Planet of the Vampires

Tytuł: Planet of the Vampires/Terrore nello spazio
Produkcja: Włochy/Hiszpania 1965
Gatunek: Klasyk SF
Dyrekcja: Mario Bava
Za udział wzięli: Barry Sullivan, Norma Bengell, Ángel Aranda
O co chodzi: Ekspedycja kosmiczna boryka się z niemiłą formą życia

Ash, are you getting this?

Jakie to jest: Znów produkcja włoska z amerykańskim akcentem. Wiele razy zastanawiamy się nad inspiracją reżyserów, ilekroć widzimy znajome obrazy, sekwencje, poznajemy historie. I tak jak w przypadku Lucasa, gdy nagle zaczęły pojawiać się kilogramy filmów zbliżonych do jego pomysłu, tak tu natchnieni mistrzowie kina SF lat ’80 brali garściami z ery lat ’50-’60. Nie umniejsza to według, mnie ich dokonań, wspiera je i po raz kolejny udowadnia, że fantastyka w kinie nigdy nie umrze. I zawsze będzie się miała dobrze, będzie ewoluowała.

Jestem zatem jak najdalszy od dyskredytowania oryginalności pomysłów mistrza Ridleya Scotta, Alien zawsze pozostanie niedoścignionym wzorem najlepszego horroru SF, ale trudno nie zauważyć podobieństw. Pomysł Scotta nie był oryginalny, ale czerpał ze źródeł i dodatkowo je wspaniale wzbogacił i unowocześnił.

Oto jak przedstawia się historia filmu z 1965 roku, który Ridley na pewno oglądał, co do tego nie mam wątpliwości: W niedalekiej przyszłości dwa statki kosmiczne, Argos i Galliot zostają wysłane by zbadać tajemniczą planetę Aurę, z której docierają zagadkowe sygnały. Galliot – pierwszy, który dociera na miejsce nadaje ciągłe relacje, by w końcu zamilknąć – transmisja zostaje przerwana. Ten dziwny świat spowija tajemnicza mgła, niskie chmury potęgują wrażenie niegościnnego, ciemnego, wiecznie targanego burzami miejsca. Krajobraz iście diabelski.

Horror vampires from the crypt

Argos zostaje dosłownie „wessany” w atmosfere planety przy wartościach 60 G, i tylko heroiczny wyczyn kapitana jest w stanie opanować lot i szczęśliwie wylądować statkiem. Po wylądowaniu pora na oszacowanie strat i wyruszenie na poszukiwania. Okazuje się, że planeta i dziwna mgła wpływa na poszczególne osoby. Ludzie stają się agresywni, zmieniają się i działają jakby w amoku. Po przebudzeniu nie pamiętają co robili przed chwilą, a to dopiero początek zmartwień. Okazuje się, że załoga drugiego statku pozabijała się nawzajem – i to samo może spotkać naszych bohaterów. Pochowani nigdy nie zaznają jednak spokoju, przez mgłe wstają z grobów, ale nie po to by wysysać krew (i pewnie stąd mylące skojarzenia z wampirami). Ich ciała są tylko formą przesiadkową dla obcej formy życia.

Nasi bohaterowie w końcu odnajdują statek obcej cywilizacji nadający sygnały. Wielkość korytarzy jak i drzwi oraz szkielety sugerują, że załoganci byli prawdziwymi gigantami! (spostrzenie austronauty: wygląda jakby rozbił się tutaj bardzo dawno temu, jakby leżał tu od wielu wielu lat!). Nie muszę dodawać, że planeta Ziemia jest w ostatecznym rozrachunku klamrą spinającą całość opowieści….tzw. ostateczny przystanek dla gatunku który chce przetrwać za wszelką cenę?

I tu niechybnie zbliżamy sie do motywu Obcy na Ziemi… ale to już w kontynuacjach!

Ocena (1-5):
Akcja:
5
Efekty: 4
Obcy vs. człowiek: 5
Klimat: 5
Fajność:
5

Written by: Paweł L.

 

Komenty FB

komentarzy

Komercha

2 Komentarze(y) na Planet of the Vampires

  1. Włosi nie gesi i se SF mają 😛

  2. Mogę wiedzieć czemu autor streszcza 80% fabuły waląc spojlerami na lewo i prawo? Wolałbym aby się skupił na bardziej przełomowej wizji zawartej w tym filmie i jak się ona ma do kina sf. lat 50 i kolejnych dziesięcioleci.

Dodaj komentarz