Happening, The/Zdarzenie
Tytuł: The Happening/Zdarzenie
Produkcja: USA, 2008
Gatunek: Eko-horror
Dyrekcja: M. Night Shyamalan
Za udział wzięli: Marky Mark, Zooey Deschanel, John Leguizamo
O co chodzi: Epidemia masowych samobójstw
![]() |
Rodzinka na polu |
Jakie to jest: No i doczekaliśmy się – kolejny film M. Nighta Shyamalana. Jako wierny fan wszelakich filmów zawierających motyw apokalipsy, wyczekiwałem filmu z nadzieją ale i niepokojem, ponieważ reżyser Zdarzenia ostatnio był nie w formie. Liczyłem na powrót do klimatów Szóstego zmysłu i sprawne ich połaczenie z filmem opowiadającym o zagładzie cywilizacji. A jakie to jest?
Akcja filmu rozpoczyna się pewnego ranka w Central Parku. Dochodzi tam do makabrycznego zdarzenia – grupa ludzi, jeden po drugim, popełnia samobójstwo. Podobne zdarzenie ma miejsce na placu budowy w innej części Nowego Jorku, gdzie budowlańcy wyskakują z nowo powstającego drapacza chmur. Epidemia samobójstw rozszerza się na kolejne miasta, władze zalecają opuszczenie okolicy. Z tej rady skwapliwie korzysta Elliot Moore, jego żona Alma i brat Julian wraz z córką Jess. Cała czwórka opuszcza Filadelfię i podróżuje na zachód – jednak tajemnicza epidemia rozszerza się już nie tylko na miasta.
Najnowszy film Shyamalana koncepcyjnie nie odbiega za bardzo od poprzednich projektów reżysera. Podstawą jest prościutka historia z jasno zarysowanymi punktami, które reżyser stara się w charakterystyczny dla siebie sposób udziwnić. Tutaj Shyamalan nie mógł spudłować – fani kina apokaliptycznego są w stanie znieść naprawdę wiele. W zamian wymaga się od danego reżysera aby swój „geniusz” w postaci własnej wizji zagłady z całą uczciwością przelał na taśmę filmową. I tutaj pojawia się problem. Reżyser Szóstego zmysłu, dawał już popis swoich możliwości w dziedzinie kreowania suspensu, niestety ta umiejętność z każdym kolejnym filmem wydaje się u niego zanikać. Shyamalan opracowując historię Zdarzenia nie popełnił błędu jeżeli chodzi o poprawność konstrukcji filmu apokaliptycznego – to jest wykonane na przyzwoitym poziomie. Główny zarzut jaki można postawić to niestety brak jego stylu.
![]() |
Rodzinka w sieni |
Motyw zbliżającej się zagłady, rodziny borykającej się z problemami i próby przetrwania na prowincji był już wypróbowany przez Shyamalana w Znakach. Jego zamysł aby odświeżyć pomysł, przerobić go pod kątem kategorii R do tego poszerzając zakres śmiertelnego zagrożenia do skali społeczeństwa jest godny pochwały. Jednak po drodze reżyser się pogubił. Opowiadana w filmie historia nie daje mu okazji do wytworzenia aury tajemnicy i niepewności. Do znużenia jesteśmy zasypywani teoriami na temat pochodzenia siejącej spustoszenie plagi. Można odczuć jej wpływ na ludzi i zagrożenie jakie ze sobą niesie, ale Shyamalan ponosi porażkę próbując oddać grozę(?) przemieszczającej się śmierci. Reżyser nie umiał podjąć decyzji, czy lepiej pokazywać ludzi popełniających samobójstwo, czy też raczej rozkołysane silnym podmuchem wiatru drzewa będą lepszym budulcem aury zagrożenia. Nawet gdyby rozwiązał on ten problem (czego oczywiście nie robi), to w filmie i tak nie uświadczymy budowania klimatu tak charakterystycznego dla większości jego projektów.
Myślę, że głównym problemem Shyamalana jest jego niezdolność do budowania klimatu w scenach, które w dość realistyczny sposób ukazują przemoc. Jest kilka ciekawych pomysłów, ale ich wykonanie i umiejscowienie w strukturze filmu pozbawia je większego znaczenia. Początek filmu i tajemnicze samobójstwa popełniane w rozmaity sposób są dość atrakcyjne, ale od samego początku pełnią one funkcje niedoszlifowanego do końca zagrożenia.
![]() |
Rodzinka w piwnicy |
O ile inwazja kosmitów w Znakach stanowiła dość interesujące tło dla wprowadzenia skomplikowanych relacji między ciekawymi postaciami, tak w przypadku najnowszego filmu Shyamalana główni bohaterowie to mało przekonywające małżeństwo z problemami emocjonalnymi na poziomie przedszkola. Śledząc poczynania trójki bohaterów zależy nam na ich losie, ale nie na rozwiązaniu wzajemnych problemów. Widać wyraźnie, że Shyamalan wzorował się tutaj na Wojnie Światów Spielberga (trafna uwaga – Cmdr JJA), ale wyszło mu to jeszcze gorzej niż Stevenowi. Nawet przyjemny i dość naturalny w twórczości reżysera humor stracił swoje zabarwienie. Poszczególne dialogi są tak prymitywnie infantylne, że można je kazać wygłosić którejkolwiek z postaci bez względu na pozycję, wiek czy płeć.
Aktorzy nie mieli dużego pola do popisu. Wahlberg raczej nie zaliczy współpracy przy tym filmie do większych osiągnięć swojej kariery. Niebieskooka Zooey Deschanel jest dość przyjemna, gdy nie wypowiada ani jednego słowa. Aktorzy silą się na jakąkolwiek chemię pomiędzy sobą, ale przez kiepski scenariusz ich dobre chęci spełzają na niczym.
Zdarzenie zyskuje na jakości jeżeli spojrzy się na nie jako na typowy film apokaliptyczny. Wysiłek reżysera skupia się na poprawnej konstrukcji historii; detale w postaci opustoszałych ulic i domów oraz zainfekowanych ludzi, których zachowania w dziedzinie autodestrukcji nie jesteśmy w stanie przewidzieć, sprawiają, iż film spodoba się dość wąskiej grupie odbiorców. Pozycja będzie z pewnością gratką dla amatorów kina prezentującego powolną dezintegracje świata.
Podsumowując: Film na 3. Jeżeli jesteście fanami starego Shyamalana i nie przepadacie za kinem apokaliptycznym to 2.
Ocena (1-5):
Apokalipsa: 4
Krew: 3
Rośliny: 2
Postacie: 2
Fajność: 3
Cytat: I’ve been talking to a plastic plant…
Ciekawostka przyrodnicza: Wahlberg otarł się kiedyś o zagładę w real life. Na początku września 2001 roku wraz z przyjaciółmi aktor zarezerwował bilety na lot do Los Angeles. Miał się on odbyć 11 września, ale w ostatniej chwili Wahlberg zmienił plany i poleciał do Toronto. Później okazało się, że ów lot do Los Angeles skończył w jednej z wież WTC.
Written by: Atue
Ta cała recenzja to tylko temat zastępczy, aby odwrócić uwagę internautów od książki o Bolku!
A co? Jego też mają kanonizować jak "Lolka"?
co za drewniany film
Powiadam wam jesli M. Night Shyamalan zrobi jeszcze gorszy fim ludziom zostana tylko 4 lata zycia!!!!
beware… beware…
M.Shyamalan schodzi na psy,nie pomógł temu filmowi nawet Marky Mark.