Dropzone

Dzisiaj o kultowym Dropzone. A było tak, że zanim pojawiło się genialne International Karate jego autor, Archer Maclean, napisał małą acz fantastyczną strzelankę Dropzone.

Gra powstała w 1984 roku w tzw. warunkach garażowych. Jak przyznaje po latach Maclean, bardzo szybko kupił jedną z pierwszych, sprowadzonych do Anglii Atarynek i zafascynowany jej możliwościami stworzył Dropzone’a. Co ciekawe, napisał również na C64 jego remake’a i w temacie „świętej wojny” przytoczmy co myślał przy tej okazji:

„Wersja na C64 jest o 46 kilobajtów dłuższa i zawiera 15.000 linijek kodu więcej. Atari było wówczas jak Porsche wśród komputerów domowych. Potrafiło obsługiwać Dropzona 2,5 raza szybciej niż C64. Do tego na ekranie, w danej chwili mogła znajdować się nieograniczona ilość wybuchów, nawet tych wywołanych Strata Bombą. Pomimo tego, C64 to wciąż niezła maszyna, coś jak przyzwoite BMW316”

Jak każda zacna strzelanka Dropzone pochwalić się mogło niebywale oryginalną fabułą. Kierując kosmonautą ratowaliśmy naszych, zagubionych gdzieś na księżycu. W roli przeszkadzajek wystąpiły tym razem legiony wrogich stworków, kosmitów i udających ludzi wybuchających androidów. Uratowanego ludzika należało odstawić do ziemskiej bazy i gnać szukać następnych. Sama rozgrywka przypominała mocno Defendera (delikatnie kurna mówiąc – Cmdr JJA), była równie dynamiczna i trudna.

Grę można było zakończyć zdobywając jeden z poniższych, lanserskich tytułów:
– Not Listed – practice recommended
– Dextral Dodger
– Trekie
– Moon Cadet
– Planetsman
– Ace
– Planet Marshall
– Planet Lord
– Star Warrior
– Solar Prodigy
– Megastar – mission completed

Dropzone wydano w Europie dzięki UK Gold, które zresztą próbowało okłamać Macleana oznajmiając mu po dwóch latach dystrybucji, że sprzedaż tytułu spadła niemal do zera generując już tylko zerowe zyski. Była to mega ściema, a sam Maclean przeglądając reklamy i ogłoszenia w Bajtku ruszył wreszcie swój tyłek do Europy wytaczając UK Gold proces. Sprawa skończyła się ugodą, a za kasę uzyskaną od wydawcy Maclean kupił sobie Ferrari 288 GTO – nieźle jak na tytuł napisany w „garażu”. Dodajmy, że gra sprzedawała się świetnie jeszcze przez kolejne 5-6 lat.

Wypada jeszcze wspomnieć, iż atarowski efekt tzw. wybuchającego kosmonauty do dziś uważany jest za najlepsze FX na 8-bitowych maszynach.

Lata później powstał sequel nazwany Super Dropzone, który ukazał się wyłącznie na SNESa, Game Boya Advance i PlayStation.

Komenty FB

komentarzy

Komercha

5 Komentarze(y) na Dropzone

  1. Za DROPZONE'a należy się NOBEL, gra wyrąbista w kosmos, rozpierducha w ciul !!!

  2. Tak sobie czytam ta serie artykulow i w sumie bardzo fajnie, ze epoka 8bitowcow juz sie zakonczyla.

  3. Że niby kiedy się skończyła ??!! Atari forever !!!

  4. "zawiera 15.000 linijek kodu więcej" to i tak sukces jak na C64 przystało :D., A sama gierka tu kult, zdarza się, że do dzisiaj w nią gram w robocie jak jest przestój w Hucie.

  5. Czasy to i pecetów się kończą powoli ale początki giercowania są imo bardziej warte uwagi niz kolejne FPSy na konsolach.

Dodaj komentarz