Co z tym Parnassusem?
Why so serious? |
Do tej pory nie podawałem kuriozalnych newsów o zastąpieniu Heatha Ledgera w Imagninarium of Doctor Parnassus przez Johnny’ego Deppa – tego typu pierdoły pozostawiam The Sun, pudlom, srudlom i podobnej renomy autorytetom.
Prawdą jest natomiast, że (na szczęście) za szybko pogrzebaliśmy ten film. Terry Gilliam bowiem na gwałt szuka następcy dla tragicznie zmarłego Ledgera (ostatnia wersja przyczyny śmierci – atak serca). Natomiast podejrzenie, jakoby miał to być Johnny Depp jest co najmniej kretyńskie – Depp ma aktualnie rozgrzebane co najmniej dwa projekty, a lada chwila zaczyna zdjęcia do Public Enemies Michaela Manna. Więc w najbliższym czasie na pewno ma co robić – a Parnassus, jeśli ma przetrwać, musi być skończony szybko. Zresztą przedstawiciele aktora szybko zdementowali te rewelacje.
Pierwsze możliwe wyjście dla Gilliama to właśnie podmianka aktora – na innego, a nawet kilku innych. W filmie bowiem postać Ledgera przelatuje ponoć między różnymi światami przez magiczne lustra – stąd koncepcja, że za każdym takim przejściem bohater mógłby się zamieniać w inną postać – każdą graną przez kogoś innego.
Drugi pomysł reżysera to cyfrowe odtworzenie Heatha Ledgera. Na razie jest to tylko luźna koncepcja, która wymaga weryfikacji techniczno-finansowej… No i znowu analogia do Kruka?
Tak czy inaczej Terry chce koniecznie skończyć film – po pierwsze dlatego, by zadedykować go zmarłemu aktorowi, a po drugie zapewne, by nie dostać etykietki roznoszącego klątwę…
Proszę się nie tłumaczyć z tego, że nie pomyślałeś o tym, żeby njus z The Sun dać do Buractwa.
Czasem szkoda mojego czasu nawet na buractwo. Poza tym był po części prawdziwy, więc.