Broadsides

Przy okazji Seven Cities of Gold Cmdr JJA przypomniał inny cało-dyskietkowy przebój : Broadsides – strategię boskiego Strategic Simulations, Inc. Tak więc dzisiaj, trochę poza ramówką, kilka słów o pewnie pierwszym (bo bagatela sprzed 26 lat) symulatorze potyczek morskich.

Broadsides przenosił graczy do czasów Napoleona – późnego XVIII i wczesnego XIX wieku. Na początku mogliśmy wybrać pomiędzy trybem zręcznościowym a rasowym symulatorem. Arcade, bawiło dość krótko – kilka manewrów, kręcenie joyem i strzał z pełnej burty po udanym zwrocie lub przy sprzyjającym wietrze. Cała magia Broadsides tkwiła w symulacji. Na starcie wypadało pobawić się opcjami – całkiem rozbudowanymi, gdyż poza banalną zmianą nazwy okrętu można było wybrać tryb gry, ograniczyć rozgrywkę tylko do abordażu, stworzyć np. własną fregatę, definiować liczbę, zasięg i rodzaj dział w baterii, rodzaj ożaglowania, sprawność załogi i etc. Teraz kurcze nie pamiętam, wersja na Apple miała drugą, extra dyskietkę pełną gotowych statków: słynne brytyjskie Victory, amerykańskie Constitution i Constellation, francuskie La Vengeance i wiele innych. Natomiast na Atarynkę w Broadsides można było pograć dzięki zripowanej wersji na kasecie (wymagającej naprawdę dużo cierpliwości przy dogrywaniu danych) lub dyskietce (pozdro Puzon!) – ale bonusowych statków nie pamiętam.

Zwycięstwo w Broadsides odnosiliśmy po zatopieniu wrogiej jednostki lub dzięki zdobyciu większej ilości punktów. Te ostatnie komputer przyznawał za: zniszczenie żagli i masztu, duże straty wśród załogi przeciwnika, podziurawienie kadłuba, bonus czasowy lub udany abordaż. Automatycznie przegrywaliśmy gdy szliśmy na dno (normalka), przy stanie załogi liczącym 25 % stanu początkowego lub po udanym abordażu przeciwnika – to też nie dziwi.

Jeszcze słówko o abordażu – ten był dość oryginalny. Pojedynki przypominały zabawę w „kamień, papier i nożyczki” i przy zdziesiątkowanej przez armaty załodze trzeba było mieć wiele szczęścia by odeprzeć napastników. Statkiem dowodziliśmy przy pomocy komend, które dotyczyły kursu, prędkości, rodzaju amunicji, zwrotu na ster lub bakburtę, celowania, zasięgu dział i etc. Rodzaj komend zależał od typu rozgrywki – w arcade było ich po prostu mniej.

Najwięcej zabawy Broadsides gwarantował w wariancie na dwóch graczy – ale trzeba przyznać, że komputer również trudno było ograć. Do tego sama gierka, bez instrukcji wymagała sporo cierpliwości. Dzisiejsi weterani Piratów czy innych korsarskich gierek w środku nocy wymienią rodzaje kul armatnich. Natomiast drzewiej grape shot czy chain shot wymagało chwili refleksji i zajrzenia do słownika. Kurcze gra była na mega wypasie, jeszcze 26 lat po premierze tytuł budzi szacunek zwłaszcza gdy zestawić go z prostymi zręcznościówkami tamtej ery. No ale SSI trzymało klasę, a Broadsides był tylko jedną z wielu ich kultowych strategii.

Komenty FB

komentarzy

Komercha

Dodaj komentarz