007 Reloaded

  • This topic is empty.
Viewing 15 posts - 1 through 15 (of 15 total)
  • Autor
    Posty
  • #2356
    Atue
    Participant

    Nie orientuję się w polityce MGM ale wydawało mi się trochę dziwne, że Europa zobaczy nowego Bonda na 2 tygodnie przed Jankesami.

    Tu gdzieś był haczyk. Nie podejrzewałem jednak, że to wszystko może być spowodowane jakością nowego Bonda. QS rozpoczyna się w miejscu, w którym zostawiło nas CR. Już pierwsza scena filmu zdradza jaki ton będzie towarzyszył opowiadanej historii. Pościg za Agentem Korony Brytyjskiej to jedna wielka wizualna dyskoteka, właściwie to każda scena akcji żongluje krótkimi ujęciami z których niewiele wynika. Po kilkudziesięciu sekundach traci się zainteresowanie wynikiem starć na ekranie, a szkoda bo składają się one na kluczowe dla tego filmu zwroty akcji.

    Filmowi brakuje estetyki, którą można było poczuć w CR. Bond ciągnie osobistą vendettę i staje na drodze przestępczej organizacji, działa na własną rękę, ale jednak nie działa. Ma przeciwko sobie Amerykanów ale jednak nie ma – QS brak treści i zdecydowania. Merytorycznie wszystko jest wyjątkowo płaskie.

    Do tego w filmie jest kilka głupich i niepotrzebnych wpadek. Bo przecież wiadomo że jak wyskakujesz z samolotu i otwierasz spadochron jakieś kilkanaście metrów nad ziemią to i tak nic ci się nie stanie, nawet jakbyś zarył w skalistą glebę. Przecież to Bond – on pierdoli grawitację. W państwach trzeciego świata mają drewniane łodzie rybackie, które prują fale jak sportowe motorówki. Wywalenie w samochód agenta walizki ołowiu skutkuje pokiereszowaniem pojazdu, ale sam Bond puszczając jedną serię z karabinu nie ma problemu ze strąceniem czterech kółek z drogi w przepaść.

    Co do niepotrzebności. Kilka postaci można było spokojnie wykreślić ze scenariusza. Po cholerę sprowadzali Mathisa? Tylko po to aby Bond mógł go wsadzić do śmietnika?

    Film jest dość miałki i przypomina sequel do Matrixa.

    EDIT:

    O, W MORDĘ. Właśnie się zorientowałem że wywalili na ten film 225 milionów $ :o:o:o

    Nie wiem co zrobili z forsą ale nie zobaczycie jej na ekranie. Przepili czy co ?

    #2357
    Sasquatch
    Member

    @Atue -trzeba się było troszkę bardziej rozpisać i dać recke na główna 🙂 Podpisuje się pod tym co napisałeś, ten film to pod wieloma względami bardziej Bourne nie Bond, z drugiej strony mamy casus IJ, akcja, akcja, akcja bez większego odniesienia do kanonu serii. Szkoda.

    #2358
    Atue
    Participant

    Eh te recki na "zakazaną". Na kilka dni przed Halloweenem posłałem komandorowi reckę fajnego horroru i do tej pory się nie ukazała.

    #2360

    niestety Bond zmierza w kierunku dobrego wysokobudżetowego, ale zwykłego filmu sensacyjnego. Marketingowo to pewnie dobre, dawny "prawdziwy" Bond był trochę jednak zbyt ekstrawagancki i niesamowity dla typowego bydełka zwiedzającego multipleksy. Nie spełniał norm tzw "realizmu" (filmowego realizmu amerykańskiej sensacji), przez co był nieprawdziwy i nieakceptowalny dla przeciętnego widza. Teraz wszytko jest prawie w granicach szklanych pułapek, bornów, transporterów itp, dodatkowo widz jest tak nieprzytłoczony akcja i sieczka ze i tak nie wie o co chodzi.

    Bylo jednak sporo smaczków które jakoś tam próbowały ratować bondyzm, niestety w tej konwencji już sprawiały wrażenie naciąganych. O ile Roger Moore jako 007 mógł wyskoczyć z samolotu i wylądować na glebie nawet nie brudząc sobie garnituru to teraz już takie numery w tym "super realizmie" trochę rażą. Co do budżetu to akurat mało go widać ale jest, było sporo dużych numerów które pojawiały się na sekundę, albo mniej w tym siekanym montażu – fajnie ze nimi nie epatowano tylko były tak prawie od niechcenia, inna sprawa ze zakładając taki montaż można było sobie wiele odpuścić i zrobić taniej a i tak nie było by tego widać.

    Dla mnie Bond jest trochę w ślepym zaułku, ale po filmach typu Austin Powers i cośtam… chyba nie da się wrócić do bonda w starym stylu nie robiąc albo komedii albo żenady. A chyba czekają nas jeszcze dziwniejsze przygody… pojawiają się plotki o afroagencie…007 (co jest chyba równie średnim pomysłem co afrotimelord :/ )

    Podsumowując dla mnie QoS to niezły film sensacyjny, ale średni bond. Doceniam proby bycia oryginalnym, ale zdecydowanie nie ma tu tej gracji oryginalnosci jak w "w służbie jej królewskiej mości" tylko takie na sile łamanie schematów które wyznaczały ramy gatunku.

    #2361
    Lord New Age
    Participant

    Dobrze szanowny cymeryjski kolega gada.

    #2362
    John J Adams
    Keymaster

    Niestety (na szczęście) nie. Porównywanie nowych Bondów do Bourne'a to zauważyłem najczęstszy skrót myślowy krytyków nowo-Bondów, natomiast nie widzę absolutnie żadnych punktów wspólnych w obu produkcjach, może poza sposobem kręcenia akcji. Bourne nie skacze po dźwigach, nie spada z trzeciego piętra, nie wysadza weneckich kamienic.

    Styl Bonda to nie tylko mewa na głowie i łódka w kształcie kry. To cała life-stylowa otoczka, akcja over-the top, licencja na zabijanie – każdy z tych elementów jest raczej podkreślony w nowych Bondach niż stracony. Dzięki temu ten Bond jest o wiele bardziej bondowski niż Brosnan czy Dalton. I właśnie dzięki osadzeniu akcji w pseudo-realizmie ma ona szansę zrobić lepsze wrażenie, niż w starych Bonach.

    Poza tym jest dla mnie oczywiste, że Bond ewoluuje z grubsza w kierunku swojego starego stylu – może ma to na celu właśnie oswojenie na nowo "nowoczesnego łysego widza" z postacią, ale absolutnie nic samemu 007 nie ujmuje. Wiadomo, że nie będzie już raczej pływał w krokodylu i walczył z kolesiem gryzącym kabel kolejki, ale końcowy efekt będzie podobny.

    Jak dla mnie, nowy styl to najlepsze co się przytrafiło Bondowi od 30 lat.

    #2363
    Gargooletz
    Participant

    Z seansu wyszedłem raczej zadowolony, ale nieco zdezorientowany. Z jednej strony spodziwałem się zobaczyć takiego Bonda – pełnego popisowych numerów i szalonych pościgów – ale sposób w jaki zaserwowano to danie był nieco męczacy.
    Sieczka scen akcji przypomina wkurzony stroboskop, co daje taki efekt, że widz siedzi z wywalonym jęzorem, na ekranie dzieje się coś mega epickiego, ale tak naprawdę nikt nie wie co. Coś lata, coś spada. A w przerwach między szalonymi scenami akcji trzeba szybko łączyć fakty, żeby skumać fabułę (co zabawne wątek zemstowy jest bardziej zakręcony niż walka z głównym złym). Wspomniana w recce szybka narracja jest ciężka w odbiorze, kiedy zostajemy bomardowani stuntami i wybuchami.
    Głupotki w stylu akcji spadochronowej faktycznie gryzą. Jakby nie mogli się złapać te kilka sekund szybciej.

    Ja sobie narobiłem dodatkowych problemów nie odpalając CR w celach przypomnienia. Jeśli kogoś dopadła skleroza, to radzę sięgnąć po 'jedynkę' przed wybraniem się do kina na Quantuma. Na pewno odbiór będzie przyjemniejszy.

    Mimo wszystko wątpię, żeby Bondowi groziło całkowite przeistoczenie w zwyczajny film sensacyjny. Klimat 007 jest jak najbardziej odczuwalny.

    #2364
    garindan
    Member

    Niezwykle rozczarowujący film. Nie jest co prawda takim gównem jak nowy Indiana albo inne filmy adresowane do pokolenia wychowanego na filmach braci Emmerich, alejednak to zupelnie nie to co ostatnio. Moztaz za szybki – nawet rozmowa M z jakims kolesiem z biura wygladala jak teledysk MTV. Zero budowania napiecia – ciagle fizyczne szalenstwo. W pewnym momencie zauwazylem ze to co dzieje sie na ekranie niewiele mnie obchodzi – ktows tam sie kopie, udera , jakies ciosy nie wiadomo skąd. Do tego za kamera stal chyba jakis idiota ktory nie umie pokazac tego co trzeba, albo geniusz ktory stawia na intelekt widza i chce zeby sie polowy domyslac. Kadr tak ciasny ze w scenach poscigowo wodnych nie wiedzialem ile jeszcze motorowek trzeba rozwalic – ile ich bierze udial w tej scenie?
    Do tego glowny zly odcinka – Green – w porownaniu z Monsieur Le Chifrem jest ludzkim zerem 🙂 Budynek na pustyni wydaje sie wypelniony gazem jak sterowiec. Jestem niezadowolony.

    A wogole to nie rozumiem dlaczego Bond zaslonil sie Matisem? On byl w koncu zly czy nie?

    #2366
    Gargooletz
    Participant

    On się nim nie zasłonił, tylko niefortunnie go wyjmował z bagażnika. Jak milicjanty się zorientowały, że Mathis jescze żyje to go ostrzelały.

    Motorówki wrogie były chyba trzy, ale głowy nie dam 😉
    W budynku faktycznie jest pełno gazu. Taki ekologiczny hotel 🙂 Przynajmniej fajne wybuchy były.

    A Green jest w porządku. Tylko mial dość mało czasu antenowego, żeby się bardziej popisać. Czepiać to się można nijakiej Kurylenko (swoją drogą to co ona miała na plecach? Jakieś pamiątki bo pożarze w rodzinnej chacie, czy to naturalny trait aktorki?)

    #2367
    deymos
    Member

    A ja uważam, że film to dobra kontynuacja CR. Ciężko jednak porównywać te filmy, bo są zupełnie inne. Zgadza się, montaż jest szybki, co jednak przynajmniej dla mnie nie stanowiło większego problemu. Motorówki były 2:P. Przy czym zaznaczam, że podobne wrażenie odniosłem zarówno na 1, jak i na 2 seansie. Jedno ten montaż wprowadza na pewno – film przebiega błyskawicznie, ani się obejrzałem, a tu już koniec:)
    Nie zgodzę się co do opinii o Greene'e. Jestem nawet pełen podziwu, że udało się wykreować tak dobrego złego, który nie posiada żadnych ffreak cech- choć to może źle powiedziane, bo psychol jest z niego niezły;] Scena, w której po raz pierwszy rozmawia z Camilie rządzi absolutnie – jest tak pojebany, że można w to uwierzyć. Mimo braku uszkodzonych kanalików łzowych etc.
    Mnie napisy i title song sie podobały (choć jak zwykle utwór brzmi lepiej w połączeniu z napisami niż osobno), ale to chyba wybitnie kwestia gustu. I tak wolałem napisy przy filmach z Brosnanem.
    Całkiem podobały mi się nawiązania do innych bondów (Goldfinger się kłania), zresztą skok bez spadochronu traktuję też jako wariację na temat analogicznej sceny z Moorem.
    Nie wiem jak wasze oczęta, ale jak dla mnie budżet widać. W Craigowych bondach cenię sobie to, że CGI nie jest używane w każdej scenie(nie perfidnie) a stunty są prawdziwe (większość). I to się szanuje, że ekipa się trochę namęczy zamiast jebnąć bluebox.

    Kilka rzeczy, o których przedmówcy nie wspomnieli, a które mi osobiście przeszkadzały, to:
    -Panie. Zdecydowanie słabe, ich role zbyt małe, spodziewałem się, że Camilie odegra ważniejszą rolę.
    -tzw. tunel. Nie wiem, po jakiego grzyba był na końcu, chyba tylko po to by odróżniać się od innych bondów. Znacznie ciekawsze byłoby ciągnięcie tego po linii CR, ja np. myślałem, że tunel zrobią w momencie, kiedy Craig zwisając za nogę na linie strzela do Mitchela (czyli tak, jak to w Casino było). Niestety.

    #2368

    czy ja pisze ze bond to bourne? ? ? a jak widać jednak te punkty wspólne jakieś są – wizualna strona akcji to jak na film sensacyjny dość dużo.

    jak dla mnie kiedyś Bond miał swój styl. teraz go nie ma, może szuka, może ewoluuje, a może sobie to wmawiamy. Jest to jakiś przywilej restartu serii, pytanie dokąd zaprowadzi.

    #2369
    Sasquatch
    Member

    Za wiodaca:

    Dan Bradley, choreograf scen akcji, który miał okazję pracować na planach takich filmów jak między innymi "Krucjata Bourne'a" i "Ultimatum Bourne'a", dołączył do ekipy realizacyjnej najnowszego "Bonda".

    Na planie filmu Bradley pełnił będzie funkcję reżysera drugiej ekipy. Zajmie się także scenami walk, pościgami samochodowymi i koordynował będzie ekipę kaskaderów.

    Taaa nie ma podstaw by uwazac ze nowy bond nie przypomina bourne…

    #2370
    harry
    Participant

    na pierwszym seansie z dwóch, na których byłem, przed filmem puścili filmik, gdzie Travis Pastrana wyskakuje z samolotu bez spadochronu (o ten: http://pl.youtube.com/watch?v=lDBrdl2sZWs ) 😀 widać ktoś w kinie przytomnie pomyślał i starał się urealnić trochę scenę z Bonda.
    film mi się spodobał po drugim razie. dobry sensacyjniak. niezły Bond. ale jednak trochę za dużo akcji. przy takim natłoku to już nie jest takie ekscytuje. już w CR stwierdziłem, że scenę na lotnisku oglądałem bez większych emocji, a więcej podniety było, jak zapychali przez pół godziny przy stoliku w pokera 😀
    no i ten montaż trochę męczył na dłuższą metę.
    ale największą wadą wg mnie jest zawartość Bonda w Bondzie (jako filmie) – oprócz kilku scen, jak np. podmiana hotelu, ciężko wyczuć, że to chodzi o tę samą serię. brakowało na początku tego "tunelu" (nie znałem tej nazwy 😀 ), motywu muzycznego (chociaż muzyka ociera się o bondowskie tematy i sprawia wrażenie, jakby powoli ewoluowała i w kolejnej części miałą przeistoczyć się z epą w klasyczną muzykę z Bonda). z kolei Q mi wcale nie brakuje (przynajmniej nie w takiej wersji, do jakiej go doprowadzili po paru pierwszych filmach).
    Greene jest gorszym złym od La Chiffre'a, ale też ma swoje mocne strony, jak szaleńcza walka na końcu (jak rozjuszone zwierzę!). no i cała ta organizacja Quantum wydaje się ciekawa. plusem też jest gra wywiadów (i CIA i MI6) w szarej strefie.
    wiem, że nikogo to nie obchodzi, ale ostatecznie oceniłbym ten film (w kategorii Bondów) na 4/5, przy Casino Royale na 5-/5. fakt, że skala trochę podupcona, bo znalazłoby się kilka innych Bondów z oceną wyższą niż 5, ale co tam 😛

    PS wstyd mi za to pytanie, ale o co dokładniej chodzi z tym nawiązaniem do Goldfingera, o którym się wszyscy rozpisują, a którego ja jakoś nie wyłapałem?

    #2371
    Atue
    Participant

    Agentka pokryta czarnym złotem

    #2372
    Sasquatch
    Member

    Szkoda, że nie wykorzystali "tunelu" w stylu Tarantino 😉

    [url]http://www.youtube.com/watch?v=YRxUdIcgo_E[/url]

Viewing 15 posts - 1 through 15 (of 15 total)
  • You must be logged in to reply to this topic.