Army of Darkness/Armia ciemności

Tytuł: Army of Darkness/Armia ciemności
Produkcja: USA, 1992
Gatunek: ARMIA CIEMNOŚCI
Dyrekcja: Sam Raimi
Za udział wzięli: KRÓL AKTORÓW, Ted Raimi, Lyta Alexander, Alfred z Birds Of Prey, Bridget Fonda
O co chodzi: KRÓL AKTORÓW RULEZ

DVD:
Region: 3
Liczba dysków: 1
Czas: 96 min. NTSC
Video: 1,85:1, anamorficzny
Audio: Angielski (DD 5.1)

Święty obrazek

Jakie to jest: Dobrze, że to recka wydania DVD, a nie samego filmu, bo przecież pisanie recenzji Armii ciemności jest bezcelowe – to tak, jakby pisać recenzję Biblii, ludzkiej duszy, istoty człowieczeństwa czy bezmiaru kosmosu…

Każdy z Was doskonale zna to ponadczasowe dzieło, które w jednej chwili dokonało koronacji Króla Aktorów. Film, w którym każde zdanie to one-liner, który jest tak silnym zastrzykiem humorystyczno-kultowo-epicznym, że każda inna produkcja może go tylko naśladować. Film, w którym widzimy, że dobry aktor to tylko tyle i aż tyle co jest potrzebne, by uzyskać status dzieła kultowego.

Gwoli formalności skrócę więc dla potomnych o co chodzi w Armii ciemności: Ash, który w Evil Dead 1 i 2 przeżył dwie wycieczki do nawiedzonej chatki w lesie trafia w końcu na XIV-wieczny zamek króla Artura, nękany przez wrogich deaditów/Kandarian demons. Dzięki mistrzowskiej interpretacji klasycznego motywu „Jankesa na dworze króla Artura” otrzymujemy dzieło mniej horrorowe niż poprzednie odcinki – a za to bardziej humorystyczne i epickie. W Armii ciemności roi się też od innych nawiązań do klasyki – od Guliwera przez Dzień, w którym stanęła Ziemia, po klasyczne dzieła Raya Harryhausena.

Zawsze miej dobrze załadowany bagażnik

Nasz bohater – pracownik S-Martu, posiadający więcej skilli niż wszyscy pracownicy Carrefoura razem wzięci – postanawia bronić poddanych Artura przed demonami przy wykorzystaniu zdobyczy XX-wiecznej cywilizacji, których ma cały bagażnik (w swoim również cudownie przeniesionym w przeszłość samochodzie). Jednak zanim podejmie tę decyzję, Ash musi odbyć mitologiczną podróż wybrańca, która z tchórza i chama przekształci go w bohatera i chama. Na trasie tej podróży odwiedzi stary wiatrak, w którym nauczy się, że XIV-wieczni młynarze na co dzień używali luster, piecyków z rurą i czajników. Po wiatracznej scenie – najbardziej chyba nawiązującej do poprzednich Evil Deadów – Ash przeżywa rozdwojenie siebie, w wyniku czego otrzymujemy dwóch Ashów i aż dwie świetne role Bruce’a Campbella. No a potem już tylko Necronomicon pod pachę, pomylone zaklęcie i bitwa z umarlakami.

Przyszły twórca Spider-Manów, Sam Raimi, w tym filmie zdobywał pierwsze doświadczenia epicznych produkcji, które przydały mu się zapewne nawet nie tyle w przygodach Petera Pakera, co raczej Wojowniczej Księżniczki na X. Jest to chyba najczystszej wody film nie tylko Bruce’a Campbella, ale właśnie Raimiego. Mamy tu jego klasyczny montaż, motywy typu „cięcie/najazd/cięcie/najazd”, kamerę umieszczaną na ruchomych obiektach, oldskulowe efekty i mega-epę. Do tego oczywiście muza kultowego Josepha LoDuki (plus motyw Danny’ego Elfmana), scenariusz współautorstwa Ivana Raimi – ciężko o bardziej klasyczny obraz teamu z Michigan. Dodajmy, że producentem filmu jest inne bożyszcze fanów fantastyki: Dino De Laurentiis.

Zdumiewające tricki!

Jak każdy szanujący się kultowy film, Armia ciemności doczekała się wielu wersji – chyba nawet większej ilości niż Blade Runner. W dużym uproszczeniu wyróżniamy:
– wersję amerykańską – najbardziej skróconą (81 minut) z happy endem w S-Markcie;
– wersję międzynarodową (88 minut) z postapokaliptycznym zakończeniem – jest to wersja najbardziej znana w Polsce;
– wersję telewizyjną (88 minut) – właściwie znaną tylko w USA;
– Director’s Cut (96 minut) – czyli finalny montaż oddany Universalowi przez Raimiego. O niej właśnie jest tu mowa.

Opisywane tu wydanie Director’s Cut wyszło w Regionie 3 DVD (czyli w Hongkongu), zawiera wszelkie poprzednie wersje i jest najdłuższą znaną wersją filmu. Właściwie nie ma sensu opisywanie wszystkich scen dodanych w tej wersji, ponieważ są to jedynie lekkie wydłużenia znanych już sekwencji. Mamy tu scenę „kominkową” (hehe) Asha i Sheili, nieco wydłużoną scenę w wiatraku (wraz z wrzucaniem przez karłów Ashowi wiadra z breją na głowę), zdarcie odzieży z Sheili przez Niedobrego Asha, dłuższy montaż „zbrojenie się”, mowę motywacyjną Asha do gawiedzi oraz lekko przemontowaną odsiecz Henry’ego podczas finałowej bitwy. Na koniec otrzymujemy oczywiście zdrowe, postapokaliptyczne zakończenie.

Po tym poznajemy Sama

Niestety wersji tej nie można nazwać z angielska ultymatywną. Po pierwsze nie występuje tu najdłuższa wersja sceny wiatracznej znana z jednej z amerykańskich wersji TV (aczkolwiek jest dodana na płycie jako bonus). No i drugi minus – przy pierwszym starciu Dwóch Ashów zamiast owianego kultem „Good, bad, I’m the guy with the gun” mamy znacznie słabsze „I’m ain’t that good”.

W tym miejscu pozwolę sobie na małą refleksję odnośnie tych wersji – czytając IMDB odnosi się wrażenie że jest ich z kilkanaście, różniących się detalami. Kto jest kurna fabrykuje? Czy jest jakaś absolutna składnica negatywów Armii ciemności, w której montują kolejne kombinacje i wysyłają do różnych krajów świata? Czy na wczesnym etapie dystrybucji powstało ileś tam cutów, które bez kontroli rozpełzły się w różne miejsca? A może telewizje same skracają i wycinają co im nie pasuje? Pełnej prawdy nie poznamy do czasu powołania Instytutu Bruce’a Campbella w czasach mojej dyktatury, który znajdzie już haki na kogo trzeba.

Cóż można powiedzieć na koniec – Army of Darkness to samokultywująca się legenda pod każdym względem. Absolutnie najwyższa półka kina klasy B posiadająca wszystkie (i więcej) zalety mainstreamu bez żadnej z jego wad. Towar jak w opisie – polecam!

Extrasy DVD:

1) Komentarz Sama Raimi, Bruce’a Campbella i Ivana Raimi

To ON

Wydawałoby się, że komentarz takiego dream teamu to istna uczta dla uszu – niestety nie do końca. O ile świetnie słucha się gadających sobie KRÓLA AKTORÓW i braci Raimi, warstwa informacyjna komentarza nie tryska obfitością. Większość czasu naszym panom zajmuje wytykanie na ekranie różnych swoich znajomych (np. ojca Bruce’a Campbella który ginie jako jeden z wojów po wtargnięciu szkieletorów na zamek), natomiast prawie nic nie słyszymy o samych dziejach produkcji czy mitologii Evil Dead. Z większych ciekawostek poznajemy pierwotny tytuł filmu (The Medieval Dead, zmieniony przez producentów na docelowy) czy dywagacje na temat Evil Dead 4 – choć te ostatnie są chyba mocno nieaktualne, zważywszy że komentarz nagrywano bodajże w 1999.

Fajne są narzekania Bruce’a Campbella na dublerów (np. tego, który w dalekich ujęciach grał na początku Asha w kajdanach), bo ponoć patrzenie na to co wyprawiają z postacią to męka dla aktora. Bardzo rozbawiła mnie też anegdotka o producencie Irvinie Shapiro, który zajmował się promocją dwóch pierwszych Evil Deadów (a w czasach młodości – Pancernika Potiomkina!). Albowiem po obejrzeniu pierwszego ED Irvin powiedzieć miał do naszych łobuzów: „Chłopaki, to jest wasz szczęśliwy dzień. Przeminęło z wiatrem to to nie jest, ale parę dolarów na tym zarobicie”.

Scenarzysta Ivan Raimi dołącza do komentarza dopiero w połowie filmu, za to dzieli się ważną refleksją: jego zdaniem AoD siada w drugiej połowie, kiedy Ash z dupka staje się superbohaterem. Gdyby teraz miał coś poprawiać w Armii, pozostawiłby do końca Asha jako sprawnego zabijacza deaditów – ale nadal tchórza i przygłupa.

2) Wycięte sceny
Mamy tu cztery deleted scenesy – wszystkie ciekawe i wszystkie właściwie powinny się znaleźć w filmie. Każdą z nich możemy obejrzeć w wersji saute lub z komentarzem Sama i Bruce’a. Niestety wszystkie pojawiają się w formie mocno nikczemnej – zrzutu kopii roboczych skopiowanych z VHS. Stąd też wklejenie ich do filmu w tej jakości na potrzeby wydania DVD nie miałoby sensu.

Pierwsza wersja początku: Mega mroczne, horrowe i długie wprowadzenie, które wygłasza w formie narracji Bruce Campbell streszczając poprzednie odcinki. Na ekranie widzimy jednakowoż tylko oczy Asha – aby nie zdradzać „brodatego” zakończenia. Mówi do nas bowiem Ash z postapokaliptycznej przyszłości, tworząc ciekawą klamrę dramatyczną!
Ash vs. Arthur: Bijatyka pomiędzy Ashem a Arthurem, zaraz po aresztowaniu na pustyni. Ashowi udaje się spuścić Arthurowi wciry, jednak ostatecznie zostaje zmożony przez rycerzy. Scena ta poniekąd wyjaśnia daleko posuniętą animozję obu panów podczas sceny wrzucania Asha do studni, jednak nieco zbyt wcześnie ukazuje Asha jako bossa z przyszłości – pewnie dlatego zatem wyleciała.
Pierwsza wersja sceny wiatracznej: Tu dostajemy logiczne wytłumaczenie pojawienia się w wiatraku mini-Ashów. W „normalnych” wersjach filmu Ash barykaduje się w młynie przed demonami, więc nie ma sensownego powodu, dla którego miałyby się one pojawić w lustrze. Tutaj po zamknięciu się wewnątrz Ash dostrzega coś za oknem. W megadługim pojedynczym ujęciu bada wnętrze wiatraka, po czym wychodzi na zewnątrz. Następnie odbywa długi spacer po lesie, na koniec którego dostrzega w otwartych drzwiach wiatraka swojego sobowtóra. Wnet okazuje się, że to lustro, które w międzyczasie zostało opętane… A dalej leci po staremu.
Ash pozyskuje Hendryka Rudego: W tej pasjonującej sekwencji mającej swoje miejsce zaraz po mowie motywacyjnej do hołoty, Ash udaje się do Henry’ego the Reda celem namówienia go do wspólnej walki z deadite’ami. Po drodze nasz bohater wpada w pułapkę żołdaków Henry’ego, ale w końcu ma okazję porozmawiać z samym zainteresowanym. Pomimo przekonujących argumentów na zakończenie sceny nie wiemy, czy Henry dał się namówić… Scena ta faktycznie ma sens, gdyż w gotowym filmie Henry przyjeżdża z odsieczą niczym Filip z konopii. No i mamy w niej okazję podziwiać talent aktorski samego Roba Tapperta.

3) Alternatywne zakończenie

Zapodane w normalnej DVD jakości „amerykańskie” zakończenie marketowe. Pomimo jego happy-endowości trzeba przyznać, że jest dość klasyczne – łącznie z epokową rolą Teda Raimi i nieśmiertelnym „Hail to the King, baby”.

4) Galeria zdjęć

Średnio porywająca galeria fotosów produkcyjnych. Uwagę zwracają głównie te przedstawiające konstrukcję dekoracji zamku.

5) Trailer

Skoczny trailer lansujący film niemalże trafnie jako rubaszną komedię w rycerskich czasach. Ciut tylko zbyt „cool”.

Ocena (1-5):
Fajność: 10
Video: 5 – całość zmasterowana od nowa z negatywu – pomimo ziarna i scen nocnych doskonale znosi próbę czasu.
Audio: 3 – 5.1 to może przesada, 99% filmu leci w zwykłym stereo.
Extrasy: 4 – pomimo kilku odkrywczych wyciętych scen niestety razi ich jakość (a wiadomo, że istnieją lepszej jakości materiały) no i tzw. poczucie niedosytu, że nie zostały one wstawione do filmu. Komentarz też jest mniej porywający niżby człowiek miał nadzieję.

Ciekawostka przyrodnicza: Na podstawie Armii ciemności powstał onegdaj bitewniak z ołowianymi figurkami (np. szkieletorskiej orkiestry wojskowej). Niestety pozostał właściwie kompletnie nieznany (acz pamperki do niego można było nabyć nawet w Szczecinie).

Komenty FB

komentarzy

Komercha

5 Komentarze(y) na Army of Darkness/Armia ciemności

  1. Ja osobiście uznaje tylko zakończenie w supermarkecie i uważam że to ono powinno być wmontowane w film a to P/A jako extras.

  2. JC ty Heretyku!!! A co do recki to MUSZE TO MIEC!!!

  3. Jako nerd – dziękuję.

  4. Jasiu ====> Sam tego chciałeś, zostaniesz wrzucony do studni !!!

  5. "można było nabyć nawet w Szczecinie" – kurcze, nie wiem jak to rozumieć – nawet w Szczecinie, w domyśle – nawet na takim zadupiu jak Szczecin ? grrrrr

Dodaj komentarz