Polcon 2009 – relka ZP!!!

Tytuł: Polcon 2009.
Gatunek: XXIV ogólnopolski konwent miłośników fantastyki.
Za udział wzięli: SMERF Łódź, Ostry, fandomu pospolite ruszenie.
O co chodzi: ?
Kiedy i gdzie: 27-30.08.09, Łódź

AKA

Tytuł: PolClown
Gatunek: Końwent
Za udział wzięli: Gamonie Freda
O co chodzi: W Łodzi żaden końwent nie wychodzi
Kiedy gdzie: 29-31.02.09, Łódź

A – ALTERNATYWNA HISTORIA. W promowanym na Polconie konkursie literackim prawicowcy Jęczmyk, Parowski, Wolski i Twardoch pytają o alternatywy II W.Ś. Konwentowicze pytali co by było, gdyby dwa lata temu to Gdański Klub Fantastyki został wybrany na organizatora Polconu 2009? Czy wystąpiłyby wtedy dziewczęta z domu kultury K . Maciuś I? Byli tacy, co obiecali napisać relację z tej alternatywy.

B – BADŻE. Teoretycznie obowiązkowe dla przebywających na terenie imprezy. Najrestrykcyjnej wymagane na Targach Fantastyki w MOSiRze gdzie akurat można by ku uciesze sprzedawców (a zarazem sponsorów konwentu) wpuszczać ludzi z ulicy, o ile ktoś by tam trafił (patrz ORIENTACJA). Za to, w LODEXie Lord Watson eksperymentalnie paradował dłuższy czas bez badża, przez nikogo nie zatrzymywany.

C – CZAS WOLNY. Spędzany bardzo miło na trawnikach przed LODEXEem ub w NAMIOCIE KONWENTOWYM. Po jego zamknięciu do dyspozycji były dwie pseudoakademickie knajpy (z czego jedna to podła dyskoteka) albo pobliski park czy betonowy plac przed MOSiRem (polecam!). Towarzyska część konwentu niezwykle udana. Sporo tutaj zawdzięczamy zawdzięczamy WOJNIE POLCON VS. POLCLOWN, która mocno pointegrowała fandom (zresztą i tak od dawna mocno zintegrowany).

D – DOLINA POKONWENTOWA. Występuje po zakończeniu konwentu. Stany depresyjne pojawiają się zarówno u uczestników jak i u organizatorów. Wywołana nieproporcjonalnie krótkim czasem trwania konwentu w stosunku do czasu oczekiwania na konwent. Fazy pozornego ozdrowienia zachodzą w czasie oczekiwania na kolejny konwent.

E – EKRAN. Najbardziej oklaskiwana gwiazda Polconu. Na UROCZYSTEJ GALI jego wielokrotne (i bezzasadne) z- i rozwijanie doprowadziło zgromadzonych do wrzenia.

F – FANZINY. Licznie dilowane przez podziemnych wydawców. Najbardziej oczekiwany to nowy, 27 numer białostockich „naCzelnych – Periodyku dla Homo Regressus”, słynnych ze sprośnych rozkładówek. Zabrakło niestety tradycyjnej sylwetki fana, w zamian otrzymaliśmy rewelacyjny, antyczny dramat „Babajagin – Tajemnicze zlecenie”, tematycznie pokrewny Mrocznemu Hutnikowi Planu 9. Negocjujemy warunki zamieszczenia tego wiekopomnego dzieła na naszych łamach.

G – GOŚCIE KRAJOWI. Zawitała armia polskich twórców, wydawców itp. z Jackiem Dukajem na czele. Z nieznanych przyczyn zabrakło Łodzianina – Andrzeja Sapkowskiego.

H – HEIMLICHA CHWYT. Za jego pomocą Jeremy Bulloch i jego małżonka uratowali dławiącego się nerda.

I – INTERNETOWA AKREDYTACJA I PRZEDPŁATY. W pierwszych godzinach konwentu uprawniały do stania w VIPowskiej kolejce-monstrum.

J – JANUSZ A. ZAJDEL. Patron literackiej nagrody fandomu polskiego. Ta w tym roku trafiła do Anny Kańtoch za opowiadanie „Światy Dantego” oraz do Rafała Kosika (członek Legionu Dziady) za powieść „Kameleon”.

Nominowani czekają

Pewien laureat

K – KAMIZELKA. Strój galowy dziada fandomowego, czyli podstarzałej formy nerda. Elita dziadostwa zorganizowała się jako Legion Dziady, w którego szeregi wszedł i piszący te słowa. Polcon 2009 był pierwszą imprezą na której Legion zaprezentował się publicznie.

L – LODEX. Główny budynek konwentu. Kryptyczna nazwa nie została rozszyfrowana. Łódzka politechnika hołduje ciekawemu oldschoolowi: tablice na salach wykładowych Lodexu są tradycyjnie „kredowe”, nieprzystosowane do pisakowej nowoczesności. Z okien budynku roztaczał się widok na kominy słynnego hotelu Alicja.

Ł – ŁÓDŹ. Tu odbywał się konwent, zdaniem Davida Lyncha piękne miasto.

M – MOSiR. Obleśna PoPRLowska hala sportowa. Tym razem wykorzystana pożytecznie nie na sport, a na Targi Fantastyki. Wśród księgarni i straganów z grami, wyróżniało się kolorowe stoisko z rewelacyjnymi koszulkami ZP. Jednak największą atrakcją były rozdawane za prawdziwe darmo dmuchane miecze świetlne (prawda Krzysiu?). Z ich pomocą zrekonstruowano wiele epicznych bitew Złotej Ery Sith.

N -NAMIOT KONWENTOWY. Wynalazek z zeszłorocznego Polconu. Był niestety dużo mniejszy niż zielonogórski i haniebnie zamykany już o 22:00. Tanie piwo i fastfood uczyniły z niego najważniejsze miejsce konwentu, konkurencyjne nawet dla najciekawszych punktów programu. Odwiedzany i przez szeregowych nerdów, i przez konwentowych celebrytów, co umożliwiało pławienie się w ich blasku oraz zbieranie cennych punktów lansu.

O – ORIENTACJA W TERENIE. Oznakowanie budynków – zerowe, tras je łączących – bliskie zeru. Lord Watson naliczył dwie strzałki (format A-4). Zaobserwowano też człowieka-strzałkę (sztuk jeden). Szlaki przemarszów z konieczności wyznaczano obserwując ludzi o nerdowskim wyglądzie. Dodatkową atrakcję wprowadziły władze politechniki, umieszczając akademik #8 obok #1.

P – PROGRAM. W ryj nie kopał, bywało że pod NAMIOTEM siedziałem z czystym sumieniem, bo nie było na co iść. Dlaczego tylko dwa panele dyskusyjne? Zastanawiam się czy to dobrze, że powstaje tyle ściśle wydzielonych bloków (starwarsy, chińskie kreskówki, gry), sprzyja to alienacji i tworzeniu kolejnych gett (gett w getcie, bo fandom ponoć nim jest).

R – ROBERT LIPSKI. Dawno niewidziany na konwentach tłumacz literatury grozy. W Łodzi prelegował o lovercraftowskich inspiracjach w kulturze i zapowiedział, że wkrótce sam napisze trylogię osadzoną w świecie Mitów.

S – STARWARSOWE DZIADKI. Na Polconie stawili się: Jeremy Bulloch na którego niegdyś przypadkiem pasował kostium Boby Fetta* oraz goszczący już drugi raz w Polsce Richard LeParmentier, czyli Admiral Motti. Potencjał obu panów nieco zmarnowano upychając ich w ciasnej sali, gdzie zabrakło mikrofonów. Postawiono tylko na pytania z sali miast pokusić się o dobrą moderację. Przeprowadzono trzy osobne spotkania, nie wysilając się by te różniły się od siebie. Panowie aktorzy okazali się być bardzo sympatycznymi konwentowymi showmenami, świetnie radzą sobie z publiką. Jak przystało na prawdziwych Dziadów Fandomowych odpowiednią ilość czasu spędzali pod piwnym namiotem integrując się z fandomem. Ja sam jeszcze dziesięć lat temu pewnie bym się zesrał mogąc spotkać kogoś takiego. Teraz jednak traktowałem to jedynie jako sympatyczną ciekawostkę. Nasuwa się pytanie, czy lepiej zainwestować konwentowy pieniądz w sprowadzanie kogoś, kto przypadkiem stał się małym trybikiem w legendzie, czy w kogoś kto ma rzeczywisty wkład w historię fantastyki.

*Oraz Edward z Wickham w kultowym Robin of Sherwood i niezapomniany Gil w genialnym Can you keep it up for a week?.

Kupiliśmy Wam autograf

T – TAM I Z POWROTEM. To niezależny krótki film wiernie nakręcony na podstawie opowiadania J. A. ZAJDLA, po tym samym tytułem. Premierowo pokazany podczas finałowej gali. Fajny technicznie, słabszy aktorsko.

U – UROCZYSTA GALA ZAJDLOWA. Gala, ze znalezioną w ostatniej chwili nową lokacją, z gromko oklaskiwanymi pokazami rolowania EKRANU oraz z przygotowaną na kolanie powerpointową prezentacją. Również otwarcie konwentu, przeprowadzone bez mikrofonów i na tle pulpitu z czyjegoś kompa było niczego sobie.

V – VIDEOCLIP serwisu ZakazanaPlaneta.pl. Tym razem brak. Maciek G. wolał iść do zoo obejrzeć jeżatki.

W – WOJNA POLCON VS. POLCLOWN. Motyw przewodni Polconu – kuluarowy konflikt między koordynatorem konwentu Panem T., a sporą częścią komitetu organizacyjnego, zwącą się Gamoniami Freda. Anarchizujący (i najprawdopodobniej ratujący konwent) Gamonie Freda posunęli się nawet do wydania własnego informatora/Alterinformatora i genialnych PolClownowych koszulek. O dziwo, nie skończyło się to wszystko totalną klapą. Zapowiadanego nerdogeddonu nie było a większość wpadek została sprytnie zamaskowana lub była niedostrzegalna dla szarego konwentowicza. Czyżby dowodziło to, że nie wato się przesadnie starać, bo konwent i tak zawsze wyjdzie?

Anonimowy organizator prezentuje koszulkę którą znalazł przypadkiem w parku

X – XXX. Takie rzeczy tylko na konwentach mangowych.

Y – YYYREEK!!! KOSMICZNA NOMINACJA. Tragiczny i rzadki przypadek polskiej fantastyki na kinowych ekranach. Czy są szanse na odmianę? Garść filmowych ciekawostek z Polconu:
– Znaleźli się osobnicy zainteresowani przeniesieniem na ekran minipowieści Łukasza Orbitowskiego „Horror Show”. Łukasz, jak pewnie wiecie, jest współscenarzystą Hardcoru ’44. Prace nad tym filmem zaproponowano mu poniekąd dlatego, że w/w pracuje na powieścią „Widma”, w której to Powstanie Warszawskie nigdy nie wybucha.
– Upadł pomysł TV Farfał na realizację serialu dla dzieci wg powieści Rafała Kosika „Felix, Net i Nika oraz Gang Niewidzialnych Ludzi”. Pojawiła się za to koncepcja na realizację filmu”Felix, Net i Nika oraz Teoretycznie Możliwa Katastrofa”, części drugiej tegoż cyklu. Trwają przygotowania do produkcji.
Kasandra – na podstawie „Głowy Kasandry” Marka Baranieckiego wciąż czeka na realizację. Autor książki potwierdził, że są pierwsi inwestorzy, jednak to wciąż za mało by wystartować z produkcją.

Z – ZAGRANICZNI GOSCIE. Poza STARWARSOWYMI DZIADKAMI zauważono Mikea Careya – komiksiarza i pisarza (ten od „Constantine”). Był John Wick – guru jakichś graczy. Był i fanvideowiec Chris Bouchard (ten od Hunt of Golum).

Cytat: Gdzie masz ch…u kamizelkę!?

Ciekawostka przyrodnicza: Pomysł na formę relacji z konwentu, ukradłem z deZINformatora, periodyku wydawanego przez poznańską Drugą Erę.

Dyskretny urok konkurencji Vol. 3

Fotografie barwne wykonali Lord Watson oraz Lord Miagi.

Komenty FB

komentarzy

Komercha

3 Komentarze(y) na Polcon 2009 – relka ZP!!!

  1. Nabu Starfighter miażdży.

  2. Moja "kochana" Łuć 🙂

  3. Tyle wolnego miejsca na trawniku obok tej pani, 'fstyd'.

Dodaj komentarz