Powrót doliny Johnny’ego
3 września 1972
W pobliżu ewidentnie coś się paliło.
Johnny jednak nie poświęcał temu wielkiej uwagi zajęty grą w karty z Travenem na schodach świątyni. Zarośnięta listowiem budowla, na którą natknęli się w środku doliny dawała minimalną osłonę ich obozu, a jedynym jej minusem były węże, które Sosnowski łażąc wokół pracowicie niwelował płonącą szmatą nawiniętą na bagnet.
A, to właśnie to się paliło. Naftą waliło w całym pomieszczeniu, mimo że nie miało sufitu i połowy ścian.
Niestety Sosnowski nie reagował na wołania mające go skłonić do ograniczenia tej czynności. Jedyne co zrobił to polazł w głąb budowli, mimo, że porucznik wyraźnie zabronił wychodzi poza perymetr.Zew mordu węży najwyraźniej był silniejszy.
Gdy 15 minut później zjawił się taszcząc wielki antyczny dzban, Traven rzucił tylko, że rozkradanie dóbr kultury nie leży w ramach ich zakresu zadań – ale poza tym reakcji nie było.
Jakiś czas później Sosnowskiego piekło jak jasna cholera.
W następnym odcinku: Johnny zostawia sobie jeden nabój.
Inne przygody Johnny’ego znajdziecie na johnny.zakazanaplaneta.pl.
Wszystkiego najlepszego Panu Komandoru.
Wszystkiego najlepszego 🙂