I po Comic-Conie…
W ostatni dzień SDCC postanowiliśmy odpuścić sobie program i w zamian pochłonąć jeszcze atmosferę Exhibition Hallu. Było warto, bo w odróżnieniu od polskich konwentów stoiska zwijają się po zakończeniu imprezy, a nie o 11.00 w niedzielę – no i można było się załapać na free stuff rozdawany garściami przez wystawców, aby nie wozić go z powrotem.
Z tego wszystkiego nie zdążyliśmy pójść na Prometeusza, ale nic to. Do zobaczenia (może?) za rok!
Gzie moja fota z laską He-Mana?
W płatnej edycji ZP.
W płatnej to te sweet czarodziejki!
W płatnej to ja chce TŻBŁ.
Ile za zdjęcie samego Ferrigno, bez siebie obok?
Czujne oko zauważy scjentologiczną propagandę:)
Za zdjęcie Ferrigno bez pozwolenia można było dostać od niego w papę. Bezpieczne było zrobienie zdjęcia Ferrigno bez Ferrigno.