Last Winter, The

Tytuł: The Last Winter
Produkcja: USA, 2006
Gatunek: Eko-horror
Dyrekcja: Larry Fessenden
Za udział wzięli: Hellboy, James LeGros, Connie Britton oraz sam pan reżyser
O co chodzi: Arktyczna Alaska, odizolowana baza i jeden trup na dobry początek

Opalanie morsa

Jakie to jest: Po modzie na gorno twórcy kina grozy coraz chętniej, choć wciąż nieśmiało, sięgają po podgatunek nazywany – dzięki tematyce którą porusza – eko-horrorem. Bawiąc się definicją zaliczającą do eko-horrorów między innymi kino, gdzie widza straszą zmutowane zwierzęta, owady czy rośliny, pod niniejszy gatunek podciągnąć można nawet Szczęki, Piranie, Ptaki, a idąc dalej tym tropem, Snakes on a Plane. Dlaczego by nie, węże przecież są. Niezbyt to, moim zdaniem celna interpretacja idei eko-horroru. Patrząc dookoła można odnieść wrażenia, że tak naprawdę nie zniszczymy Ziemi. Planeta przeżyje ale doprowadzimy do takich zmian w środowisku naturalnym i do takiego spustoszenia, że Ziemia nie będzie już w stanie utrzymywać przy życiu NAS. Staniemy się gatunkiem zagrożonym, na granicy wymarcia. Eko-horror w moim mniemaniu straszy właśnie taką wizją końca ludzkości. Gatunek dość młody i do tej pory niszowy, a zaliczyłbym do niego na przykład oglądane niedawno Mulberry Street, dokument An Inconvenient Truth, nadchodzące w tym roku The Happening Shyamalana i opisywane w niniejszej recenzji The Last Winter.

The Last Winter popełnił Larry Fessenden. Niezależny twórca, znany wcześniej chyba tylko z reżyserii Wendigo, założyciel Glass Eye Pix, które – jak się można domyślać – wyprodukowało The Last Winter. Przyglądając się powierzchownie fabule oraz po zaliczeniu trailera, pierwszym filmem jaki przychodzi na myśl jest kultowe The Thing. Na szczęście to tylko luźne skojarzenia wynikające bardziej z miejsca akcji, odosobnienia głównych bohaterów czy tajemniczego zgonu, niż samej fabuły. A ta opowiada o pracownikach bazy KIC Corporation, którzy na odległej Alasce szykują się do odwiertów w miejscu, gdzie kilkanaście lat wcześniej (może nawet kilkadziesiąt) próbowała już wiercić bez powodzenia inna ekipa. Rutyniarską teoretycznie robotę utrudnia szefowi placówki, Edowi Pollackowi (Ron Perlman) dwóch przysłanych przez Korporację ekologów. Ma to coś wspólnego z rządowymi eko-raportami lub projektami dotyczącymi ochrony środowiska. I tak każdy wie, że obecność ekologów to tylko wymóg systemu, a ich wyniki badań nie będą brane na poważnie pod uwagę. Dodajmy, że raporty są niezbyt przychylne ekipie Pollacka a z czasem stają się coraz bardziej frapujące. The Last Winter to horror, zatem dość szybko jeden z pracowników KIC Corporation znaleziony zostaje martwy, a nagranie, które ma przy sobie jest co najmniej niepokojące.

Alaska Petro Project

Dobry horror powinien intrygować i przywoływać legiony mrówek wędrujących po kręgosłupie. Straszyć, a nie budzić obrzydzenie. Wszystko to sprowadza się do trzymania poziomu co najmniej dwóch z trzech takich moich prywatnych zasad. Nie odkryję Ameryki, że będzie to klimat, scenariusz i aktorstwo. To trzecie, zazwyczaj z powodu niszowości lub niskiego budżetu wielu produkcji jest z reguły najsłabszym ogniwem. W Last Winter o dziwo wszystko jest ponad normę, tworząc wspólnie bardzo dobre kino. O klimat zadbał operator Magni Agustsson, zdjęcia jego autorstwa są klasą samą w sobie, a wręcz niekwestionowanym głównym bohaterem filmu. Największe wrażenie robiły na mnie momenty kiedy zamierały dialogi, a kamera długimi, niespiesznymi ujęciami arktycznych krajobrazów Islandii (gdzie kręcono film) podkreślała izolację głównych bohaterów. Nie spieszyła się, wiedząc, że to głównie ona konstruuje powoli napięcie.

Z czasem w Last Winter zaczyna się zacierać granica pomiędzy realnością i nierealnością. Taki permanentny realny-nie-realny stan powoduje, że widz, podobnie jak główni bohaterzy, prawie do samego końca będzie się gubił w domysłach, oddzielając zdarzenia paranormalne od tych, które pozornie można logicznie wytłumaczyć. Może nawet nie gubił w domysłach, bo film nie jest jakoś mocno zakręcony, ale gdzieś w połowie robi się naprawdę interesująco i tak zostaje do końca – losy bazy i jej mieszkańców na pewno nie będą nam obojętne. Scenariusz okazał się bardzo solidny, nawet zakończenie, w którym Fessenden poszedł całkiem po bandzie satysfakcjonuje, choć miałem wrażenie, że nie pasowało do samego filmu.

That sure is one big box

I jeszcze o aktorstwie, które tym razem wraz z klimatem i historią tworzy film według mnie prawie wyśmienity, a na pewno bardzo dobry – w swojej mikroskali, gdyż zdaję sobie sprawę, że to wciąż kino o niewielkim budżecie i mocno kryptyczne. Ron Perlman zwyczajowo rządzi w każdym ujęciu. Jego postać, Eda Pollacka trudno polubić, ale bije od niej niesamowita charyzma i siła, jak zresztą w realu od samego Perlmana. Naprzeciw niego Fessenden stawia ekologa Jamesa Hoffmana, w tej roli znany wcześniej, głównie z Straight into Darkness czy ostatnio Zodiaca – James LeGros. Pozornie bez szans aktorsko w starciu z Perlmanem jest równorzędnym przeciwnikiem, a fabularnie iskrzy między nimi niesamowicie. Zacznie się od różnicy poglądów, ale tak naprawdę pójdzie o kobietę, jednak jak to faceci, w obliczu zagrożenia będą razem współpracować. Ot, taki szowinizm z mojej strony. Pozostali bohaterowie to również bardzo wyraźnie nakreślone postacie, żadne anonimowe mięso, które pochłonie zaraz scenariusz. Może to zasługa zatrudnienia tzw. mord charakterystycznych, a nie standardowego często kompletu fajnych, głupich lasek, przystojnych gości i jednego Murzyna.

Nie ukrywam, że The Last Winter zrobiło na mnie duże wrażenie. Temat ekologii nigdy nie był mi za bardzo bliski – może dlatego, że sam robie dla korporacji, która asfaltem przecinać zamierza rezerwaty przyrody. Po napisach końcowych nie pobiegłem przeglądać stron Zielonych, ale z satysfakcją zauważę, że podobnie jak w Mulberry Street czy (mam nadzieję) wkrótce u Shyamalana, horror zaczyna ponownie straszyć. Nie potrzeba do tego duchów, małych, czarnowłosych dziewczynek ani popierdoleńców torturujących nastolatków w piwnicach. Horror zaczął ponownie straszyć i niepokoić klimatem, pracą kamery i solidnym scenariuszem. Szacunek dla pana Fessendena i rekomendacja Zakazanej Planety.

Ocena (1-5):
Atmosfera: 5
Gore: 2
Postacie: 4
Akcja: 4
Fajność: 4

Ciekawostka przyrodnicza: Alaska ociepliła się prawie o 3°C, ocieplenie czuć i widać na każdym kroku. W mieście Fairbanks 30 lat temu w ciągu roku temperatura osiągała 25°C zaledwie przez tydzień. Obecnie przeciętne lato jest o 11% cieplejsze i temperatura osiąga lub przekracza 25°C przez trzy tygodnie w roku. Też 30 lat temu zimą temperatura często schodziła poniżej -40°C, w ostatnich 20 latach liczba tak zimnych dni w Fairbanks znacznie spadła. Pokrywa lodowa na Morzu Beringa zmniejszyła się o 5% w ciągu ostatnich 30 lat. Zmiana klimatu jest najpoważniejszym zagrożeniem ekologicznym stojącym przed światem. Postępująca toksyfikacja środowiska i zubożenie biologiczne, zmiana klimatu może zmienić cywilizację w chaos w bardzo krótkim czasie, jeśli nie stawimy im czoła. Świat naukowy uważa, że zostało niewiele czasu, aby zająć się kwestią ocieplania Ziemi. Destabilizacja klimatu przez człowieka jest sprawą dokonaną.

Written by: garret

 

Komenty FB

komentarzy

Komercha

8 Komentarze(y) na Last Winter, The

  1. hmm.. recka zaintrygowala mnie (dzieki za minimum spojlerow), looknalem trailer i rozbudzil moj apetyt, rowniez mocne skojarzenie z The Thing.. Dzis obowiazkowo film wszczepie.

    Wlasnie po takie newsy, recki itd. szukajac kvltow odwiedzam ZP.
    THX

  2. Dodam, że film wyszedł ostatnio w Kinie Grozy, którym (jako jednym z nielicznych polskich wydawnictw filmowych) nie gardzę 🙂

  3. Ciekawostka przyrodnicza trąci propagandą

  4. Ciekawostka przyrodnicza wzruszająca. Zwłaszcza w wykonaniu człowieka, przez którego z powodu suszy fizjologicznej ginie miejsci drzewostan 🙂

  5. Te niebezpieczne drzewa mogly w kazdej chwili skoczyc pod samochod!

  6. Dzięki za recke.Teraz jak wiem co to jest to sobie kupię,bo zdaje się,że widziałem to w pobliskim kiosku w serii wymienionej przez Komandora.

  7. Kupiłem,obejrzałem,polecam!

Dodaj komentarz