Screaming Wings
W zeszłym tygodniu przy okazji Blue Maxa, załamywałem ręce nad nieobecnością strzelaniny 1942 na 8-bitowym Atari – a tu proszę, czas przyznać się do pomyłki. Wychodzi na to, że dobrze kojarzyłem gierę z Atari, tylko że nie pod nazwą 1942, a Screaming Wings. Właśnie tak na Atarynce nazwano konwersję 1942 z automatów (nadal uważam, że to po prostu podróba – Cmdr JJA).
1942 było jednym z pierwszych hitów Capcomu. Może nie tak wielkim jak Street Fighter czy Mega Man, ale doczekało konwersji na prawie każdy ówczesny domowy komputer i kilku bardzo fajnych sequeli.
Wydana w 1984 roku gra była teoretycznie prostą strzelanką osadzoną na Pacyfiku w realiach Drugiej Wojny Światowej. Lecąc w górę ekranu Lockheadem P-38 Lighting musieliśmy zaliczyć po kolei takie lokacje jak: Midway, Marshall, Attu, Rabaul, Leyte, Saipan, Iwo Jima i Okinawę by na końcu dolecieć do Tokio (ciekawe, że Niemcy nie piszą gierek, w których na końcu bombardujemy Berlin – Cmdr JJA). Całość przekładała się na 32 levele po których lataliśmy od lotniskowca do lotniskowca masakrując napotkany po drodze japoński sprzęt.
Za konwersję na Atari odpowiadało Red Rat Software, a na rynku bujały się różne jej wersje. Różniły się ilością leveli, bossami lub specjalnymi jednostkami – nie wiem skąd ten bałagan. W jednej pojawiał się gargantuiczny, warty 3K punktów, japoński bombowiec Ayako (Nakajima G8N), w innej cesarskie kamikaze.
Prostą strzelankę ułatwiały przeróżne, mocno klasyczne power-upy jak:
– dwa karabiny maszynowe,
– nuke niszczący wszystko na ekranie (prócz nas),
– dwa samoloty po bokach,
– bonus punkty,
– extra loop-the-loop (manewr dzięki, któremu mogliśmy uniknąć wrogiego ognia, ich liczba była ograniczona),
– dodatkowe życie.
Gra wciągała jak diabli i była jedną z moich ulubionych strzelanek. Same zalety: proste i klarowne zasady – zestrzelić wszystko co się rusza, niezła grafika, dużo leveli z bossami na końcu, power-upy i nabijanie punktów. No i WWII, zawsze wdzięczny temat pod gry komputerowe.
Warto jeszcze wspomnieć, że prawdopodobnie w sierpniu, w usłudze XBox Arcade oraz Playstation Network, pojawi się remake 1942 o nazwie – 1942: Joint Strike, podrasowany i poprawiony pod dzisiejsze czasy. Za to na PSP, PS2 i starym XBoxie w 1942 pogramy zaopatrując się w zestaw Capcom Classics Collection. I tyle na dzisiaj, za tydzień kolejny klasyk atarowskich strzelanek.
Wychodzi ze była jeszcze konwersja 1942 czyli Tiger Attack z 1988 roku. Niewiele oprócz okładki i screena znalazłem. Moze ktoś pamięta więcej.
http://freenet-homepage.de/mrbacardi/atari_uk1.html
Grałem w to w ostatnich dniach Atari. Bez rewelacji IMHO – jednokolorowe sprite'y, siermiężna grafa…
Poza tym, że gierka była miodna (grywałem na C-64), to i była niełatwa, zwłaszcza, gdy chciało się mieć wysoki wynik procentu zestrzeleń (podsumowanie po każdym lądowaniu).
Jak ktoś ma ochotę powspominać tę i nie tylko tę grę, polecam stronkę: http://www.1980-games.com/us/
Można tam pograć w wersje on-line bez potrzeby posiadania ROM-u czy emulatora.
W ramach wspominek wykupilem 1942 na xbox arcade, ale czad… gram od rana 🙂 Polecam !