International Karate

Dawno, dawno temu na komputerowe bijatyki wołało się karate. I zamiast dzisiejszych kuriozów jak mający się ukazać wkrótce Soul Calibur IV, gdzie jedną z grywalnych postaci będzie sam Vader czy Yoda, lansem w epoce 8-bitów były takie gierki International Karate, sequel International Karate Plus, Karateka, The Last Ninja, Way of Exploding Fist czy wiele innych. W dzisiejszym odcinku ATARI Finest padło na przebój Archera MacLeana – International Karate.

Gra powstała w roku 1986 na prawie każdą ówczesną platformę. W Europie dystrybutorem gry była firma System 3 (również The Last Ninja), a w Stanach kultowy Epyx, który wydał ją pod tytułem World Karate Championship. International Karate miało tak dużo wspólnego ze starszą konsolową/automatową gierką Karate Champ, że wydawca tej ostatniej, firma Data East zdecydował się pozwać System 3 oraz Epyx za plagiat. Pozew jednak przepadł w trakcie apelacji, a International Karate wylądowało na półkach. Oficjalnie IK zostało wydane na dyskietce i kasecie. Dodatkowo wersja dyskietkowa była tak zripowana, że w rezultacie na rynku istniało kilka wersji gry. To zobaczmy, co mamy:
– oficjalna wersja dyskietkowa, z 7 tłami takimi jak Australia: Sydney, Nowy Jork, Fujijama, Egipt: Sfinks, Grecja: Świątynia, Japonia i Rio De Janeiro:plaża a w tle rzeźba Chrystusa;
– oficjalna wersja kasetowa, gdzie tła dogrywane były z taśmy;
– rip z jednym tłem (ja miałem Sydney (ja też – Cmdr JJA)) ale z muzyką i dźwiękami;
– rip gdzie można było zmieniać tła ale bez muzyczki i dźwięków (prawdopodobnie wersja beta, tła były 3 – Australia, Nowy Jork i Fujijama, a zmieniać je można było klawiszem OPTION);
– Dodatkowo wersja amerykańska (World Karate Championship) była jedynym takim przypadkiem, gdzie gra została przystosowana do ichniego standardu NTSC jeszcze przed wydaniem w Stanach. Chodziło o to, aby dopasował prędkość rozgrywki do wersji europejskiej. No i World Karate Championship miało jeszcze wypasiony obrazek podczas wgrywania gry z dyskietki.

Idea International Karate była jasna i klarowna: w czysty i uczciwy sposób pokonać przeciwnika. Wykonanie gry w tamtych czasach robiło ogromne wrażenie: dużo kolorów, staranna animacja, wiele ciosów, genialna muzyka Roba Hubbarda (posłuchaj) i świetny gameplay. I ta frajda z pojedynku na dwa joye. Do wyboru mieliśmy wiele ciosów – tak naprawdę to kilka, ale w młodszym wieku inaczej się na to patrzyło.

Tak więc ciosów było wiele i tak:
Mogliśmy zadać cios w głowę, w jaja z przykucu (co wypacza chyba ideę czystej walki karate), kopa w klatę, kopa z półobrotu którego autoryzował pewnie sam Chuck, kopa z podcięciem, kopa w kostkę, kopa rzecz jasna w twarz oraz kombinację ze skokiem. Mój ulubiony był cios pięścią w mordę, po którym zawodnik aż sobie dłoń masował. Fajna była też luta z wyskoku, warta cały punkt.

Walka polegała na zdobywaniu połówek lub całych punktów. Po każdym punkcie sędzia przerywał starcie i rozpoczynaliśmy od pozycji startowej. Zwycięstwo gwarantowały 2 pełne punkty i przechodziliśmy do kolejnego, trudniejszego przeciwnika. Dodatkową atrakcją turnieju były minigierki jak rozwalanie łbem płyt czy unikanie rzucanych pocisków. Na kilometr widać, że International Karate było protoplasta przyszłego hiciora Street Fighter, wydanego niecały rok później.

Samo IK doczekało się jeszcze sequela International Karate Plus, w który zagrałem już na Amidze. Pojawił się również na C-64, Atari ST oraz o dziwo na ZX Spectrum czy Amstrada, a spisek masonów musiał uniemożliwić wydanie wersji Atari. Gra była ciekawsza, gdyż pojedynek wygrywaliśmy zdobywając 6 a nie 2 punkty, dzięki czemu walki były dłuższe i ciekawsze. W wersję flashową z Amigi pogracie tutaj.

Wracając do IK, przypomnijmy jeszcze tylko, że wpisanie kodu X1, X2, X3, X4 w czasie gry zmieniało prędkość ruchu postaci, a ADZM zmianę tła (w zależności pewnie od wersji). I fajny bajer na koniec: główny motyw muzyczny IK Roba Hubbarda zagrany został przez orkiestrę w Lipsku w czasie Symphonic Game Music Concert in 2005.

Gameplay z IK:

Gameplay z IK+ na Atari ST:

Komenty FB

komentarzy

Komercha

7 Komentarze(y) na International Karate

  1. Ja tez mialem tylko Sydney 😀 – jak patrze na telekino to wersja na ST juz nie ma tego klimatu. Pamietam, ze gierka ogolnie byla jedna z tych, ktora z bratem nazywalismy lamaczem dżojów. Piekne to byly pojedynki.. a muzyczka, palce lizac, zagosci zaraz na komorke 😉

  2. Ja na CPC 6128 miałem SAI COMBAT z 1986 które biło klimatem IK+ na głowę.

  3. Miałem ten szpil na komciu, albo wersje ze wszystkimi planszami, albo, co bardziej prawdopodobne ripa z tłem z "New Yorku" (o ile taki w ogóle był, w każdym razie tylko tą planszę sobie przypominam).

    Grałem w to jako przysłowiowy bajtel i gierka miała niesamowitą EPĘ! No i między innymi ta produkcja wylansowała słynny cios "z karata".

  4. Chyba ktoś postanowił reckować moje ulubione gierce z Atarynki (dzięki Garret) 🙂

  5. Ooooo! hura! Wspaniala gra! Przede wszystkim z uwagi na zrozumialy interfejs 🙂 W dzisiejszych czasach pampry z gier robią co chcą, i w dupie mają który guzik naciskasz.

  6. Ej! Ten pierwszy filmik to nie żaden gejmplej tylko demo! W grze bylo slychac ciosy!

  7. łe, pospieszyłem się z komentarzem! Hahaha. Jestem oszalały!

Dodaj komentarz