Hmm po dłuższym zastanowienia myślę że najbliżej prawdy był komandor, miejsce akcji: dżungla, odpowiednia wilgoć i temperatura w sam raz dla łowcy, biedaczysko nawet taki twardziel jak on musiał spasować gdy tyle ton zwaliło mu się na łeb, nie potrafił sięgnąć do lewej ręki by wpisać w znany jedynie sobie kod autodestrukcji, nic to jednak, na szczęście 70 lat później przebiega nieopodal podstarzały hipis i wyręcza go w dziele powstrzymania razy ludzkiej przed przejęciem jakże poręcznej technologi budowy działka naramiennego, kamuflażu optycznego, hiper mega skutecznych leków przeciwbólowych a o włóczni i przegubowych ostrzach aż strach wspominać 😉
a w 5tej części jeszcze więcej epy w stylu skok na traka i przejęcie wrażego machineguna ;), ciekawe czy ktoś policzył ile żółtego armatniego mięsa padło w tej scenie 😉