Elvira: Mistress of the Dark

Po ciężkich klimatach gier Wings i Lost Patrol dzisiaj czeka nas krótka wycieczka po nawiedzonym zamku i randka z cycatą gotką.

Elvira: Mistress of the Dark to powstała w roku 1990 w studiu Horrorsoft gra, która dość zgrabnie łączyła w sobie elementy klasycznej klikanej przygotówki, horroru i prostego RPG. Poza tym nawiązywała do ponoć kultowej w Stanach postaci Elviry (aktorka Cassandra Peterson), programu Fright Night i filmu z Elvirą w roli głównej. Bije się w pierś: wachlując 5 dyskietkami nie miałem o kulcie Elviry większego pojęcia: ot dziwna laska z fajnym dekoltem. Zresztą to nie koniec growych konotacji Elviry: był jeszcze sequel czyli świetne Jaws of Cerberus (pojawi się w Amiga Finest) oraz niezła platformówka, nazwana po prostu – Elvira. Na giełdzie wszystkie 3 tytuły były powszechnie mylone (podobnie jak inne tytuły Horrorsoft – Personal Nightmare i Waxworks, funkcjonujące jako inne części Elviry – Cmdr JJA).

Akcja Mistress of the Dark zaczynała się u bram odziedziczonego przez Elvirę zamku, gdy wezwani przez nią na pomoc mieliśmy oczyścić rezydencję z wywołanych, niechybnie przypadkiem, demonicznych przodków Elviry. Szansa na dobre wrażenie i szybki seks z panią mroku szybko przepadała, gdyż pierwszy kontakt ze strażnikiem kończył się zamknięciem naszego bohatera w celi. Z niej uwalniała nas Elvira, a motywującą gadką wspartą ruchami górnych, tych bardziej odkrytych części ciała, zachęcała do zebrania sześciu kluczy, otwarcia zaklętej skrzyni i pokonania grasujących po całej posiadłości plugawych oponentów oraz równie obrzydliwej, przeklętej babki. Ufff.

Elvira: Mistress of the Dark to przede wszystkich jeden z najlepszych horrorów na Amidze. Mimo, że niejedno się widziało czy czytało, to odcięte głowy, wydłubane oczy, poderżnięte gardła robiły wrażenie. Generalnie grafa była świetna i bardzo dokładna. Zamek liczył prawie 800(!) lokacji – od ogrodów po katakumby – gdzieś tam czekało na odnalezienie ponad 200 przedmiotów, a na ubicie kilkanaście rodzajów przeciwników. Od prostych kultystów/mnichów po demony i rycerzy. Walka, przynajmniej w teorii wydawała się prosta: w rilu wybieraliśmy jeden z dwóch ataków (Lunge/Hack) lub przyjmowaliśmy cios na Block/Parry. Łatwo nie było, bo dopóki nie znaleźliśmy miecza czy kuszy biegało się z prostym sztyletem.

Najważniejszą lokacją była kuchnia, gdzie po zabiciu rezydentki – wampirzycy sadowiła się Elvira przygotowując różne eliksiry i czary. Tu wtrącenie: szkoda, że potionów nie można było używać w trakcie potyczek. No właśnie: czary, eliksiry – co jeszcze z RPG? Na przykład statystyki jak: siła, zręczność, punkty życia czy doświadczenie. Za to prawą stronę ekranu zajmowały pozycje rodem z przygodówek czyli Open, Close, Examine, Use, etc.

Z jednej strony gra była świetna – z drugiej za długa i potrafiła zniechęcić wachlowaniem dyskietkami oraz wolnym ładowaniem ich zawartości. Pamiętam jednak ciarki, kiedy przy dźwiękach świetnie skomponowanej muzy Dave’a Hasslera pojawiał się pierwszy kultysta. Dlatego powinna być zapamiętana jako jeden z kilku wyśmienitych wydanych na Amigę horrorów, którego zacna dawka gore tylko zawstydzała oryginalny telewizyjny i raczej komediowy wizerunek panny Elviry.

Komenty FB

komentarzy

Komercha

7 Komentarze(y) na Elvira: Mistress of the Dark

  1. fakt, Waxworks w katalogach niektorzy opisywali jako Elvira 3, zaraz obok Defender of the Crown 3

  2. Gra byla przekozacka z wielu powodow. chociazby to cale bieganie za ziolami po to by upichcic odpowiednego połszyna. rozne rodzaje smierci ktore na ciebie czekaly, w tym nastrojowe koncowe ujecia. lokacje od zamkowych komnat, przez ogrody az po katakumby. inteligentne zagadki. klimatyczna muzyka, ktora dobrze oddawala ducha gry. no i panna Elwira, ktora mogla robic spokojnie za bufetowa na stacji pkp.

    Hej , drzewiej te gry jakieś lepsiejsze byli.

  3. Bzykało ją się na końcu czy nie?

  4. W domyśle tak, ale przedstawień graficznych nie było.

  5. juz to,ze kiwnela na ciebie palcem i glebiej odetchnela motywowalo cie do skonczenia gry.

  6. …albo do innych czynnosci sexualnych ;p

  7. teraz już sie tak skomplikowanych gierek nie robi…
    pamiętam, ze ukończyłem ale dzięki instrukcji przejścia zajmujacej parę ładnych stron

Dodaj komentarz