SF Rodrigueza!!!
![]() |
Pismo dla komandosów |
Jeśli ktoś ma jeszcze wiarę w Roberta Rodrigueza na pewno ucieszy go informacja o nowym filmie tego pana.
Nerverackers ma być thrillerem SF osadzonym w roku 2085. A opowiadać będzie on o gościu imieniem Joe Tezca, członku elitarnego oddziału wysłanego do pacyfikacji przestępczości w pozornie doskonały społeczeństwie przyszłości!
Premiera już wyznaczona na 6 kwietnia 2010.
No cóż ale porównując Planet Terror i DeathProof to ja bym raczej zaczął powątpiewać w Q.T. a nie Rodrigueza, a poza tym, to może kiedyś Machete powstanie i zaora wszystko 😀
Ze łot? PT niby lepsze od DP? Herezja!!!
Przecież, że zacytuję słowa klasyka o DP "ja pierdykam, co za czad"!!!
Niestety ale muszę się zgodzić Z Carbon Unitem, PT zecydowanie lepiej daje radę z tej dwójki !
Deathproof to tylko jedna akcja, reszta nudaaaaaaaaa. Za to Planet Terror najeżona kult-scenami, nie wymienię, żeby nie spoilerować. Seans tego filmu u mnie wyglądał podobnie do Bad Taste Jacksona, co chwila przewijanie, żeby się nakulać ponownie z co poniektórych scen. Dodam jeszcze że Deathproofa widziałem w kinie i mnie zniechęcił do PT i żałuję bardzo, że nie byłem na PT w kinie ale cóż. No i był Quentin też:D
Planet Terror jest taki sam jak Sin City – tyle kult scen, że aż ich suma wypada cienko. DP stoi o klasę wyżej.
Jak prawie wszystko, kwestia gustu 🙂
Nie moge zaakceptowac filmu w ktorym jakies baby skatowaly Snake'a! W dodatku przedtem pol godziny pierdolily od rzeczy o babskich sprawach. Przeciez to film dla gejów.
No fakt, końcówka mnie przygniotła, do samego końca niemal liczyłem na rezurekta i kill'em all da biczes.
garindan dobrze gada, to mnie najbardziej osłabiło, że jakieś babole skopały tyłas Snake'a !!! Tyle bab, a nawet chyba jednego cycka nie pokazały ?!?!?! A może Q jest gejem, czy on ma jakąś mniej lub więcej stałą lasencję ????? Powinien mieć ich na pęczki !!!
Po co mu lasencja, stopy Umy mu starczą.
To nie był Snake. To był Stuntman Mike, który w tym filmie tylko pozował na hardego, a w rzeczywistości był mocny tylko kiedy miał swój samochód i jedną babkę do wykończenia – w skrócie BYŁ cieniasem.
Longinus padl ofiara lewicowej propagandy QT! Jak ktos nie ma opaski na oku to niby od razu nie jest Snake.
Rożnica między PT a DP jest taka jak między RR a QT. RR to sprawny rzemieślnik a QT to artysta postmodernizmu. PT jest fajny a DP genialny!
Poza tym to oczywiste, że wpierw kultowy Stuntman Mike dostał taki wpierdol od babek i z obcasa w patrzałek, że stracił oko! Wtedy postanowił zmienić swoje życie, zmienił ksywa na Snake i stał się większym kultowcem, zahartowanym, który już się nikomu nie kłaniał!!
Ueee tam, między DP a PT jest mniej więcej taka różnica jak między plakatami do Popiełuszki zrobionym na modłe Casino Royal a wytworzonym przez Witz Worxa.
@Carbon Unit "skompromitowaleś sie jak Pawlik tytulem!"
Żeby nie być bez argumentów, obejrzałem sobie wczoraj znów Planet Terror. W sumie JJA najlepiej opisuje fenomen tego filmu. Nie wiem jak to jest, że każda scena z osobna jest po prostu megarewelacyjna. Ale jak tak całość oglądałem, to w sumie nudno. Na ekranie dużo się dzieje, mnóstwo wybuchów, akcji, różnorakiej makabrycznej śmierci… ale jakoś ogląda się to bez emocji.
U Tarantino jednak akcenty były lepiej rozłożone. Trochę poznawania bohaterów, trochę śmiechu, trochę napięcia. Pierwsza połowa służy prawidłowemu odbiorowi drugiej połowy. Wyjęcie którejkolwiek ze scen zepsułoby misterną układankę. Tu jest cwana gra z widzem – w Planet Terror jest tylko pokaz fajnych pomysłów. Za mało jak na ponad półtorej godziny filmu. Wywołuje to tylko sentyment do grinhouse'ów. Deathproof też, ale dodatkowo wywołuje te same emocje, które (tak sobie to wyobrażam), kiedyś tamte filmy wywoływały u kinowej publiki.
I tu dochodzimy do tego, co kto lubi, ja tam wolę rozwałe przez większość filmu, jak dla mnie to mógł Rodriguez jeszcze dołożyć akcji. Rozumiem budowę atmosfery i rysowanie postaci ale nie przez 90% filmu, to nie 12 gniewnych ludzi! A poza tym jednak nie rajcuje mnie słuchanie opowieści o obciąganiu fiutów, wole jednak wydanie takich gadek w innej wersji (to jeśli chodzi o ciekawe dialogi). W Pulp Fiction to było to, natomiast DP to niemal odwrócenie. Tarantino zaczyna zżerać swój ogon moim zdaniem, zobaczymy co pokaże w IB ale szczerze mówiąc ja rewelacji się nie spodziewam, pewnie się mile zaskoczę ale takie moje zdanie.
I tu dochodzimy do tego, że jeden lubi dobre kino. a drugi jak mu nogi śmierdzą!
dobre kino to zwyczajowo subiektywne zdanie, prawienie o smierdzacych nogach leci za to mocno zarozumialstwem piszacego 🙂 – i co by nie bylo, wole DP od rodrigueza
Jedni znają się na filmach a drudzy mieli atari.
Sam sie sobie dziwie. Ale film o gadajachych babach przypadl mi bardziej do gustu niz epa o nawalance z zombiakami.
DP jest obiektywnie najlepsze. A skoro obiektywnie to nie ma w tym temacie dyskusji. To powiedzialem ja.