Wczoraj obejrzałem to cudo. Ktoś wyłożył (podobno) 14 milionów dolarów i wysłał ekipę do Bułgarii w konsekwencji czego powstał film "straight to dvd" o fabule pisanej chyba przez opóźnionego w rozwoju szympansa, ale mimo wszystko zaskakująco dobrze zrealizowany jak na produkcje tego kalibru.
Fabuła jest prościutka. Grupa separatystów porywa dzieci jakiegoś prominenta w zamian za nie żądająć uwolnienia swoich ludzi. Na usługach bossa terrosystów jest amerykański naukowiec – geek, który wykradł amerykańcom prototup uniwersalnego żołnierza nowej generacji. Amerykańskie wojo wysyła swoich ludzi, żeby opanować sytuacje. W tak zwanym międzyczasie na arene wkracza żanklodwandam oraz jego nemezis – dolflungren. Dalej nie ma co pisać, bo i tak wiadomo co będzie.
Jak już napisałem – jak na produkcje która momentami ociera się o poziom filmów pseudosensacyjnych puszczanych czasem w środku tygodnia na tvn, Universal Soldier: Regeneration zawiera kilka zaskakująco dobrze zrealizowanych scen. Są fajne szczelaniny (na uwagę zasługuje w szczególności jedno długie steadicamowe ujęcie w którym wandam biega po budynku i strzela do ludzi) oraz parę niezłych stuntów. Walki toczone w jakimś postkomunistycznym kombinacie nie rażą swoją przaśnością tak bardzo, jak można by tego oczekiwać.
Najbardziej w scenach akcji razi to, że wandam podczas walk z młodszymi i bardziej wysportowanym przeciwnikami stosuje nieczyste zagrywki polegające na przyspieszeniu tempa odtwarzania taśmy i urywanym montażu.
Inna sprawa do brutalność, brud i klimat lat 80. Film jest krwawy, "prosthetic F/X" są wykonane w pyte. Generalnie film sprawia wrażenie nakręconego ponad dwie dekady temu, co odnotowuję jako plus.
W sam raz do obejrzenia na komputorze wieczorem, przy piwku, po ciężkim dniu pracy.