Jackson reżyserem Hobbita!!! (?)
Jackson fanem Pottera (lub Jagiellonii Białystok) |
MGM (pomimo stania nad grobem) i Warner nadal usilnie poszukują reżysera opuszczonego ostatnio Hobbita. W międzyczasie pojawiły się nazwiska Davida Yatesa i Neilla Blomkampa, ale koniec końców producenci skrócili listę kandydatów do jednego nazwiska.
Tak więc Peter chyba nie chce, ale będzie musiał zrobić Hobbita – i jak donoszą pierwsze doniesienia, ugiął się pod presją wytwórni i najprawdopodobniej wyreżyseruje obie części. Pozostaje tylko wyobrażać sobie, czego Jackson zażądał za swoją łaskawą zgodę.
Gdyby informacja faktycznie była prawdziwa, zdjęcia mogą ruszyć jeszcze w tym roku, co nieco odwlecze agonię MGM. Z drugiej strony, Spielberg musiałby znaleźć sobie kogoś innego do reżyserii jednego z Tintinów.
Inne doniosłe wieści – tutaj.
Bynajmniej nie jest do dla mnie dobra wiadomość. Na okoliczność Hobbita miałem nadzieję, że dane mi będzie obejrzyć wizję Śródziemia zrodzoną w innej głowie niż PJ.
Del Toro był dla mnie spoko, ciekawie by to musiało wyglądać gdyby za reżyserkę wziął się Blomkamp. Ale wiadomość o angażu tego drugiego jak dla mnie była ewidentnie wyssana z palca, tylko dlatego że "przecież wszyscy więdzą że Jackson i Blomkamp to dobrzy wafle".
Malo J. juz w Srodziemiu zjebal?
Żałuję Del Toro. Jeden z ostatnich potrafiących (i chcących) uzywać nie tylko CGI.
Co do Jacksona: wrzucę g@#$ w wentylator, a co mi tam:D
Cieszę się ze jeśli nie Del Toro to Jackson.
Według mnie Jackson dał radę, dołożył od siebie, namieszał, poprzestawiał. Ale krzywdy trylogii nie zrobił. Oczywiście, hardkordnerd teraz zajęczy . Arwena czarująca MAGIĄ nad rzeką a nie urodą w ciszy i milczeniu,, brak Toma Bombadila, a zamiast niego, o zgrozo, Elfy w Helmowym Jarze – toż to straszne odstępstwa!
Jackson to po prostu heretyk!
Jackson jest gwarantem dobrego poziomu Hobbita. I tego, ze bedą obie części. Sorki, nerd-friendly director może zrobiłby trylogię (lub Hobbita) hardtolkienowo, ale tylko pierwszą część. Bo po wpływach z niej studio (każde) dałoby sobie spokó z ewentualną resztą.
Oczywiście, dla jęczących hardkorów to byłaby rewelacja: mogliby pisać petycje o kontynuacje, podpisywać się pod nimi na symulujących życie społeczne portalach, płodzić zachwalające 1-szą część recenzje na IMDB i tematycznych WWW.
Ale ja, przez własną żonę uważany za wariata, nerda, hardkora etc etc straciłbym na tym,:
Bo mi się trylogia zwyczajnie a'la Jackson podoba.
Może dlatego, że w odróżnieniu od jednego mojego kumpla przestałem odbywać coroczne czytanie Tolkiena jakieś 10 lat temu:D:D
O, dżeksonowego Hobbita to sobie podaruję w trosce o zdrowie. Z projekcji Dwóch Wież wychodziłem z takim impetem, że złamałem palec.