The Goonies

Dzisiaj absolutny klasyk i jeden z najlepszych 8-bitowych tytułów firmy Datasoft czyli The Goonies. Nie będziemy obrażać dumnych nerdów przypominaniem fabuły filmu Spielberga – zamiast tego kilka słów o gierce. Ta powstała w 1985 roku w wersjach na C64, Spectruma, Amstrada i Atari (kaseta i dyskietka). Wersja dyskietkowa miała inną muzyczkę w czasie, powiedzmy intra – możemy sobie ją przypomnieć poniżej.

The Goonies, podobnie jak Zorro, Bruce Lee czy Conan Datasoftu hasały na tym samym enginie. Przez to rozgrywka i filozofia samej zabawy były w każdym z tych tytułów dość podobne. Gra podzielona była na 8 opartych na filmie leveli, które mogliśmy przejść sami (przełączając się joyem pomiędzy postaciami) lub zaprosić do zabawy kumpla i zagrać w dwójkę.

Zabawa wymagała dużo umiejętności, zręczności, kombinowania przy rozwiązywaniu zagadek i przede wszystkim mnóstwo wolnego czasu, gdyż autorzy nie przewidzieli save’a. A dojście do ostatniej sceny wymagała sporo determinacji i czasu. Kto ukończył mógł podziwiać końcowy obrazek i dumnie zwać się nerdem.

Co nieco o poszczególnych etapach:

– W 1 należało przechytrzyć mamę Fratelli. Na strychu była maszynka do produkcji pieniędzy, które skutecznie zajmowały uwagę mamuśki, co pozwalało drugiemu z bohaterów zalać wodą ogień w kominku i odkryć tajne przejście.

– Scena 2 rozpoczynała się od przejścia pod ruchomymi skałami. Potem była winda, podziemne jezioro i wielki nietoperz. Jak pamiętam jedna z trudniejszych plansz, ale po dłuższym treningu do przejścia bez straty życia.

– Kolejna, trzecia scena przenosiła nas do fabryki pełnej rur z gazem i z upierdliwym potworkiem, który otwierał kolejne zawory starając się nas ubić. Do tego z lewej strony ekranu strzelał do nas snajper.

– Czwarta scena rozpoczynała się w grocie, z której wyjście należało odblokować spadającymi kamieniami. Teoretycznie proste zadanie utrudniały nietoperze, które budziło uderzenie młota w dzwon i liczne zapadnie.

– Słynna komnata z wielką czachą. Do tego wielki ptak znoszący jaja, z których wykluwały się złośliwe ptaszki. Do tego drabinki z ludzkich kości! Same jaja były niezbędne aby ułożyć z nich słup, który przenosił nas do 6 planszy. Ktoś to przeszedł? (ja – Cmdr JJA)

– Kolejna plansza rodem z horroru, gdzie należało się dostać do położonego w prawym dolnym rogu wyjścia. Dużo skakania ale generalnie jedna z prostszych scen.

– Siódmy level to przy okazji nawiązanie do wyciętej scen z filmu, czyli ataku ośmiornicy. Bestię należało zalać wodą a potem korzystając z trampolin przeskoczyć nad nią. Jakby tego było mało, zabawę utrudniały nam ponownie nietoperze i fikanie po rusztowaniach. Plansza dla psycholi.

– Ostatnia, ósma scena, gdzie ponownie spotykaliśmy mamuśkę Fratelli. Po raz ostatni zresztą, gdyż chciwa baba tonęła w rzece w czym mogliśmy jej pomóc znajdując wcześniej skrzynię z diamentami. Potem tylko winda i upragniona wolność.

The Goonies był fantastycznym tytułem. Nie dla każdego, gdyż zabawie naprawdę trzeba było poświęcić wiele czasu, a pozycji do grania wówczas nie brakowało. Do tego fajna muza i nieco przeciętna, ale przynajmniej staranna grafika. Kto ukończył The Goonies może być dumny, gdyż zaliczył jedną z najtrudniejszych i najdłuższych zręcznościowych platformówek na 8-bitowe Atari.

Finał:

Komenty FB

komentarzy

Komercha

3 Komentarze(y) na The Goonies

  1. No więc ja należę do grona ofiar CZACHY! Ale, "tak być nie beedzie", normalnie ściągnę Goonies i przejdę całą!!! Pragnę dumnie zwać się nerdem!

  2. Istotnie jedna z najlepszych gier na atari – az dziwne, ze pojawia sie w 40(?)-stej ktorejs czesci.

    Tez nie przeszedlem, ale grac nie mam zamiaru. W pamieci zostala mi fajna gierka; nie ma sensu psuc sobie tego obrazu.

  3. 50-tej którejś, tyle dobrych tytułów się uzbierało – kolejnosc w sumie nie ma znaczenia

Dodaj komentarz