Blue Max

Koniecznie napisać dzisiaj chciałem o grze 1942, zwłaszcza, że do tej pory przekonany byłem iż grałem w nią na Atari. Ostatecznie okazało się, że ten fajny tytuł Atari ominął, a grałem w niego zapewne na C-64 lub późniejszych kompach. Kurcze szkoda – jednakże, mając wciąż ochotę na jakaś zacną strzelankę, dzisiejsze Atari Finest poświęcę innej świetnej grze – Blue Maxowi.

Strzelanka firmy Synapse Software ukazała się w roku 1983. Blue Max na pierwszy rzut oka wydawał się prostą zręcznościówką, gdzie w czasach Pierwszej Wojny Światowej, latając angielskim Sopwith Camelem sialiśmy spustoszenie w niemieckich szeregach. Grę rozpoczynaliśmy przy dźwiękach Rule, Britannia! od wyboru jednego z trzech poziomów trudności oraz uwzględnienia lub nie sił grawitacji.

Dalej wciśnięcie klawisza START odpalało silnik Sopwitha. Aby poprawnie wystartować należało tylko jeszcze rozpędzić maszynę do prędkości 100 mph. Misje polegały na bombardowaniu mostów, budynków oraz strącaniu niemieckich myśliwców, niszczeniu działek przeciwlotniczych, czołgów i ciężarówek z wojskiem. Kluczowe było bombardowanie obiektów wojskowych, bo tylko celne trafienia przenosiły do dalszego etapu. Były trzy: River Front, Outer City i Capital. Co ciekawe, jak na teoretycznie prostą strzelankę nasz myśliwiec posiadał system uszkodzeń. Nieprzyjaciel trafić nas mógł w zbiornik paliwa, silnik, mechanizm odpowiedzialny za zrzut bomb albo karabin maszynowy. Rodzaj uszkodzenia sygnalizowały pojawiające się na ekranie literki.

Oprócz uszkodzeń misję utrudniały szybko kończące się paliwo i bomby. Na szczęście wszystkie usterki i braki w wyposażeniu mogliśmy naprawić lub uzupełnić lądując na angielskim lotnisku. Gdy jakieś było w zasięgu, na ekranie zaczynała migać literka R, potem L oznaczało możliwość lądowania. Sam manewr był jednym z najtrudniejszych momentów gry, gdyż trzeba było dobrze wymierzyć odległość i wylądować odpowiednio wcześnie. Ustawienie maszyny przy końcu pasa mogło później uniemożliwić start, gdyż jak wspomniałem aby poprawnie wystartować należało rozbujać samolot do prędkości 100 mph.

Blue Max był w miarę trudną strzelaniną. Dam głowę, że nigdy nie doleciałem do Stolicy. Kończąc misję gra oceniała każde trafienie i zestrzelenia przyznając nam punkty i miejsce w statsach. I tyle o samej grze, grywalność przypomnicie sobie oglądając załączony filmik:

Trzeba napisać jeszcze, że gra została nazwana Blue Max na cześć angielskiego asa przestworzy z okresu WWI – Maxa Chatswortha. Odznaczył się między innymi tym, że zaskoczony w trakcie zwiadu przez niemieckie myśliwce uratował swój oddział zestrzeliwując tego dnia aż 7 wrogich maszyn. Następnego miesiąca strącił kolejne 13 niemieckich samolotów. Niemcy za jego zestrzelenie oferowali swoim pilotom, jedno z ich najwyższych odznaczeń – Blue Maxa i w ten sposób Chatsworth dorobił się ksywki Blue Max. Warto również wspomnieć, że gra była zakazana w Niemczech i kupić ją tam można było tylko spod lady. Niezłe. Doczekała się również sequela ale o nim innym razem.

PS. Blue Maxem był również imperialny droid B2-X, który wraz z niejakim Doc-iem, starym droidem Bolluxem i nawet Hanem Solo miał dużo, fajnych przygód w galaktyce far, far away.

Poniżej jeszcze klimatyczny fragment filmu Blue Max, tu ze świetną muzą Rammsteina.

Komenty FB

komentarzy

Komercha

13 Komentarze(y) na Blue Max

  1. Poprawię trochę sam siebie. Wyszło, że dobrze pamiętałem 1942 z atari, tylko ze konwersja z automatów zwała sie Screaming Wings a nie 1942 jak na innych kompach. Tak czy inaczej juz wiadomo o czym bedzie za tydzien 🙂

  2. A to nie była po prostu podróba? 🙂

  3. Za konwersją stało Red Rat Software, to byl chyba official 🙂 Zwlaszcza ze wyszło niby rowniez na amige i ST.

  4. A GDZIE INFO O SEQUELU? "Blue Max: 2001" !!!
    Z czaderska muzyczka!!!
    [url]http://www.youtube.com/watch?v=jsCyHcOXkKs[/url]

  5. bo będzie osobną recka

  6. No!!! 😉

    A tak na magrinesie co to byla za gierka, tez rzut izometryczny, ufo sie lecialo czy coś i sie ludkow zabieralo z bunkrow, i tez czad muzyka byla???

  7. zaxxon moze ? albo super zaxxon

  8. W Zaxxonie się leciało zwykłym kosmoltem a nie UFEm. Nie kojarzę, co by to mogło być.

  9. moze ufo to taka wspolna nazwa 🙂 Muza w Zaxxonie byla swietna, i chyba synteza mowy na starcie

  10. Oj Panowie, poszperalem i mam: nie Zaxxon, ani Super Zaxxon tylko… przeciez wiadomo noooo, ze

    PANTHER

    [url]http://www.youtube.com/watch?v=hLzvFT4e08E[/url]

  11. PANTHER!!!
    Ja pierniczę!!!!
    Już prawie zapomniałem o tym wypasie!!!!!!!!

  12. Szukajac Panther znalazlem to…
    [url]http://www.youtube.com/watch?v=9cg_zejkNco&feature=related[/url]

    jaka to byla zajebista gierka – lzy wzruszenia…

Dodaj komentarz