Właśnie obejrzałem ten mega stary (2005) film Mike'a Judge (tego od Beavisa i Buttheada). Kto nie widział: film analizuje zjawisko zdebilenia społeczeństwa światowego, gdyż ewolucja ostatnio promuje nie jednostki inteligentne, a te zdolne do najbardziej aktywnego rozmnażania.
Mega przeciętny urzędnik wojskowy zostaje w ramach eksperymentu zahibernowany w naszych czasach i w wyniku pecha zostaje odmrożony dopiero w 2505, gdzie staje się najinteligentniejszym człowiekiem świata.
Z tego filmu chyba mocno zerżnął Wall-E: cała planeta w śmieciach, a społeczeństwo głównie konsumuje junk food i ogląda TV. Dodatkowo mamy tu specjalne fotele do tej czynności z wbudowanym kiblem, żeby nie trzeba było się fatygować. Natomiast język angielski stoczył się do zlepku monosylab i slangowych okrzyków, czego by sobie chyba nawet Mark Twain nie wymarzył. Natomiast poziom kultury symbolizuje scenka przyjęcia urodzinowego, które dzieci wyprawiają sobie w knajpie o nazwie "Buttfuckers".
Jak nietrudno się domyśleć, w filmie poraża jego aktualność i w sumie nie-nagięta ekstrapolacja współczesnych trendów – niestety nie tylko amerykańskich. Np. oglądając aktualne MTV czy 4Fun.tv widać, że niespecjalnie różnią się one od telewizji przyszłości.
Acha, to oczywiście jest komedia. Niezła.
"Fuck off. I'm eating".