American Astronaut, The
Tytuł: The American Astronaut
Produkcja: USA, 2001
Gatunek: Surrealistyczny musical SF
Dyrekcja: Cory McAbee
Za udział wzięli: Cory McAbee, Rocco Sisto i inni
O co chodzi: Pilot musi dostarczyć kota, którego ma wymienić na kobietę, którą ma wymienić na nastolatka, którego ma wymienić na trupa
Niczym Terminator |
Jakie to jest: Czy może być coś piękniejszego niż odkrycie filmu, który nie tylko robi na widzu wrażenie, ale również staje się obiektem kultu? Może być. To jest uczucie, gdy za pośrednictwem takiego wyjątkowego filmu dowiedziałeś się o istnieniu uzdolnionego pod wieloma względami twórcy.
Początki bardziej ambitnych eksperymentów na gatunku SF sięgają czasów Odysei Kosmicznej. Stanley Kubrick postanowił oddać całą mistykę kosmosu za pomocą serii surrealistycznych ujęć w końcowej sekwencji filmu. Był to nowy rozdział w historii SF, ale rewolucyjne podejście jakie zaprezentował mistrz nie doczekało się wielu naśladowców. Zawiedli przedstawiciele kina autorskiego, którzy stroniąc od sztywnych zasad gatunkowości postanowili pomijać odległe w czasie i przestrzeni światy. Jedynie pionierska postawa Cronenberga sprawiła, że nurt surrealistycznego SF zaistniał jako element składowy jego twórczej stylistyki. Tymczasem w mainstreamie pojawiło się kilka pozycji godnych uwagi: The Man Who Fell to Earth Nicolasa Roega, Slaughterhouse Five George’a Hilla i średnio udany eksperyment Lyncha w postaci Diuny. Nie próżnowali też Europejczycy, którzy poszli nawet o krok dalej i postawili na spowinowacony z surrealizmem nurt kina absurdu. Pamiętna scena uprowadzenia głównego bohatera przez kosmitów w Żywocie Briana Monty Pythona jest dobrym przykładem na umiejętne wkomponowanie elementów konwencji SF w budowę świata absurdu. Jednak największe osiągnięcia na tym polu mieli przedstawiciele Europy Środkowo-Wschodniej. Możemy być dumni z rodzimej Hydrozagadki, chociaż w tym przypadku mamy jedynie nawiązania do gatunku. Perfekcję pod względem idealnego połączenia SF z kinem absurdu osiągnęli Sowieci – megakultowa Kin-Dza-Dza Georgi Daneliya przez długi czas pozostawała jedynym niedoścignionym wzorcem.
Niczym Terminator |
W latach ’90 swoją karierę twórcy filmowego rozpoczął Cory McAbee. Wcześniej był on odpowiedzialny za opracowanie wielu elementów składowych przedstawień eksperymentalnych, które wystawiał wraz ze swoją grupą. Od kompozycji muzyki, poprzez animację, aż po aktorstwo – McAbee ujawnił całą masę talentów, które postanowił spożytkować w nowej dziedzinie – reżyserii filmowej. Pierwsze tytuły, które pojawiły się na jego koncie (Billy Nayer, The Man on the Moon, The Ketchup and Mustard Man) wykazały, iż umiejętne połączenie surrealizmu z konwencją musicalu składa się na unikatowy styl tego twórcy. Po pewnym czasie McAbee uzyskał środki na zrealizowanie filmu pełnometrażowego. W 2001 roku ukazał się The American Astronaut.
Film ten opowiada historię Samuela Curtisa, międzyplanetarnego pilota do wynajęcia. Przybywając na Ceres oprócz udziału w konkursie tańca, postanawia on podjąć się zlecenia, które uczyni go bogatym. Będzie to jednak trudniejsze niż mu się wydaje, gdyż jego odwieczny wróg profesor Hess depcze mu po piętach.
Podstawą filmu jest prościutka fabuła bazująca na story, jaką możemy znaleźć w przeciętnym westernie. Oto w pełni wolny i niezależny kurier do wynajęcia poszukuje okazji aby się wzbogacić. Kształtując tę postać McAbee zanurza się w mitologii Dzikiego Zachodu i wykorzystuje na potrzeby swojej wizji wiele elementów składających się na obraz kowboja. Zabieg ten przeprowadził już George Lucas (Han Solo), a po nim, w celu parodii zrobił to Mel Brooks (Lone Starr). Jednak Samuel Curtis to nie unowocześniona ani nawet bezlitośnie sparodiowana wersja Chłopca od krów. Konwencja absurdu w którą zostaje wpisana ta postać nadaje mu charakter poczciwego pozoranta.
Zintegrowanie głównego bohatera z otaczającym światem jest wręcz idealne. McAbee poprzez swój niezwykły talent potrafi wykreować atrakcyjny brak logiki. Podróże międzyplanetarne odbywają się w starych poniszczonych statkach, które może naprawić każdy kto umie trzymać w miarę prosto klucz francuski. Speluna na Ceresie nie odbiega za bardzo od klasycznego wizerunku jaki możemy znaleźć w przeciętnym westernie. Wszystko to idealnie współgra z elementami rockowego musicalu, których aranżacją zajął się sam McAbee.
Film w pewnych momentach idzie dalej w swoich nawiązaniach do „teksańskiej mitologii”, niż widz reprezentujący odmienną kulturę jest w stanie wychwycić. Ale wszystko i tak sprowadza się do pozowania i snucia absurdalnej opowieści, która trzyma widza do ostatniej sceny.
The American Astronaut pod wieloma względami przypomina Lynchowski Eraserhead. Co najbardziej uderza to fakt, iż zarówno McAbee jak i reżyser Diuny wykorzystali nawiązania do stylu noir przy kompozycji wizualnego stylu swoich pierwszych filmów pełnometrażowych. O ile u Lyncha mrok miał budować atmosferę postępującej izolacji i szaleństwa, tak Mcabee poprzez dominację czerni nawiązuje do samego gatunku przez co uzyskuje dopełnienie surrealizmu świata przedstawionego.
Film jest doskonałym przykładem udanego kina absurdu. Jest jedną z tych perełek, które jak na mój gust zasługują na większy kult. POLECAM!
Ocena (1-5):
Neo noir: 5
Absurd: 5
Musical: 5
Kowboj: 4
Fajność: 5
Cytat: What style. What class. The girl with the vagina made of glass.
Zamiast Ciekawostki przyrodniczej: Polecam trailer, oficjalną stronkę oraz fragment z filmu średniometrażowego omawianego reżysera.
1) Oficjalna strona: www.americanastronaut.com
2) Trailer:
3) A tutaj pieśń ku czci szynki:
Written by: Atue
szynka daje rade!
apetyt wzbudza ..
trzeba bedzie zobaczyc
@Atue – coś dla Ciebie, dalsze przygody Sama
[url]http://www.youtube.com/watch?v=k4uwrghMdSo&eurl=[/url]
[url]http://stingraysam.com[/url]
Ja, ja
Widziałem. Czekam na okazję żeby rzucić okiem