Draconus
W roku 1988 poprzedniego wieku firma Cognito siłami Iana Copelanda i Michaela Owensa, napisała na Atari platformówkę Draconus. Gra, dzięki nieśmiertelnej muzie Adama Gilmore’a (podobizna poniżej), świetnej jak na tamte czasy grafice i fabularnym blubrom fantasy przeszła do legendy.
Draconus, przy odrobinie szczęścia, ładował się z magneta przez około 20 minut i na samym początku zabijał tytułową muzą. Pozwoliłem sobie dołączyć wersję midi oraz dwa covery w mp3 (jeden i drugi). Co ciekawe, jej autor Adam Gilmore przyznaje, że pierwotnie muza przeznaczona była pod grę firmy Activision – Corporation. Goście od Draconusa usłyszeli ją wcześniej i namówili autora by do Corporation napisał coś innego, a tę dedykował Draconusowi. Udało się.
Draconusa na Atari, C-64 i gumiaka wydało Zeppelin Games. Ciekawostką jest, że firma znana wcześniej z niezłego Zybexa, kupiła parę lat później licencje na polskie gierki takie jak Fred czy Misja (oba tytuły zostały przetłumaczone, podrasowane graficznie i uproszczone). Nie jestem też pewien, czy nie sprzedała części kodu lub licencji autorom Mieczy Waldgira (to zasłyszana plota). Po latach Zeppelin Games przekształcił się w Eutechnyx Limited, stając się na Wyspach liderem w branży growej. Wcześniej romansowali z Segą, Nintendo i Sony PlayStation. Tylko w okresie 1987 – 1990 wydali ponad 250 gier!
Wracając do gry, opowiadała ona o wyprawie upadłego króla – Draconusa do podziemi, bodajże własnego zamku. Gdzieś tam znajdowały się cztery magiczne przedmioty, dzięki którym miał szansę pokonać uber-smoka Serekosa. Bestia ta zawładnęła krainą Draconusa, przejęła tron, gwałciła młode smoczyce i na bank robiła dużo złego. Do najważniejszych artefaktów należały:
– Dragon’s Eye: przenikanie przez magiczne ściany;
– Morph Helix: umożliwiał przemianę w Draconewta, pływającego wodnego jaszczura;
– Shield of Grome: tarcza piekielnego wojownika, dzięki niej Draconus mógł upadać z dużych wysokości i tracił mniej sił w starciach z sługusami Serekosa;
– Staff of Findol : jedyna broń mogąca zabić Serekosa.
Marny koniec Serekosa:
Podziemia, jak na 8-bitowe Atari, były przeogromne (prawie 100 komnat!) a poziom trudności bardzo wysoki. Wszędzie platformy, przeszkadzajki i inne niebezpieczne świństwa. Co gorsza, niektóre stwory były nieśmiertelne i trzeba było kombinować, by je minąć. Draconus potrafił ziać ogniem, ale co z tego jak liczba fireballi została ograniczona. Po czasie ktoś odkrył, że utrata życia podczas zamiany Draconusa w Draconewta dawała nieśmiertelność; przynajmniej do momentu znalezienia kolejnego artefaktu. Trik ten był dość skomplikowany ale niejeden próbował – bardziej wtajemniczeni wiedzieli, że kombinacja FIRE oraz klawiszy SELECT + START + OPTION działała tak samo.
Draconus był tak popularny, że powstały 3(!) nieoficjalne kontynuacje autorstwa niejakiego Sergio Boassiego. Generalnie słabizny (hołdujące zasadzie „angielska język – trudna język” – Cmdr JJA).
Na koniec jeszcze smutny fakt. Wersja na Atari, w porównaniu do swojego odpowiednika z C-64, została chamsko pocięta. Wywalono animowane, conanowskie zakończenie, planszę najlepszych wyników oraz początkowe przedstawienie magicznych artefaktów, gorsza była również grafika. Za to każdy napotkany Atarowiec zapierać się będzie, że muza była lepsza.
A na moich kasetach nagrywanych w bramie na "deptaku" nie bylo DRACONUSA:/ Miałem to na Amidze
taka buda schodkami do góry ? zawsze tam muze zamawiałem
Draconus był na Amigę???
Pamiętam, że w podczas wypadów do Poznania na Infosystem w podstawówce zawsze zahaczałem o Półwiejską i kupowałem zestaw interesujących gier oraz użytków.
Wydaje mi sie ze DRAKONUS byl na Amidze.
A jaskinia gdzie klonowali kasety byla w polowie deptaku glaboko w bramie. Przy wejsciu do bramy byla gablotka z kartonami po spasionym, nieosiagalnym sprzecie.Poza nielegalnymi kopiami kilku kaset kupilem tez super wypasiony JOY na pol stolu ze stoperami i innymi cudami.
To wiem o jaką budę chodzi 🙂
Co do Draconusa to nie wydaje mi się aby na amigę wydali, w kazdym razie na gieldzie mi przez ręce nie przeszedł
Chyba sie wycofam z tego DRACONUSA na Amigę;)
Mialem widac tak spasiona wyobraźnię ze moje sreeny byly o niebo lepsze co zasugerowalo mi, ze mogla to uciagnac tylko 500tka.
No w czasach Shadow of The Beast Draconus musiałby byc gierką chyba freewarową 😉
Niekoniecznie – SotB powstał jeszcze w stosunkowo wczesnych latach Amigi, a po nim wyszła cała masa jak najbardziej płatnych gier milion razy gorszych od Draconusa na Atari 🙂
Pewnie masz rację ale we łbie mam wciąz moment pierwszego odpalenia amigi a chwile pozniej Bestię i Polnoc Poludnie, nie pamietam z pioniorskich czasów amigi jakiegokolwiek słabego tytułu 😉
"Freeware" to w tamtych czasach bylo wszystko;)
No było kilka miodnych rzeczy jak np: LEMINGS, Wings of FURY, DUNE, hmmm co za czasy. Wszystko było takie kolorowe i gładkie po lekkim przymrożeniu oczu;)
Nie do końca freeware – w nagrywalni płaciło się 10 tys. za nagranie 🙂
Pamietam prawie cały swój pierwszy set z Amigi (miałem gotowy jeszcze przed kupieniem kompa): SotB, N&S, Populous, Silk Worm, Punisher, Spider-Man, Wild Streets, F/A-18, Fright Night 🙂
No np teraz wogóle nie rozumiem dlaczego speedball na xbox arcade wygląda jak kupa 🙂
Chodzilo mi o freeware jak sie jelenia dorwalo ktory pozyczyl kasete i na jamniku sie klona zrobilo 😀
Kurde a kojarzycie to?
http://en.wikipedia.org/wiki/TFX_%28computer_game%29
Giera miała mega kampanię w UK (billboardy itp.), a na koniec chyba się nie ukazała…
W temacie freeware, mysmy na Matejki stali przy stoisku niejakiego Eureki, gosc miał wywieszone wielkie białe prześcieradlo z napisem "eureka" (kurcze chyba takim) a klienci przez to takze do nas podchodzili, i wogole pamietam nocne "klejenie" z reklamówek katalogów nowosci i jakiegos smiesznego kolesia co kiedys obok nas postawił IBM handlując góra 3-5 grami 🙂
E tam, ja używałem profesjonalnego softu, a nie jamnika 🙂
kasety to przegrywałem u sasiadki Moniki 🙂
Może za dużo zdradzam, ale niebawem na ZP ukaże się spory tekst na omawiane tu tematy biznesowe…
To byl profesjonalny sprzet przywieziony autokarem z wyprawy do BERLINA.
Na matejki bylo klimatycznie z tego co slyszalem dwaj goscie z tej gieldy sa teraz szefami KOMPUTRONIKA.
Całkiem możliwe – w czasach Adamsa chyba na Matejki już się nieźle kręcił handel PC-sprzętem.
A moj kolega stał z nimi na stoisku i na spolke kupili jedna z pierwszych nagrywarek CD. Potem drogi sie rozeszly oni maj komputronika a on nie.
W sumie trudno mi uwierzyc w historię z komputronikiem 🙂
Handlu PC juz nie doczekalem, w moich czasach to był mega margines, podobnie jak jeden gosc z atari ST
Oni zaczynali od oprogramowania mieli nawet jakas sprawe z BILEM i przegrali, kolega sie jakos w tym czasie od nich wypisal.
zaznacze tylko ze w srodowiskach komodorowcow chyba wieksza byla wymiana gierek miedzy ludzmi (bez dodatkowych oplat), natomiast wsrod atarowcow dochodzilo do sytuacji ze nawet kumple sprzedawali sobie gierki. A co do karier roznegorodzaju nagrywaczy – to sporo z nich calkiem niezle sie na tym dorobilo, potem przechodzili na handel sprzetem i kto wie czy nie pozakladali jakis komputronikow 😉
Że nie wspomnę (trochę a propos a trochę nie) o firmie Takt.
To jakas commodorowa plota 🙂 Wiekszosc tytułów mialem za friko
U nas w Szczecinie kumple wymieniali sie za darmo, a co tam się w Pozku wyprawiało to nie wiem… 🙂
No nie wiem… niejaki GuGu z niebuszewa kazal sobie bulic za gierki na atarynke nawet "kumplom" z podworka… Za Spy ver Spy zaplacilme mu rownowartosc dzisiejszych 30 zybli, pamietam jak dzis…
Koło mnie też mieszkał niejaki Pawełek, który trudnił się podobnym zajęciem, już na Amigę, dzięki czemu zyskał antysemicki przydomek. Na szczęście nie miałem z nim za wiele styczności.
Najlepiej na biznesie komputerowym wyszedł gość od TETRISA;)Po jego stworzeniu miał chody u pierwszego sekretarza ZSRR.
Cos w tym jest! GuGu dzis jest smetnym 40 letnim kawalerem, snujacym sie bez celu po osiedlu, przesiadujacym samotnie na laweczce pod blokiem i dokarmiajacym koty…
I dobrze mu tak!!!
Kto za mlodu sprzedaje kumplom gierki ten na starosc cwokiem zostaje!!!