minut filmu. Matthew Vaughn znudzony modą na mroczne rebooty, tęskniący za dobrymi starymi filmami i serialami o szpiegach gentelmenach postanowił wrzucić na warsztat komiks Marka Millara. Nie jest to wierna adaptacja opowieści graficznej a raczej wyciąganie i przenicowanie różnych motywów i zszywanie je z kliszami filmów szpiegowskich.
    Vaughn ostatecznie daje nam świetnie skrojony garnitur, szyty na miarę 😉
    Z jednej strony dostajemy klasycznych super agentów i villainów z ich henchmanami i rzecz jasna wypasionym ochroniarzem (w tej roli boska Sofia Boutella), aby zaraz dać prztyczka w nos i powiedzieć nam, że to klisza i miło ją powspominać, ale już się każdemu przejadła.
    W ogóle cały film opiera się na takim dualizmie, old-schoolowe high-techowe gadźety Kingsmanów, jak wyświetlacze komputerów pracujące w monochromie, sprzęt pamiętający czasy Zimnej Wojny, stetryczali agenci, po drugiej stronie high-techowy główny zły. Matthew nie skąpi również mety, co chwila mamy nawiązania do starych filmów przygodowo-szpiegowskich, jak np. rozmowa między Colinem a Samuelem na temat właśnie starych Bondów, nostalgii i tego jak się z niej wyrasta, gadżetów – wspominka o telefonie w bucie (Get Smart), albo o… wystarczy, takie smaczki są co chwila, więc jest w czym przebierać.
    Sam film zadziwia faktem, że wbrew zajawkom jest w nim mniej akcji niż by się wydawało na pierwszy rzut oka, lecz kiedy już się pojawia, są to sceny akcji w najlepszym wykonaniu, ze świetną choreografią (scena w kościele) i o dziwo bardzo krwawe (kategoria R, jakby nie było), choć jest to krwistość komiksowa i o klasę niżej niż np. Dredd.
    Aktorsko jest to pojedynek między Colinem Firthem, który tutaj po prostu błyszczy łącząc brytyjską flegmę, łamaną w najmniej spodziewanym miejscem mało gentelmenskim „fuck” a S. Jacksonem, który wyraźnie czerpie tutaj z Niezniszczalnego. Zaraz za nimi plasuje się geekowaty Mark Strong, filmowy technik/haker. Dopiero daleko za nimi człapie Taron Egerton, grający teoretycznie głównego bohatera, który przez pierwsze półtorej godziny głównie, krzywi się lub szczerzy zęby z zachwytu. Dopiero w ostatnich szalonych 30 minutach filmu, pozwala się do siebie przekonać.

    Kingsman to fantastyczna zabawa konwencją, w której Vaughn czuje się jak ryba w wodzie i poraz kolejny pokazuje, że ewidentnie jest królem reżyserów komiksowych (Whedon całuj mu stopy). Film co prawda ma swoje wady, czasami widać ograniczenia budżetu jeśli chodzi o jakość efektów specjalnych/green/blue screenów. Dodatkowo, niektóre fragmenty mogą niektórych zniesmaczyć lub oburzyć m.in. scena z kościołem (moim zdaniem fantastyczna i jeden z najlepszych momentów) oraz parę scen z szalonej końcówki.

    Ogólnie daję Niedźwiadowe 4.9/5

    Cytat filmu:
    „I’m a Catholic whore, currently enjoying congress out of wedlock with my black Jewish boyfriend who works at a military abortion clinic. Hail Satan, and have a lovely afternoon madam.”

    #24212
    Red
    Participant

    Zgadzam się z przedmówcą, póki co to najlepszy film rozrywkowy tego roku. Ciekawostka: w wielu krajach film wyszedł w wersji ocenzurowanej o parę scen (m.in cała sekwencja w kościele wyleciała, jak i pewien motyw związany z księżniczką z końcówki 😉 ). Vaughn w jednym z wywiadów wspomniał, że póki co nie wie, czy będzie robić kolejnego Kingsmana. Byłoby miło, bo dobrego pastiszu Bonda (który przy tym nie idzie w klimaty „Poznaj moich Spartan”) nigdy dosyć.

    #25122
    Bezel
    Participant

    Świetny film, bardzo dobrze się go oglądało.

Viewing 3 posts - 1 through 3 (of 3 total)
  • You must be logged in to reply to this topic.