Problemy Hobbita, czyli tam i z powrotem…
![]() |
Patrz Guillermo, macki są! |
Po ostatniej ekstazie związanej z hucznym ogłoszeniem Guillermo del Toro reżyserem Hobbita, sprawy przybrały mniej korzystny obrót.
Po pierwsze okazuje się, że del Toro jeszcze nie do końca jest reżyserem, ponieważ negocjacje z nim jeszcze trwają i żadnego oficjalnego dilu nie ma. Ale to oczywiście detal i jego fucha jest praktycznie pewna.
Gorsza informacja dotarła dziś: Może się okazać, że na ekranizację książki jeszcze dłuuugo poczekamy… Otóż właściciele praw do książkowego LotRa, czyli spadkobiercy Tolkiena poprzez swoją fundację charytatywną The Tolkien Trust skorzystali z tej nowej famy wokół ekranizacji twórczości J.R.R.-a. Podali oni New Line Cinema do sądu, oskarżając wytwórnię o zaleganie z należną im częścią zysku z filmów. Okazuje się, że studio nie zapłaciło im ani grosza z należnego procentu od wpływów, wykorzystując znaną i lubianą „kreatywną księgowość”…
Post-tolkienowcy do spółki z wydawnictwem HarperCollins domagają się ponad 150 baniek $ w postaci zaległych zysków, kar umownych i kosztów procesu. Dodatkowo żądają prawa do odebrania New Line udzielonego już zezwolenia na ekranizację dzieł Tolkiena – z Hobbitem włącznie.
Powinni założyć klub z Peterem Jacksonem.
a to zalednie ze 5-6 % zysków NLC
NLC prawdopodobnie nic im nie zapłaci. Po klapie jaką zrobił Złoty Kompas liczy się im każdy $.
Tym bardziej potrzebują Hobbita i tym bardziej zapłacą IMHO 🙂
150 $ to nie jest taka mała suma. Zwłaszcza dla tak "przygasłego" ostatnio NLC.
milionów oczywiście 😉
Przy 6 bilionach całości zysków z Lotra policzą szybko, że i na Hobbicie zarobia krocie… zapłacą te 150 baniek
Część dostali jako zaliczkę na dzień dobry, więc te 150 to pewnie brakująca reszta.