Ghost Chaser

Bounty Bob Stikes Back, Miner 2049er i maraton platformówek trwa dalej! Dzisiaj kilka zdań o kolejnym zasłużonym tytule w służbie Atari – obecnie w stanie spoczynku: grze Ghost Chaser.

Nasz bohater odcinka powstał w 1984 roku w nieznanym studio Fanda, a wydało ją równie mało znane Artworx Software (poniekąd to dość niesprawiedliwa opinia, jednym z ich nielicznych tytułów był Strip Poker czyli pierwsze nagie laski niejednego nerda. Całe szczęście żyjemy obecnie w lepszym i wspanialszym świecie, zamiast ładować przez 30 minut 8-bitową paskudę wystarczy pobawić się kombinacjami słówka tube i zaliczyć na 5 wychowanie w rodzinie).

Autorem Ghost Chaser był Frank Cohen, kolo który już w 1983 napisał na Atarynkę gierkę M.A.S.H. (oryginalne połączenie zręcznościówki i powiedzmy symulatora chirurga), a rok wcześniej bardzo grywalne Clowns & Balloons. Wracając do Ghost Chasera: akcyjka miała miejsce w nawiedzonej rezydenci Fairport Manor, którą nasz bohater nieopatrznie nabył po okazyjnej cenie. Gra składała się z 16 komnat, m.in. kuchni, strychu, piwnic, biblioteki, a każda z nich opanowana była przez duchy. Te ostatnie bywały różne, różniste: kuliste, w kształcie grzyba i cygara. Najczęściej jednak przybierały postać konwencjonalnych straszydeł, zjaw a nawet ptaków, kropli czy żyletek. Pierwszy kontakt z duchem paraliżował Harrego, kolejne czułe muśnięcia już zabijały (wyjątkiem była nawiedzona żyletka, która zabijała na miejscu). Nasz bohater nie był taki całkiem bezbronny, gdyż zjawy można było przepędzić znalezionymi magicznymi kamieniami. Tych jednak zawsze brakowało, a i joy bywał mało precyzyjny. Celem gry było odnalezienie 8 kluczy, dotarcie do ostatniej komnaty i krótka rozprawka z Białą Damą.

Ogólnie zabawa była świetna. Raz, że rasowa platformówka. Dwa, że gra wciąż zaskakiwała: to jakiś szkielet właśnie wylazł spod podłogi, a to w szafie ukryty był teleporter albo nagle obraz ożył. Kto sobie nie radził, mógł wklepać magiczne słówko FRANK (liczba żyć na maxa) lub FANDA, które od razu przenosiło Harrego do finałowej komnaty. Tyle o Ghost Chaser – graficznie nieźle, muzyczka tylko na starcie, ale najważniejsze, że to fajna giera była.

Komenty FB

komentarzy

Komercha

1 Komentarz na Ghost Chaser

  1. Pamiętam! Ale znałem to chyba pod innym tytułem. Za to FRANK i FANDA – hasła te dość mocno odświeżyły mi pamięć. Bałem się tej gry, a za razem lubiłem. A, no i dopiero teraz widzę, że to było kolorowe 😉

Dodaj komentarz