The Clone Wars

[Rif Starfire]

Siedem odcinków jak na razie wyemitowano i kto widział mógł się przekonać, że SW dają jeszcze radę. Co prawda zdarzają się głupotki w postaci niezbyt przemyślanych pomysłów fabularnych, ale całość sprawdza się znakomicie i poziomem odstaje na plus w stosunku do dupnego pilota, który wyświetlano w kinach. Idzie dobrze się bawić z uczennicą Anakina, komicznymi droida bojowymi i klonami, które nie są tylko mięchem armatnim, ale wojakami z jajami.

W najbliższy weekend odcinek z Jar Jarem w roli głównej napisany przez Kevina "Troops" Rubio. Jest szansa, że JJ Binks (zbieżne do JJA) zostanie potraktowany podobnie jak to uczynili twórcy Robot Chicken. Przy okazji odnotuję, że wczoraj w wypożyczalniach pojawił się tego ostatniego Star Wars Episode II i jest przejajcarski. Polecam i TCW i Robot Chickena SW.

[Lord New Age]

Ja czekam aż będzie mi dane zobaczyć pilota. Potem zobaczę serial. Kino zbojkotowałem.

[sfital]

Jak dla mnie Star Wars się w pewnym momencie skończyły. Na pewno gdzieś po RoTS ale jeszcze przed TCW ale do rzeczy.

Serial daje radę, przyznaję bawię się przy nim tylko uważam że lepiej zeby nie powstał. Absolutnie niczego nie wnosi. Droidy głupie? Wiadomo nie od dziś. Klony to ludzie z marzeniami itd? Można poczytać u Kareeen Travis. Anakin nieposłuszny… banał. Serial stworzony dla dzieciaków chociaż mała liczba postaci jak na razie sprawia wrażenie że nie myślą perspektywicznie o pamprach. Postaci i nowych technologii jak na lekarstwo, bo kto tu się pojawia? Obi, Ani, Ashoka (pomysł generalnie mocno z dupy) Ploo Koon, Yoda (chyba) sztywniak admirał Yulren co go potem można zobaczyć jak robi za szefa CIA u Vadera, Dooku, Grievous i wojacy. Nie za fajnie jak na 7 odcinków. Poza tym nie wykorzystuje się należycie postaci, np. taki Grievous nie potrafi rzec nic poza "i will deal with this jedi scum" po czym nie daje rady.

Serial broni względna pomysłowość w kwestiach batalistycznych i humor chociaż pomysły z głupimi droidami szybko się nudza.
Powtórze się: serial poprawny, momentami fajny ale niepotrzebny.

[Gargooletz]

Ależ jak najbardziej potrzebny. Dżordż ma kasę, fani mają radochę, albo temat do postękania i wszyscy są zadowoleni. Owszem, na upartego można obejrzeć trzydziesty raz ESB, czy w bardziej dramatycznym przypadku RotS'a, ale czy nie lepiej ponapawać się nowyymi przygodami naszych mniej lub bardziej ulubionych herosów?
Serial jest bardzo nierówny głównie przez różnorodność osób zajmujących się poszczególnymi odcinkami. Idealny przykład to epki 6 i 7 składające się na jedną historię. Szóstka z dupy wyjęta z fatalną muzyczką gratis, a kolejny już całkiem w pytkę.
No i trzeba też pamiętać, że to mimo wszystko najładniejsza produkcja telewizyjna w 3d. O ile projekty postaci mogą sie nie podobać, to ich wykonanie jest na bardzo wysokim poziomie. Tła czasem kuleją (e01), ale ogólnie trzymają klasę.
Gdyby przykroić zidiociałe droidy i zrobić z Grieva takiego madafakę jak w CW Tartakovsky'ego to byłoby wręcz cudnie. Chociaż i do jednego i drugiego przyzwyczaił nas już EIII.
Mimo wszystko już zarezerwowałem bilety do USA (jak co tydzień), żeby obejrzeć kolejny odcinek :p

[garindan]

A ja jestem takim milosnikiem kinowki i serialu ze az zaczalem intensywnie zbierac ludziki jak za dawnych dobrych czasow! Moim zdaniem ten serial to prawdziwe SW i przygoda co jest milym zaskoczeniem po tym kiblu zwanym prequelami!

[Ragnus]

U mnie w Szwecji jest cała masa pamprów z TCW więc nie myślcie sobie, że Dżordż nie nastawił się na to. W Polsce też da radę sporo tego poszukać, choć nie wszystko do nas dociera.

Serial oglądam regularnie przed telewizorem w sobotnie ranki jak tylko dostanę ciepłą porcję z wypożyczalni. Jeszcze nie postanowiłem przerwać. Irytuje sporo rzeczy, ale jeszcze jestem skłonny je wybaczać. Oczywiście nie mam nadziei, że ujrzę porażkę Republiki kiedykolwiek, ale odcinek z wysyłaniem klonów w próżnię rządził.

[Autor]

Posty