Mummy: Tomb of the Dragon Emperor, The

Tytuł: The Mummy: Tomb of the Dragon Emperor
Produkcja: USA, 2008
Gatunek: Przygodowy
Dyrekcja: Rob Cohen
Za udział wzięli: Jet Li, Michelle Yeoh, Brendan Fraser, Maria Bello
O co chodzi: Rick O’Connell musi zwalczyć kolejną mumię, tym razem chińską

Mumia 3 wypala mózg

Jakie to jest: Powiem tak: Mumia 1 i 2 to dla mnie jedne z najlepszych głupawych filmów akcji w historii. Zwłaszcza część druga wspięła się na szczyty popcornowego funu z fajnymi postaciami, nawet śmiesznymi dialogami i przegiętymi scenami. Do tego The Rock i całkiem ciekawa fabuła – gdybym dziś ją recenzował dostałaby od ręki 5. Rozumiem że film jest durny, efekty nie zawsze na poziomie, a całość jest „Indianą Bardzo Light” dla młodego i niewymagającego widza – ale ogłada się to świetnie.

No ale to Mumia 2. Mumia 3 to kompletnie inna historia.

Po Stephenie Sommersie, który odjechał do kraju wolności G.I. Joe, trzeci odcinek dano do zrobienia Robowi Cohenowi. Mogłoby się to wydawać decyzją trafną zważywszy jego dotychczasowy styl (podobnie jak początkowo wydawało się świetnym pomysłem, aby Joel Schumacher robił Batmana). Scenariusz tym razem też pisał nowy team, starając się wpisać w schemat utarty w sommersowych filmach. Niestety wszelkie próby ujednolicenia filmu z poprzednikami totalnie spaliły na panewce.

Zapowiada się kultowo, wyszło ch**owo

Przepraszam, ale od razu nasuwa mi się tu nerdowska analogia z serią gierek Eye of the Beholder – pierwsze dwie części robione przez Westwooda były świetne i doskonale spasowane ze sobą. Część trzecia dorobiona samodzielnie przez SSI próbowała nieudolnie naśladować poprzedników i była katastrofalna. Wydawać by się mogło, że styl filmowy Sommersa, acz sprawny, jest dość łatwy do adaptacji, zwłaszcza przez nie mniej sprawnego reżysera Fast and Furious – a tu taka niespodzianka.

Film bardzo SILI SIĘ, aby być kolejną Mumią – zapodaje więc na siłę śmieszne teksty, nowych niby-bohaterów, sceny klepania, bitwę, dużo CGI i oczywiście samą mumię. Tym razem gra ją (co nie oznacza, że osobiście spędza dużo czasu na ekranie) podstarzały i dobrze odżywiony Jet Li. Dawno dawno temu Jet Li był cesarzem Chin, zbudował wielki mur i generalnie był okrutny. Zatem wróżka Michelle Yeoh obłożyła go klątwą, w wyniku której zamienił się w czekoladę i przykiblował w grobowcu wraz ze swoją armią (również czekoladową) do lat ’40.

Niby-Mutt

Jak już wiemy z trailera, grobowiec odnajduje Alex – syn Ricka, aktualnie już pełnoletni. W wyniku pożałowania godnego ciągu zdarzeń mumia Jeta Li ożywa i odjeżdża w siną dal, aby zdobyć nieśmiertelność i władzę nad światem. W tej wartej uznania wyprawie towarzyszy jej chińskie komando ze złą laską, a przeszkodzić chcą Rick, Eve (Maria Bello gadająca głosem zdezerterowanej Rachel Weisz), Alex i Jonathan. Im z kolei pomagają dwie Chinki – jedna stara (wróżka Yeoh), druga młoda (imienia zapomniałem).

Fabularnie zatem jeszcze nie ma szoku – story wpasowuje się w sagę. Za to wykonanie po prostu woła o pomstę do nieba. Dialogi są suche, za długie i zmontowane w sposób rozlazły – prawie jakby zostawiano miejsce na śmiech publiki, który nigdy nie miał nadejść. I to jest coś okropnego, bo dialogi były jedną z podstaw M1 i M2 – tam nawet mały chłopczyk miał fajne teksty. Co prawda Fraser i John Hannah starają się jak mogą, by ich postaci przypominały te znane z poprzednich odcinków, ale teksty które im się wsadza do gęby nie pozwalają na to. Dialogi są albo nieśmieszne, albo przerażająco infantylne. A każdy dwa razy za długi. Generalnie wszystkie sensowne teksty były w trailerach, ale te same wypowiedzi w filmie z jakiegoś powodu już nie śmieszą. Polski dystrybutor zadbał o to, by jedyny dobry tekst który leci na samym końcu filmu wyjaśnić rodzimym głąbom stosownym napisem, dzięki czemu zalicza niniejszym punkty buractwa.

Najgorsza ładna Azjatka jaką widziałem

Druga osobliwość to zdjęcia. Mumia powinna być jaskrawa i kolorowa, a nie dołująco stonowana, jak to wymyślił Cohen. W filmie oczywiście nie brakuje scen akcji, ale są one kręcone w strasznie ciasnym kadrze – co jest absurdem biorąc pod uwagę poprzedników. O dziwo Sommers potrafił nakręcić na szerokim planie walkę w wykonaniu aktorów, którzy nie umieją się bić – a Cohen nakręcił Jeta Li (który umie się bić) na maksymalnych zbliżeniach jako plątaninę rąk i nóg, którą mógł zagrać każdy. Lekko wkurzające jest też kręcenie wszystkiego co się da i nie da z łapy (np. zbliżeń przy dialogach), no ale to widocznie taka moda.

Bardzo ciekawe są dodatkowe postacie – tajemnicza Chinka, która płynnie przechodzi od żądzy mordu do wielkiej miłości, super pilot, przy którym Murzyn z dwójki to Obywatel Kane, chińscy źli oficerowie (obojga płci), którzy głównie krzyczą albo milczą. Jeśli kogoś język świerzbi, żeby porównać mundurową Chinkę do Spałko, może już sobie dać spokój (przez większość filmu nie wiadomo, czy ona właściwie żyje, czy nie – taka z niej barwna postać). Do tego nowa Eve, która najwyraźniej przeszła operację nie tylko plastyczną, ale i lobotomię oraz sam Alex, który Muttowi Williamsowi do pięt nie dorasta. W ogóle, skoro już o tym mowa, to cały motyw rodzinny w filmie zalatuje tak biedną rozwodnioną wersją tego (również żenującego) z Indiany, że nie wiem. Natomiast z Jeta Li taka mumia jak ze mnie – daleko mu do groźnych min i tortur zadawanych przez Imhotepa. Generalnie zresztą włóczy się on głównie po odludziach i mało komu zagraża.

Z innych atrakcji: mamy krótką wizytę w Shangri-La w formie jednego kadru, lawinę i tradycyjne zwiedzanie pełnych pułapek mauzoleów. Do tego bardzo plastikowy pościg ulicami chyba-Szanghaju (nie umywający się ani do tych z Mumii, ani z Indiany) i liczne strzelaniny – aczkolwiek ta przy wejściu do Shangri-La jest skręcona całkiem przyzwoicie. Nie zapomnijmy też o zabawnych dowcipach o rzyganiu jaków.

Efekty jak to w Mumiach – jedne lepsze, drugie gorsze, obu dużo. Fajnie żenujące są Yeti, a jaki smok jest – każdy widział w trailerze, Wiedźmin nisko się kłania. Z tego wszystkiego technicznie najlepiej wypadła bitwa, aczkolwiek była ona za długa i za nudna. Muza chyba jakaś jest, ale nie usłyszałem chwytliwych motywów z dwóch pierwszych części.

Dawno nie widziałem filmu zrobionego tak totalnie bez polotu – najwyraźniej Cohen starając się naśladować zrobił Mumię gorszą, niż jakby ją miał wymyślić od zera. Koleś po prostu zmasakrował jeden z moich ulubionych cykli – i to najwyraźniej bez złej woli, tylko po prostu nieudolność. Boli niczym RoboCop 3.


Ocena (1-5):
Dialogi:
2
Postacie: 2
Efekty: 4
Fajność: 2

Cytat: Sorry pal, there’s a mummy on the loose.

Ciekawostka przyrodnicza: Pierwszy news na nowej Zakazanej Planecie dotyczył właśnie Mumii 3!

Written by: Commander John J. Adams

 

Komenty FB

komentarzy

Komercha

23 Komentarze(y) na Mummy: Tomb of the Dragon Emperor, The

  1. Pytanie Commandorze bo zabrakło mi jednej kwestii w rec.: czy "to " jest lepsze od Króla Skorpiona??

  2. Rachel wiedziała co robi trzymając się z daleka.

  3. Przy tym shicie Mutant Chronicles to Kurosawa,
    Nawet Surf Nazis Must Die było sprawniej skręcone.

  4. Sasquatch –> TAK, no na litość, nie przesadzajmy że mumia jest słabsza od Króla Skorpiona. W mumi jest przynajmniej akcja, jako takie aktorstwo, efekty i pomimo celnie przez JJ Adamsa wypunktowany wad to i tak lepsze kino niż Krol Skorpion w wersji dla przedszkolaków.

  5. Król Skorpion to przy tym czymś mega kult. Zgadzam się z recenzją, moje odczucia i refleksje po projekcji były zbliżone. Uważam tylko, że JJ Adams trochę za wysokie noty dał:)

  6. Król Skorpion lepszy, byli ładniejsi aktorzy którzy nie mówili zbyt wiele, więc można było z filmu mieć jakąś przyjemność. Na Mumii3 nawet przypadkowa publiczność milczała z zażenowaniem. Przysięgłabym, że gdzieś z boku rozległ się autentyczny szloch rozpaczy.

  7. No ja tez tak uważam -> sorry garret 😉

  8. PS ale nie trać nadziei, moze M3 bedzie lepsza od SK 2 😀

  9. Zaraz tu kuzwa rejtana zrobię 🙂

  10. A mnie Król Skorpion podobał mi się

  11. Podbije bębenek –> yuti-ra a mumia 3? 😉

  12. Ale nudy! i tak ani krola skorpiona, ani mumii 3 nie obejrzę. Mogłoby się coś ciekawszego dziać na ZP. Come on, ludzie- przecież dzisiaj premiera hitu The Dark Knight! 🙂

  13. Nawet wolno mowić "K" przed "Knight", bo i tak wchodzi w skład słowa "dark"! Jaksię uprzeć przy popolitym rozumieniu angielskiej gramatyki, to można mówić "the dar knight"!

  14. to typowa seria ktora jest nastawiona tylko na kase. Zal mi ludzi ktorzy chodza na cos takiego, dzieciakom jeszcze moge wybaczyc:)

  15. Nie zgadzam sie z Waszymi ocenami. Moim zdaniem to fajny film. 5 razy lepszy od Batmana, 6 razy od nowego Indiany. To co prawda tylko glupia rozrywka ale za to z fajnym klimatem i bez udawania ze to nie wiadomo jaki patos i kult – jak w przypadku wiekszosci blokbasterow i sjudokultow.

  16. Mówiąc o Batmanie masz na myśli TDK? Chyba nie mówisz tego poważnie.

  17. Ja tam bez żenady się przyznam że żadnej części Mumii na oczy nie widziałem.

  18. Oczywiscie sa i minusy – jak chociazby obsadzenie jakiegos spaslaka w roli mlodego twardziela, czy smok albo yeti, ale przynajmniej zaden bambus nie probuje mnie pouczac z ekranu.

  19. wiecie nie wiem czego sie czepiacie tego filmu, film jest durny to prawda, ale nie do konca az taki zly, jedyna rzecza ktora mnie zmartwila to ze nie wiem jak ta armia ktora zostala zamieniona na zewnatrz znalazla sie w tych komnatach, maksymalne buractwo tej scseny wola o pomste do nieba

  20. To że "Bambus nie próbuje pouczać cię z ekranu" nie znaczy, że film jest lepszy.

  21. Wrecz przeciwnie! Znaczy! Filmy w ktorych "mentorzy" wyglaszaja poprawne politycznie tekscidla zawsze sa gorsze od tych w ktorych nikt sie nie wymadrza. Widz ma wyciagac wnioski z akcji a nie sluchac truzmow. Zywiolem kina jest ruch a nie moralizatorski belkot.

Dodaj komentarz