Classic SF Vol. 26

Tytuł: The Crawling Eye
Produkcja: UK, 1958
Gatunek: Klasyk SF
Dyrekcja: Quentin Lawrence
Za udział wzięli: Forrest Tucker, Laurence Payne, Jennifer Jayne
O co chodzi: Pełzające oko sieje chaos

Oko sobie pełźnie

Jakie to jest: Wszystko zaczęło się od brytyjskiego serialu telewizyjnego zatytułowanego The Trollenberg Terror, później przyszła pora na pełnoprawny długometrażowy film, w którym pojawił się nawet aktor znany z serialu – Forrest Tucker.

Obraz rozpoczyna się od klasycznej sceny – podczas wspinaczki w malowniczych górach dochodzi do wypadku. Dramatyczna sekwencja nie pokazuje jeszcze widzom autora tragedii, a jedynie efekt jego działań: zmasakrowany, pozbawiony głowy, alpinista spada w przepaść. Tymczasem do pobliskiej miejscowości zbliża się pociąg, w którym jadą dwie siostry Sarah (Jennifer Jayne) i Anne (Janet Munro). Młodsza wykazuje zdolności pozazmysłowe/telepatyczne, potrafi np. dostrzegać rzeczy ukryte za ścianą. Wypowiada się o miejscach, których wcześniej nie znała, opisuje je w nieprawdopodobnych szczegółach, koniecznie chce by zatrzymać się w Trollenberg. Ktoś lub coś chce, by dotarła na miejsce – góry osnute tajemniczą radioaktywną mgłą wzywają.

Świadkiem zdarzenia jest Brooks (Forrest Tucker). Wszyscy dostają się do lokalnego hotelu. Brooks liczy na spotkanie ze starym znajomym- Profesorem Crevettem, który pracuje w pobliskim obserwatorium – ostatecznie miejsce to okaże się schronieniem dla nękanych przez kosmitów mieszkańców Trollenberg. Stopniowo zagrożenie rośnie. Dochodzi nawet do widowiskowej bitwy z użyciem koktajli Mołotowa.

Reżyser Quentin Lawrence to autor kilku ciekawych seriali: Invisible Man, VooDooFactor, The Strange World Of Planet. W The Crawling Eye niektóre osoby mogłyby dostrzec tu w jakimś stopniu podobieństwa do innych obrazów: It Came From Outer Space (1953) czy Green Slime (1968), a nawet ochrzcić je sequelem. Zresztą – aż trudno w to uwierzyć, ale film doczekał się kontynuacji. Dotarcie do niej niestety graniczy z cudem.

Warto dodać, że wbrew intencji reżysera Trollenberg nie znajduje się w Szwajcarii, tylko w Niemczech. Niemniej dla widza nie ma to większego znaczenia, liczy się przecież akcja, przepiękne widoki gór – a gdzież indziej są tak malownicze jak nie w Szwajcarii, szczególnie dla mieszkańców płaskich Wysp?

Ocena (1-5):
Znów jednooki: 4
Klimat: 5
Zagrożenie: 5
Fajność: 4


Tytuł: Def-Con 4
Produkcja: USA, 1985
Gatunek: Ramota SF
Dyrekcja: Quentin Lawrence
Za udział wzięli: Lenore Zann, Maury Chaykin, Kate Lynch
O co chodzi: Przygody postapokaliptyczne

Fajna maszyna

Jakie to jest: Zimna wojna nabiera rozpędu. Na orbitach okołoziemskich stacjonują satelity – bazy wojskowe wyposażone w głowice jądrowe. Pieczę nad nimi sprawują wyszkoleni astronauci wojskowi. Na jednym z takich stanowisk po stronie USA są nasi bohaterowie. Obserwujemy trud pracy podczas ponad 400-dniowej misji. Oprócz standardowych analiz i przeprowadzanych testów nic się nie dzieje. Sporadyczne kontakty z rodziną drogą telekonferencji nie ujmują rozterki, tęsknoty za Ziemią – ba! jeszcze bardziej ją potęgują.

Nadchodzi jednak dzień, w którym wszystko ulega drastycznej zmianie. Najpierw jesteśmy świadkami komunikatów w wiadomościach o narastającym konflikcie między ZSRR a Stanami Zjednoczonymi Ameryki Północnej. Potem dochodzi do przerwania transmisji. Ciąg dalszy to rozkazy z bazy o konieczności odpalenia rakiet – nietrudno się domyśleć, że wśród załogi znajdzie sie osoba mająca wątpliwości co do uruchomienia maszyny zagłady. Gdy wśród natłoku szumów udaje się wywołać obraz z zewnątrz, jest on przerażający. Nie ma już wątpliwości, to ię zaczeło – III wojna światowa kręci się na dobre.

W stronę stacji leci rosyjska rakieta, dzięki sporemu arsenałowi na pokładzie i zgraniu trójki załogi udaje się odeprzeć atak. Podczas odpalania kolejnych ładunków jeden niezauważony pozostał zaklinowany w doku, dodatkowo odliczając na zegarze czas do kolejnej eksplozji. Gdy wybuchy ustały, załoga usiłuje nawiązać łączność z bazą. Pojawiają się strzępy wiadomości od żony astronauty przebywającej w gruzach miasta. Dowiadujemy się o zatrważającej sytuacji na Ziemi: zburzonych metropoliach, pyle radioaktywnym, ofiarach i cierpieniu.

Wśród załogi pojawiają się wątpliwości co do sensu czekania na pomoc. Kapitan wydaje się być nieugięty. Lekarka również uważa, że zgodnie z procedurami w takim
przypadku powinni zostać na orbicie, zresztą sama nie ma do kogo wracać. Tylko nasz astronauta chce za wszelką cenę wrócić na Ziemię, wierzy że istnieje szansa ocalenia żony. Nagle nieznany sygnał z Ziemi uruchamia system powrotu, odłączenie się kapsuły z załogą i naszym szczęśliwie tykającym ładunkiem. Bohaterowie z niemałymi problemami lądują gdzieś na plaży. Pech chce, że lekarka ulega wypadkowi, jest ciężko ranna. Wyjście z kapsuły okazuje się problematyczne, bo pojazd nieszczęśliwie wbił się włazem w ziemię. Niebawem załogantów budzi stukot z zewnątrz. Uradowani usiłują dokopać się do wyjścia, wtem okazuje się, że coś lub ktoś nie czeka na nich z otwartymi ramionami ale z krwiożerczym nastawieniem na odłupanie i podzielenie zdobyczy. Kapitan zostaje porwany i dobiegające z zewnątrz okrzyki nie sugerują raczej radosnej powitalnej fety. Nasz astronauta na znak kłopotów otrzymuje od tubylców oderwaną dłoń kolegi. W panice zamyka właz. Zostawia wiadomość nieprzytomnej lekarce i decyduje się w końcu ruszyć przed siebie. Na swej drodze spotyka kanibali, a także zdesperowanego wojownika, który więzi nastolatkę.

Z różnymi problemami na wzór Mad Maxa dociera do obozu resztek cywilizacji – samozwańczej armii prym wodzi młodzieniec o faszystowskich zapędach. W takich oto realiach mamy do czynienia z prawdziwą „walką o ogień”. Nasz bohater musi stawić czoła złoczyńcom, ocalić poniewieranych i ruszyć w dalszą podróż tym razem łodzią. W tle tyka zegar bomby która zaklinowała się w odkopanej przez tubylców kapsule…

Ocena (1-5):
Atmosfera: 5
Mad Maxy: 4
Apokalipsa: 4
Fajność: 4


Tytuł: Damnation Alley
Produkcja: USA, 1977
Gatunek: Ramota SF
Dyrekcja: Jack Smight
Za udział wzięli: George Peppard, Jackie Earle Haley, Jan-Michael Vincent
O co chodzi: Z punktu P/A do punktu P/B

Nice wheels

Jakie to jest: Ciężko jest zrobić dobrą ekranizację książki – tym bardziej jeśli jest to świetne dzieło wybitnego twórcy. I tak, z różnym nastawieniem, sporym zaskoczeniem i z kiepskimi recenzjami wystartował film na podstawie powieści Rogera Zelazny’ego. Wbrew obawom spodobał się widzom, czego nie można powiedzieć o krytykach – największą sławę zyskał chyba jednak w erze wypożyczalni kaset VHS.

Wojna nuklearna dopadła ludzkość, nieliczni usiłują dalej przeżyć. Promieniowanie doprowadziło do powstania mutantów: ludzi, zwierząt, krwiożerczych karaluchów czy ogromnych skorpionów [w ramach ciekawostek za Wikipedią: Skorpiony mają zdolność hibernacji (gatunki spotykane w Alpach) oraz estywacji (gatunki tropikalne), znoszą też promieniowanie radioaktywne w dawce śmiertelnej dla człowieka. Doskonale orientują się w ciemnościach – specjalne szczecinki na kleszczach rejestrują drgania powietrza (wychwytują na przykład uderzenia owadzich skrzydeł). Istnieją dowody potwierdzające fakt, że skorpiony istniały już 400 mln lat
temu i razem z pajęczakami były pionierami życia na lądzie.]

Wracając jednak do akcji – zamknięci w betonowych schronach wojskowi w końcu decydują się podjąć wyzwanie wyprawy w głąb wypalonego lądu,z nadzieją na odnalezienie innych ocalałych. Wyruszają zatem w futurystycznych kultowych pancernych pojazdach przed siebie zostawiając wypaloną bazę (wystarczył bowiem jeden niedopałek, by tak bardzo zdyscyplinowani wojskowi wyparowali w jednej chwili).

Niestety podczas wyprawy dochodzi do kolejnego wypadku i uszczuplony zespół musi radzić sobie w jednym pojeździe. Widowiskowa eskapada stała się bez wątpienia natchnieniem dla szeregu następnych produkcji spod znaku apokalipsy, np. Mad Maxa. Główny bohater major w towarzystwie rozbitków, podwładnego, oraz
napotkanych po drodze chłopca (Rorschach) i kobiety z Las Vegas przemierza niebezpieczne pustkowia, trafiając w końcu na wioskę ocalałych. Nie obyło się tu bez
pojedynków, powodzi, kwaśnego deszczu i radioaktywnych burz piaskowych. Niebo usłane zostało całym wachlarzem niezwykłych barw i wyładowań elektrostatycznych.

Ocena (1-5):
Pojazd: 5
Aktorstwo: 3
Klimat: 5
Fajność: 2

Written by: Paweł L.

 

Komenty FB

komentarzy

Komercha

2 Komentarze(y) na Classic SF Vol. 26

  1. Damnation Alley mam na VHSie 😀 kult ze względu na Hanibala Smitha 😛

  2. A ze względu na Stringfellow Hawke'a to już nie ? 🙂

Dodaj komentarz