Koronis Rift
Kończymy naszą przygodę z Lucasfilm Games krótkim przypomnieniem gry Koronis Rift. Była ostatnią grą jaką Lucas wraz z kolegami wydał na Atarynkę. Kolejne, jak The Labirynth (na podstawie wiadomego filmu) czy kultowe Maniac Mansion ukazywały się już wyłącznie na C-64, Amidze czy Atari ST.
![]() |
Sam Koronis był tytułem mało znanym w Polsce – i przy okazji jestem ciekaw, ilu czytelników Zakazanej Planety miało okazję w to zagrać. Teoretyczną barierą było wydanie gry wyłącznie na dysku i brak potwierdzonego pirackiego ripa na kasetce. A szkoda, gdyż tytuł przez ówczesną prasę oceniany był jako rewelacyjny, z gatunku 10/10 (wówczas nie istniała jeszcze nowoczesna skala 3,8/5 – Cmdr JJA).
![]() |
Koronis Rift podobnie jak The Eidolon wydany został w roku 1985. Akcyjka sadzała nas za sterami Scoutcrafta i jako Techno Scavenger dalekiej przyszłości 2049 roku przeszukiwaliśmy powierzchnię tytułowego Koronis Rift by odnaleźć cenne i rzadkie artefakty Starożytnych.
![]() |
Nasz pojazd wyposażony był w Droida Naukowego, który potrafił przeanalizować, określić przydatność czy wreszcie wycenić każde znalezisko. Łatwo nie było, gdyż podczas eksploracji przeszkadzały nam tajemnicze zautomatyzowane dyski Obcych. Celem gry oprócz zbadania powierzchni planety i złupienia wszystkiego, co nie jest do niej przymocowane (przymocowane zresztą zawsze można było oderwać), było zniszczyć bazę Rift 20 – HQ rasy Strażników, właścicieli wspomnianych wcześniej wrogich dysków.
![]() |
Znalezione artefakty mogły być tarczami, bronią, bateriami czy innymi fantami. Droid analizował je, dawał nawet dość wyczerpujący opis, a my mogliśmy wykorzystać je w różnych modułach statku. Jako, że stuff pochodził często od różnych ras, wypadało zachować jakąś tam kompatybilność. Każdy z artefaktów miał inny pobór mocy więc należało również pilnie obserwować co ile zużywa, by w czasie akcji nie padł główny generator. Z powodu wysokiego promieniowania fanty zbierał dla nas robocik.
![]() |
Sam pojazd nie było prostym myśliwcem tylko wg standardów Atari skomplikowaną, kilkumodułową konstrukcją. Oprócz kabiny z pulpitami sterowniczymi (wskaźniki mocy tarcz, ilości paliwa. energii oraz radar) oraz działkiem laserowym posiadaliśmy moduły odpowiedzialne za radar, automatyczne kreślenie map, lab czy komunikacyjny. W każdej chwili, jeżeli nie byliśmy atakowani, mogliśmy przerwać misję i wrócić na statek-matkę. Tam, oprócz uzupełnienia zapasów, można było wykonać save’a.
Gra podobnie jak The Eidolon czy Rescue on Fractalus! wykorzystywała fraktale, więc grafika była dynamiczna, płynna i fajnie oddawała ukształtowanie Koronisa. Trzeba dodać, że od czasów Rescue on Fractalus! Lucasfilm Games dopracował fraktale dodając im kolorków i cieni, przez co grafika była naprawdę całkiem przyjemna dla oczu. Jak wcześniejsze tytuły Lucasa pierwotnie powstała na Atari, a później bardzo szybko wyszła także na Spectrusiu czy Commodore.
Tyle o Lucasfilm Games w dziale ATARI Finest. Jakby nie patrzeć dostarczyli nam cztery wyborne gry (Rescue on Fractalus!, Ballblazer, The Eidolon, Koronis Rift), przełomową technologię grafiki fraktalowej i mnóstwo frajdy. Fun trwał dalej – Monkey Island, Indiana Jones, Star Warsy, Full Throttle i etc. ale to opowieści na inne dni i o innych maszynach.
![]() |
![]() |
No więc ja nie grałem i bardzo tego żałuje, nie posiadałem tak wynalazku jak stacja dyskietek 🙁 Z opisu widać, że gierka miała epę.