Przy okazji jednej z nerdowskich dyskusji przy piwie pojawił się temat symulatorów promów kosmicznych i starej gierki na Amigę, prawdopodobnie Shuttle – gry niezwykle skomplikowanej i przeznaczonej dla ludzi obdarzonymi dużymi pokładami cierpliwości (czyli garstki w tamtych czasach). Przy okazji od razu przypomniał mi się atarowski Space Shuttle, tytuł który kiedyś wywarł na mnie mega wrażenia – dzisiaj patrząc na poniższy filmik sentymentalnie cofnął w czasie.
Space Shuttle powstał w 1983 roku w kultowej później kuźni gier – Activision, a sama gra wyszła spod ręki programisty Steve’a Kitchena. Jak na tytuł z początku lat ’80 oferowała dość niesamowitą grafikę i wówczas niemal fotorealistyczne widoczki z kokpitu promu. Przynajmniej tak się wtedy wydawało – gra miała to coś, co pozwalało uwierzyć, że kilka pikseli na ekranie to gwiazdy, a głośny szum z głośniczka symuluje ryk silników promu Discovery.
Zresztą gra jak na symulator dawała radę. Naszym zadaniem było wystartować, dostać się na orbitę, a tam złapać do ładowni uszkodzonego satelitę, dokonać niezbędnych napraw i bezpiecznie wrócić na Ziemię. Łatwo powiedzieć – bez problemów bawiłem się tylko na najniższych poziomach trudności, gdzie prom praktycznie całą misję leciał na autopilocie. Co tam, emocje i tak były. Wyższe poziomy dawały nam pełną kontrolę nad promem (od silników po ładownię) i znacznie utrudniały złapanie satelity.
Po ukończeniu misji gra zliczała punkty w oparciu o m.in. zużycie paliwa i liczbę udanych przechwytów satelity. Udokumentowane fotką zebranie 4500 punktów i przesłanie jej do siedziby Activision, zgodnie ówczesną tradycją tej firmy nagradzane było przysłaniem do chaty naszywki z logiem gry. Nabicie 7500 punktów i 6 udanych manewrów dokujących gratyfikowało dodatkowo tytułem Komandora. Takie czady oczywiście tylko „u nas w USA”.
Tyle na dzisiaj. Wzięło mnie na symulatory, więc za tydzień postaram się odgrzebać jeszcze jakiś. Space Shuttle: A Journey into Space był świetnym tytułem wymagającym tylko wyobraźni i rzecz jasna Atari – z magnetofonem lub stacją dysków. Tylko ten filmik niżej z konsoli Atari 2600 jakiś marny, dałbym głowę, że grafika była o niebo lepsza, a dźwięki trzęsły całym pokojem.
Komenty FB
komentarzy
Komercha
1 Komentarz na Space Shuttle – A Journey into Space
Nie było takiej gry! Był Donkey Kong, Panama Joe i Jungle Hut! Był też Moon Patrol, Pacman nawet wersja Pyjamaramy! Ale żadnego Space Shutla nie było! Skąd wiem? Bo nie miałem!
Nie było takiej gry! Był Donkey Kong, Panama Joe i Jungle Hut! Był też Moon Patrol, Pacman nawet wersja Pyjamaramy! Ale żadnego Space Shutla nie było! Skąd wiem? Bo nie miałem!