The Secret of the Monkey Island

Nigdy nie jest za późno na efektowny coming out toteż na niniejszych łamach chciałbym się przyznać do żarliwego uczucia jakim darzę Guybrusha Threepwooda. Kręcą mnie jego jasne włoski, chuda sylwetka, ta dzikość serca zmieszana z niebywałą odwagą, bezczelnością i chłopięcą naiwnością.

Guybrush Threepwood przyszedł na świat w 1990 roku wraz z grą The Secret of the Monkey Island. Matką mu było genialne LucasArts ale ojców miał już trzech: Rona Gilberta, Tima Schaffera i Dave’a Grossmana. Najbardziej znani są dwaj pierwsi. W ich CV znajdziemy takie tytuły jak Maniac Mansion, Day of Tentacle czy solowe projekty – Schaffera: Full Throttle, Grim Fandago, Psychonauts, Brutal Legends i Gilberta: Total Annihilation (wyłącznie producent), Penny Arcade czy oba DeathSpanki. Giganci, pewnie i wizjonerzy ale trzeba zauważyć, że rozstanie z Lucasem nie wyszło im na dobre (delikatnie mówiąc). Fabuła a raczej pomysł na grę pochodził z pirackich atrakcji parku rozrywki imć Disneya, fascynacji Gilbera piratami i książki „On Stranger Tides” Tima Powersa (1988).

The Secret of the Monkey Island to piracka przygoda, w której nasz leszcz po udowodnieniu męstwa, charyzmy, po otarciu się o szaleństwo i przy odrobinie szczęścia zdobędzie ukochaną Elaine. Po drodze fechtując SCUMMem pokona mistrza miecza, odnajdzie skarb, da się wystrzelić z armaty, dobije targu z trójką pirackich lordów i jednym sprzedawcą używanych łodzi by na końcu heroicznym czynem zamienić samego LeChucka w kolorowe fajerwerki. Zakończenie miało podobną epę jak ostatnie kadry Fight Club.

Cztery dyskietki prócz świetnej zabawy i zajebistej (wówczas) grafiki zawierały nieprawdopodobne zasoby odkrywanego stopniowo kryptycznego humoru. Małpią Wyspę kończyłem 3 razy za każdym razem łapiąc nowe nawiązania. Jest ich od groma, i pewnie jedynym sposobem by poznać wszystkie to wizyta na jednym z fanowskich małpich sajtów. Przykładem może być scenka, przez którą ktoś pewnie dostał zawału, kiedy nasz bohater – tak po prostu – runął ze skały a na ekran wyskoczyło okienko Restore, Restart or Quit the game. Na szczęście, chwile później Guybrush powraca otrzepując ciuchy i komentując na luzie: gumowe drzewa. Dodajmy, że okienko celowo zerżnięto z przygodówek Sierry.

Sam Guybrush nie był wszakże nieśmiertelny. Można go było utopić siedząc dłużej niż 10 minut pod wodą. Jak na człowieka to i tak nieźle.

Gra mimo absurdalnego humoru posiadała całkiem sensowne zagadki. Nie oznacza to bynajmniej łatwych. Do łez i czarnej rozpaczy doprowadzić mógł pojedynek ze swordmasterem a ratunkiem (w moim przypadku) było spisanie obelg i ripost na kartce papieru. Na papierze kreśliło się również mapę z drogą do cyrku. Samodzielne ukończenie Małpiej Wyspy wydawało mi się wtedy niezłym wyzwaniem.

PS. W grze, Scumm to nazwa pirackiej knajpy ale to również rozwinięcie od Script Creation Utility for Maniac Mansion – enginu gry. Lord New Age mógłby tego nie wiedzieć. Wciąż też uważam, że korzenie Scumma leżą w 8-bitowym Spellboundzie.

Rok później (1991) LucasArts wydało Monkey Island 2: LeChuck’s Revenge. Ponownie trio Gilbert, Grossman i Schafer na pokładzie i raz jeszcze sukces, dukaty i sława dla LucasArts. Życie miało smak 11 dyskietek, było piękne i beztroskie.

Poprawione i wydane niedawno Special Edition The Secret of the Monkey Island oraz Monkey Island 2: LeChuck’s Revenge to obowiązkowy zakup dla fanów gatunku czy retro gierek. Drzewiej oba tytuły tak mi sformatowały mózgownicę, że teraz skończyłem je niemal z pamięci.

W rankingu Computer Gaming World Magazine Małpia Wyspa zajmuje 19 na 150 miejsc!

 

Intro: The Secret of the Monkey Island

 

Gameplay: The Secret of the Monkey Island

 

Gameplay: Monkey Island 2: LeChuck’s Revenge

 

Special Edition The Secret of the Monkey Island

Komenty FB

komentarzy

Komercha

10 Komentarze(y) na The Secret of the Monkey Island

  1. Gra legenda. Muzyka, czemu w recenzji nie wspomniano o KULTOWEJ MUZYCE.

    Co do postaci i nawiązań to TSOMO moim skromnym zdaniem nawiązywało do Piratów Polańskiego. Przecież Guybrush to wykapan "Żaba" a LeChuck to Kapitan Red!!

  2. Podoba mi się tekst z pudełka z gry "Relentless jabs, and cryptic in-jokes only smart people will understand". Widzę oczyma wyobraźni jak ktoś dzisiaj taki tekst ładuje na pudło z grą.

  3. Muzyka aka pląsanie była faktycznie swietna.

    Carbon -> Dlatego Gilbert działa dzisiaj w sektorze indie 🙂

  4. "Optional easy mode for beginners and magazine reviewers"

  5. Pierwszy raz słyszę o tej grze.

  6. ja grałem w podobną grę na iphonie, tylko że miała inny numer, bodajże 2 czy coś koło tego. czy to jest jakieś nawiązanie? alezasadniczepytaniewciążpozostajebezodpowiedzi How much wood could a woodchuck chuck if a woodchuck could chuck wood?

  7. Ciekawostka: dialogi do pierwszej czesci napisal Orson Scott Card (jakos rzadko sie o tym pamieta) 🙂

  8. Dowiedziałem się o tym niedawno ze zdziwieniem, potem zapomniałem i teraz dowiedziałem się ponownie ze zdziwieniem 🙂

  9. Odkrylem to jakies 2 tygodnie temu 🙂

  10. A tydzien temu ze sam Patton z Faith No More podkladal glos w Darkness

Dodaj komentarz