Stealth
W dzisiejszym odcinku pochodząca z 1984 roku gierka Stealth. Wydana przez Broderbund przy pierwszym kontakcie powalała trójwymiarem, efektowną animacją i grafiką. Jak każda strzelanka z czasem nużyła, ale na początku gwarantowała maksimum emocji.
Fabuła rzuca nas na zniewoloną przez tajemniczych władców planetę. Ich symbolem i zarazem centrum sterowania jest Mrocza Wieża, którą aby uratować autochtonów, a jak później się okaże również i Ziemię, należy rozpieprzyć w pył. Odwrotu nie ma – forward to death!
Aby dotrzeć do Wieży trzeba było przelecieć 9999 jednostek, a po drodze rozwalić wrogie kamikaze, czołgi, bunkry czy wieże radarowe. Do tego wulkany, erupcje i inne lokalne ciekawostki. Po dotarciu do celu jeden strzał powalał konstrukcję na ziemię (kolejny etap zwiększał odporność Wieży o 1). W całej imprezie pomagały żółte pola, które uzupełniały energię naszej maszyny – czerwone jak na złość działały na odwrót.
Gra oficjalnie ukazała się tylko na dyskietce i takim nośniku też grałem – bawił się ktoś może na ripie z kasetki? Jeżeli wyszedł (wyszedł, ja się bawiłem – Cmdr JJA).
Tyle na dzisiaj. Stealth może i był tytułem na godzinkę, takim aby rozładować emocje, ale wykonanym na najwyższym poziomie i z dbałością o epicki klimat. Szybki, dynamiczny tytuł we wzorowej oprawie. Brakowało takich gier na Atarynkę.
To była dobra gierka i wcale tak szybko się nie nudziła !
Gra była w dechę! Wcale sie nie nudziła. Do szczęścia brakowało tylko jakiejś muzy w tle. No i też miałem wersję na kasetę!
Pamiętam – grałem to w podstawówce u kumpla na chacie. Giera była w dechę wyjechana, chyba pierwsza "komputerówka" z jaką się zetknąłem.
co za brak elemtarne wiedzy wojskowej. Jak już to toto przypomina F22 Raptor, wiem bo leciałem, znaczy grałem.