Nie chcę mi się drugi raz opisywać wrażeń, więc żywcem skopiuję to co napisałem na (tfu, kalam się) FilmWebie. Jakoś trzeba zacząć temat.
Miło popatrzeć, jak facet, który siedział w takich tematach, jak esesmańskie zombiaki ma szansę wejść na chwilę ( a może i dłużej) do mainstreamu. Film zrobiony według schematu wałkowanego we wszystkich niemal filmach akcji, ale zrobiony sprawnie, bez nudzenia. Fajnie, że znalazło się trochę miejsca na gore, które z pewnością panu reżyserowi jest bliskie. Szkoda, że wszystko w CG, ale doceniam eksplodującego kolesia, po którym zostaje parę ochłapów i robaczki. Design broni i czarownic – świetny. Postawił bym ten film gdzieś pomiędzy Van Helsingiem (ba, zresztą tu też mamy automatyczną kuszę ) a Solomonem Kane'm. Bez totalnego przegięcia jak w łowcy wampirów, ale też nie tak poważnie jak w tym drugim filmie. Ubawiłem się.
Perełki: Hansel cierpiący na cukrzycę ( nie wiem, po prostu mnie to rozbawiło ) i troll imieniem Edward, nawiązania nie trzeba szukać daleko.