Miałem wrażenie, że ten film miał postawić hipotezę: Jaka będzie sztuczna inteligencja?
Taka jaką człowiek ją wykreuje. A więc, po obejrzeniu tego filmu stwierdzam, że zginiemy wszyscy zabici przez roboty debile.
A tak na serio, trailer do niego jest tysiąc razy bardziej ciekawy i lepiej przemyślany niż to coś. Nie czułem sympatii do żadnego z bohaterów, szczerze to cieszyłem się podczas kilku scen z ostatniego aktu tego filmu. Chappie nie przekonał mnie do siebie swoją dziecięcą naiwnością, ponieważ była wypaczona przez bandę debili zwących się Die Antwoort (zresztą ten film powinien się nazywać Die Antwoort: Product Placement). Po połowie w dupie miałem, czy przetrwa czy nie, to samo uczucie towarzyszyło mi w stosunku do reszty postaci. Główny bad guy, to była porażka jeśli chodzi o kreowanie postaci, z jednej strony kreowany na zazdrosnego współpracownika, zdradzający objawy fanatyzmu religijnego, tak naprawdę okazuje się idiotą-psychopatą. Niby ma to stać na przekór temu, że wcześniej reklamuje swoje dzieło, jako posiadające moralność pochodzącą od człowieka – pilota, co jednak w późniejszej fazie zostaje skontrowane z subtelnością kopa w jaja.
W sumie tak można skwitować ten film – brak mu subtelności. Krzykliwy, nieśmieszny, bez większej myśli. Bloomkampowi pewnie wydawało się, że poruszy w nim ważkie tematu ludzkie i sztucznej moralności, ducha w maszynie, pytanie pada, ale rozmywa się gdzieś w oparach absurdu, szybkiego tempa i okropnych południowo-afrykańskich akcentów.
Lepiej obejrzeć jeszcze raz „Krótkie spięcie” niż to.
Współczuję sobie piątej części Obcego. 🙁