Teenage Mutant Ninja Turtles

Dawno temu, na pewnym poznańskim blokowisku założono kablówkę. Oprócz Polonii 1 mocnym punktem programu była stacja Sky One i poranny seans kreskówki o żółwiach ninja. Oglądało się, ale kult zmutowanych żółwi mnie niestety ominął. Widać byłem za głupi, aby docenić wówczas ponadczasowe połączenie słów: ninja, żółw i mutant.

Na bazie kreskówki Konami wydało w 1989 roku na NESa gierę „Fierce Turtle Ninja Legend”. W Stanach gra znana była pod tytułem „Teenage Mutant Ninja Turtles”, a w Europie, dzięki awersji brytyjskiego społeczeństwa do ruchu ninja – „Teenage Mutant Hero Turtles”.

amiga_zolwie1

Gra na pewno była brzydka.  I na pewno bardzo trudna. Tyle zapamiętałem. Żółwie wyglądały równie pokracznie jak dzisiaj te w kinie. Te złe wspomnienia to w sumie nie moja wina, tylko gości odpowiedzialnych za przeniesienie żółwi z NESa na inne porty. I teraz ciekawostka: na Amigę zrobiono to na dwa razy.

Wersja nr 1 to edycja Ninja Turtles, rodem z USA (wydana przez Ultra Games).  Arcytrudna – enemy zadawali trzykrotnie większy damage a pizza, która leczyła żółwie, tutaj miała status świętego Graala. Konwersja kulała pod względem animacji i ilości kolorów (napisał daltonista). Sterowanie joyem doprowadzało do szału, zwłaszcza zgranie ciosów z precyzyjnym skokiem. Muza, co ciekawe, autorstwa uznanego holenderskiego kompozytora Jeroena Tela (Robocop 3, Supremacy), już po chwili męczyła, a co gorsze, grała non stop na ripicie. Za to błąd w ksywie Micaelangelo to akurat uważam za kultowy.

amiga_zolwie4

Wersja Hero Turtles (wydana w Europie przez U.S. Gold) była ponoć łatwiejsza, czyt. bardziej grywalna, ładniejsza i w ogóle napisana na nowo. Grafika i muzyka została zrobiona od zera (dyskusyjne, czy lepiej), a całość zamiast jednej dyskietki zajmowała teraz dwie.

amiga_zolwie3

Mi w czasie tripu nach Berlin przypadła ta gorsza wersja, stąd od gry się szybko odbiłem i pamiętam ją głównie jako uciętą kartkę z Amiga Action w moim katalogu z gierkami na giełdzie.

 

Tak to wyglądało: Ninja version

 

A tak Hero version

 

Fabuła była pretekstowa. Ot Shredder i kolesie z Foot Clanu porwali April. Grałem krótko, więc może później było tam jakieś trzęsienie ziemi. Pomysł przełączania w czasie gry pomiędzy żółwiami może nie był specjalnie oryginalny. Fajny był za to myk, że gdy jeden z żółwi zginął, porywali go goście Shreddera i jeżeli uwolniliśmy go na czas, towarzyszył nam dalej w grze.

amiga_zolwie5

W sumie czepiam się tych Żółwi. Wersja na NESa była przebojem: miliony sprzedanych sztuk i skrzynie dukatów. Tylko ta moja  amigowa konwersja była spieprzona a przy grach na „500” idących w setki szkoda mi było marnować czas na tytuły, po prostu, przeciętne.

amiga_zolwie2

Okładki pożyczone z MobyGames. Ta na Peceta to oryginalna okładka drugiego wydania TMNT#4 autorstwa Michaela Dooneya.

Komenty FB

komentarzy

Komercha

Dodaj komentarz