Infiltrator

Infiltrator zasłużył sobie na miejsce w ATARI Finest mimo, że u nas właściwie przeszedł bez echa. Grą bawili się głównie szczęśliwi posiadacze stacji dysków lub właściciele mniej czy bardziej udanych kasetowych ripów. Moja wersja na stilonce, gdzie każdą misję dogrywało się osobno, była niemal niegrywalna – na szczęście kumpel chętnie użyczał stację dysków. Wg Cmdr JJA był jeszcze rip obejmujący wyłącznie część lotniczą – tak czy inaczej gra na dysku w przypadku 8-bitowego Atari spychała u nas gierki w niesprawiedliwą niszę (dodam, że swojego Infilitratora przegrałem od kolegi Patryka, który zasłynął tym, iż zamieścił w Bajtku ogłoszenie o treści „Poszukuję opisów i map do gier Saboteur 1, 2 i 3 na Atari”, dzięki czemu otrzymywał przez lata więcej fan-poczty niż Michael Jackson – Cmdr JJA).

Zacznijmy od początku, czyli od firmy Chris Gray Enterprises Inc., która kanałami dystrybucji koncernu Mindscape/US Gold wypuściła w 1986 roku gierkę na rynek. Gra była dość unikalnym połączeniem zręcznościowego symulatora z izometryczną przygodówką. Wcielaliśmy się w super agenta Johna „Jimbo” McGibbittsa, a misją dnia było powstrzymanie szalonego acz anonimowego Przywódcy zanim ten rozpieprzy pół Stanów nukami.

Super agent posiadał równie super helikopter, w tym przypadku – zarąbistego Gizmo DXH-3. Sprzęt był prosty w obsłudze: M -rakietki, G – działka, C – chaffy, F – flary, R – radio, S – status i mój ulubiony T czyli super turbo dopalacz. Do tego system ADF (Automatic Direction Finder) prowadził nas do celu niemal za rączkę. Tak więc sterowanie – banał. Na szczęście zabawę utrudniały inne pojazdy, więc za łatwo nie było (dodam, że w przypadku zaczepki przez samolot USA jako hasło należało podać „Infilitrator”, a przez samolot Kraju Rad (sprzymierzonego rzecz jasna ze złym przeciwnikiem) – hasło „Overlord” – Cmdr JJA),

Szczęśliwe dotarcie na miejsce i udane lądowanie przenosiły nas do drugiej części misji: chodzonej, zręcznościowej przygodówki. W kieszeniach skradzionego munduru mieliśmy fałszywe papiery, granaty gazowe, zawsze przydatny w misjach „undercover” wykrywacz min oraz materiały wybuchowe. Chyba, bo nie jestem pewien, broni, ba nawet scyzoryka, nasz pracodawca nie przewidział. Przeciwników, w przypadku gdy przebranie stawało się bezużyteczne traktować musieliśmy humanitarnie bo pojemnikiem z gazem.

Misji było 6 podzielonych na 3 naziemne i 3 za sterami Gizmo DXH-3. Zaczynaliśmy od odnalezienia tajnych dokumentów, potem zaginionego naukowca a dwie ostatnie polegały na powstrzymaniu szaleńca i wysadzeniu w powietrze silosów z rakietami. Gra po ukończeniu każdego etapu dawała kod, abyśmy za każdym razem nie musieli zaczynać od nowa.

Grafika w Infiltratorze wydawała się bajeczna, niemal filmowa. Dzisiaj wygląda to trochę inaczej, zwłaszcza oczojebne kolorki. Satysfakcjonował również idealnie wyważony poziom trudności. Fajna gra i tyle – warta ukończenia i czasu przed telewizorkiem.

Komenty FB

komentarzy

Komercha

7 Komentarze(y) na Infiltrator

  1. 'Poszukuję opisów i map do gier Saboteur 1, 2 i 3 na Atari" Nie do konca rozumiem czemu on tyle listow dostawal ? Ludzie az tak pomocni byli z tymi mapkami czy co ?

  2. Zajebista gierka, ale sam grałem tylko z doskoku u gościa co miał stacje dysków i był dzięki temu bossem na dzielnicy. Kolejki się ustawiały u niego pod domem, żeby dał popykać w takie rarytasy!

  3. Polewka z netzwerk69 =]

  4. No kurde, nie rozumiem o co kaman to napisalem.

  5. netzwerk69-> a ile bylo czesci Saboteur?

  6. i ile z nich wyszło na Atari 🙂

  7. ZX Spectrum, C64, Amstrad CPC

    Ok , zacmienie pomroczne mialem od tego goraca 😀 Dzieki Turek 😉

Dodaj komentarz