The Road
Homepage › Forumy › Na naszych ekranach › Filmy, filmy, filmy › The Road
- This topic is empty.
-
AutorPosty
-
26 lutego 2011 o 23:25 #4830
RUR
ParticipantAż dziw bierze, że dotąd nikt tu nie napisał o tym rewelacyjnym filmie postapokaliptycznym prócz kilku newsów przed premierą. Ani recenzji, ani tematu na forum. Nie będę się tu rozpisywał za wiele, ale jak dotąd nie widziałem czegoś równie mocnego w tym temacie, emocjonalnie wali po czaszce. Gorąco polecam! Dla mnie 10/10!
27 lutego 2011 o 13:48 #4831Interdyktor
ParticipantDokładnie. Ja mam do drogi osobiste bardzo podejście, ale bardziej do książki niż do filmu, choć nie powiem, film bardzo dobrze oddawał książke. Książka zrobiła na tyle dla mnie duże wrażenie, iż mówiłem o niej na maturze ustej z polskiego (okazało się, że komisja nie ogarniała tego dzieła kultury, jak i paru innych jakie przedstawiałem). Choć nie powiem, wolę klimaty fallouta. Książka z każdą stroną wypompowywała ze mnie życiowy happines i awesomenes…
28 lutego 2011 o 19:40 #4832Bezel
ParticipantFilm spoczko, ale The Book of Eli bardziej mnie poruszyło, jeżeli chodzi o koncepcję post-apokalipsy 🙂
1 marca 2011 o 22:08 #4833RUR
Participant@Interdyktor: Niestety nie natknąłem się na tę książkę, ale po obejrzeniu filmu chętnie skonfrontuję ze sobą obie wizje.
@Bezel: "The Book of Eli" również mi się bardzo podobał, jednakże po obejrzeniu "The Road" stwierdzam, że porównywanie tych dwóch obrazów mija się kompletnie z celem. Pierwszy z nich to niemal radosne kino nowej przygody w klimatach madmaxowych, drugi natomiast to rzadkość w kinematografii PA, film stawiający na bolesną prawdę o człowieku, bez upiększeń. Oglądając TR miałem wrażenie, że obcuję z "prawdą" – myślałem "ja pierdole, tak to będzie wyglądać, gdy nadejdzie koniec…" Coś mi się wydaje teraz, że powinienem obejrzeć jeszcze raz "Ostatni brzeg", choć z tego co pamiętam. nie miał on nawet ćwierci mocy "The Road"1 marca 2011 o 23:24 #4834Carbon Unit
MemberThe Road pokazuje upodlenie ludzkie na maxa i ludzie wyglądają naturalniej, w The Book of Eli to taka amerykańskość, świat po apokalipsie a ludzie wypicowani, no ale mózg amerykański nie przyjąłby całkowitej surowości, nie te budżety, nie ten sam odbiorca.
2 marca 2011 o 13:49 #4835Bezel
Participant@RUR
Może bardziej mi się podoba "TBoE" ponieważ ujęła mnie ta jak ją nazwał CU "amerykańskość" PA, ponieważ była zbliżona w klimatach do Fallouta (samotny bohater z misją, małe miasteczko, przeciwnicy z którymi musi się zmierzyć itp.). Oba filmy mówią o PA, lecz "The Road" mówi o zdehumanizowanym Świecie po zagładzie, gdzie nie ma już nadziei (tytułowa księga w TBoE była obiektem który takową dawał – poprzez religię ludzie wierzyli by w lepsze jutro i zbawienie). The Road to po prostu nie tyle walka o przetrwanie, ile o przeżycie i ciągła wędrówka aby nie zwariować od otaczającej nędznej egzystencji (pamiętam scenę gdzie bohaterowie natrafiają na farmę gdzie cała rodzina się powiesiła). Film, mocny, depresyjny nie dla każdego.2 marca 2011 o 14:53 #4836Interdyktor
ParticipantPolecam przeczytać książkę, ma, nie tyle inne zakończenie, tyle co, jest powiedziane trochę więcej na końcu niż w filmie, co też zmienia dosyć odbiór.
2 marca 2011 o 16:11 #4837Carbon Unit
MemberTylko to jest problem, bo o ile obejrzenie filmu po przeczytaniu książki jest fajne (jak np. z LOTRem, z Wiedźminem już nie…), to przeczytanie książki po obejrzeniu filmu już nie jest tym samym, widzisz gęby z filmu, itp. miejsca na wyobraźnie już za bardzo nie ma.
2 marca 2011 o 16:59 #4838Interdyktor
ParticipantJa najpierw dowiedziałem się o filmie. Czytałem książke po zobaczeniu plakatu do filmu, więc i tak widziałem w niej Aragorna. Tak samo miałem z The DaVinci Code, widziałem za bohaterów Hanksa, Magneta i Jeana Reno, ale film zobaczyłem i tak dużo później, i jakoś mi to nie przeszkadzało.
-
AutorPosty
- You must be logged in to reply to this topic.