Tigers in the Snow

Dnia 16 grudnia 1944 roku Hitler rozpoczął ostatnią wielką kampanię na zachodnim froncie. Pod koniec 1944 front zachodni (podobnie jak i wschodni) praktycznie stał w miejscu. Do tego niepowodzenie operacji Market Garden przekonało Adolfa, że wróciła do niego inicjatywa i szczęście. Operacja pod kryptonimem Straż nad Renem miała rozbić wojska aliantów, odciąć zielone wciąż wojska amerykańskie od angielskich i szybkim uderzeniem przez słabo chronione Ardeny zdobyć Antwerpię. Tyle krótkiego wprowadzenia do gry Tigers In the Snow, jednej z moich ulubionych strategii boskiej SSI.

Atarynka to nie tylko dziesiątki mniej lub bardziej udanych gier zręcznościowych, ale również imponująca liczba strategii planszowych, głównie produkcji SSI. Tigers In the Snow, Eastern Front, Conflict In Vietnam, War In Russia czy Decision In the Desert – każda świetna, każdej poświęciłem wiele godzin. Do tego stopnia, że z historii byłem zwolniony ze sprawdzianów po tym, jak po wywołaniu do odpowiedzi o WWII w Afryce przez pierwszy kwadrans na tablicy analizowałem rozmieszczenie sił włoskich na tamtejszym froncie. Grało się dzień wcześniej w Decision In the Desert.

Tigers In the Snow jak na tytuł z 1981 roku oferował całkiem rozbudowaną rozgrywkę. Zabawa standardowo podzielona była na fazy ataku, obrony, ruchu oraz zaopatrzenia. Istotnym czynnikiem była pogoda, która podobnie jak w grudniu 1944 roku początkowo uniemożliwiła działanie lotnictwa aliantów, by potem komunikatem „Clear sky” rozpieprzyć dywizje pancerne i linie zaopatrzeniowe nazistów.

Celem wojsk niemieckich było przeciąć Ardeny i dotrzeć do rzeki Mozy, a główną siłą możliwość ruchu tanków w fazie odwrotu aliantów – kończyło to się zwykle likwidacją alianckiej jednostki. Niestety sympatycznie było tylko z początku, później puste baki i poprawa pogody hamowały każde natarcie. Celem aliantów było powstrzymać Niemców, aż nadejdą posiłki. Tutaj gra początkowo opierała się na taktycznym odwrocie, umacnianiu miast i przepraw, a potem trzymaniu kciuków za pogodę i czekaniu na nowe jednostki. Nie ma bata, podobnie jak w 1944 wygranie gry po stronie Niemców było niezłym wyzwaniem. Najwięcej frajdy Tigers In the Snow dawał w wariancie na 2 graczy – tutaj zabawa uciekała schematom i można było pokombinować.

Tyle na dzisiaj. Za tydzień kilka słów o innych kultowych produkcjach SSI.

Komenty FB

komentarzy

Komercha

Dodaj komentarz