Druid
Dzisiejszy odcinek ATARI Finest poświęcimy grze Druid, tytułowi, który zaliczylibyśmy teraz do cRPG czy „Hack and slash”, a wówczas był sympatyczną, wzorowaną na serii Gauntlet, labiryntówką.
Druid powstał w 1986 roku, w studiu Firebird. Jego autorem był Dene Carter, grę kodował Andrew E. Bailey, a muzę napisał David Hanlon. Z całej trójki nazwisk na pewno warto zapamiętać Cartera, który później stanie się jednym z założycieli Bullfroga, współautorem Populousa, Dungeon Keepera, a obecnie dopieszcza dla posiadaczy konsol XBox 360 nadchodzące tej jesieni Fable II. Tworząc Druida miał kurczę 15 lat.
![]() |
W samej grze sterujemy druidem Hasrinaxxem, który przemierzając 8 poziomów, najpierw kolorowej krainy, a później podziemi musi pokonać złowieszczego Agamentora oraz jego 3 lordów chaosu. Ekran gry podzielony był na 2 części. W dolnej widzieliśmy fragment levelu, naszego bohatera oraz różne dobra i przeszkadzajki, których w podziemiach było pełno. U góry zaś było menu czarów i paski z energią. Tu wypada przypomnieć sobie czary: Hasrinaxx potrafił rzucać ogniste kule, błyskawice, miotać wodą, a także magicznie otwierać zamknięte drzwi, być niewidzialnym, wezwać golema lub rzucić potężne zaklęcie chaosu niszczące wszystko co żywe na ekranie! Ale co najważniejsze – tylko ono potrafiło zabić lorda chaosu.
Ciekawa była koncepcja golema bo wezwana przez nas bestia potrafiła wykonać jedno z trzech poleceń:
– stand, golem stoi w miejscu i niszczy każdego potwora jaki mu wpadnie w ręce
– follow, jako ruchoma tarcza podąża za nami
– send, bezcenna komenda wysyłająca golema przodem aby torował nam drogę przez hordy demonów. Polecana szczególnie na ostatnim levelu. Golemem sterować mógł również drugi gracz. Naprawdę był to fajny pomysł.
![]() |
Każde zetknięcie z demonem, robalem, duchem czy innym paskudztwem odbierało druidowi energię, którą uzupełnialiśmy w napotkanych tu i ówdzie pentagramach. Z innych znalezisk najcenniejsze były magiczne księgi, gdyż tylko dzięki nim uzupełnialiśmy szybko kończące się czary. Tak, ich liczba była ograniczona co znacznie utrudniało zabawę na wyższych poziomach, ale i zmuszało do kombinowania i nie szastania pociskami na prawo i lewo. Zwłaszcza, że stworki różnie reagowały na rozmaite czary. W samej magii wkurzało mnie jedynie czarodziejskie otwieranie drzwi, a zwłaszcza wizja zamkniętej na głucho bramy i braku w danej chwili odpowiedniego czaru.
![]() |
Druid wydany został na Atari i C-64, po sukcesie szybko pojawił się również na Amstradzie, ZX Spectrum, a kolejne dobre recki i zarobiona kasa dały nam dwa sequele: Druida II Enlightenment oraz Warlock: The Avenger. I klasycznie dla rynku Atari oba sequele ukazały się już wyłącznie na C-64, a potem Amigę i Atari ST. Druida II, a dokładniej jego muzyczkę unieśmiertelniła grupa Fairlight wykorzystując kawałek w swoich crackach i demkach. Możecie przypomnieć go sobie tutaj.
![]() |
Druid podobał mi się. Nie było to jakieś szaleństwo, ale kawał niby-RPG z fajną, kolorową grafiką i wciągającymi poziomami. Gra wyróżniała się także umiejętnie zbalansowanym poziomem trudności, rosnącym przy kolejnych poziomach, ale i umożliwiającym jej ukończenie bez konieczności przeklinania twórców Druida jakieś 10 pokoleń wstecz.
Finał Druida:
![]() |
![]() |
O, to całkiem sympatyczna gierka była. Grywało się na Commodorku 🙂
Taką muzę to do dzisiaj mogłyby mieć gierki 🙂
Gierka byla zarabiasta a przywolywanie golema swietnym patentem. Fajnie ze mi ja wywloales garret z czeluści mego zapomnienia. Dziekujemy ci esidżonson 🙂
OT
Zawsze mnie zastanawialo jak tworcy projektuja ikone przedstawiajaca niewidzialnosc.. Bo skoro ikone widac to jaka niewidzialnosc. he?
pamiętam, że do tego była fajna muza…garecie, zalinkujcie ją może?