Hotel Zła/Fritt vilt

Tytuł: Hotel Zła/Fritt vilt
Produkcja: Norwegia, 2006
Gatunek: Podróba amerykańskiego slashera
Dyrekcja: Zapewne znany norweski reżyser
Za udział wzięli: Norweski Jason Statham, paskudna laska, emo chłopiec, inna młodzież
O co chodzi: Grupa młodzieży spędza dwa dni w górskim hotelu śmierci

Witaj wesoła przygodo!

Jakie to jest: Amerykański slasher należy niemal do tej samej kategorii gatunkowej klasyki, co western. Jednak jak sama nazwa wskazuje, kręcenie go udaje się niemal wyłącznie w USA, a i to nie zawsze. Z jakiegoś jednak powodu od czasu do czasu różne kraje próbują tworzyć własne wersje zlokalizowane – do nich należy norweski Hotel Zła.

Wszystkie elementy gatunku są na miejscu w sposób klasyczny aż do bólu, tyle że w wersji zaadaptowanej:
1) Grupa amerykańskiej młodzieży na wycieczce – grupa norweskiej młodzieży na wycieczce;
2) Ładna, ale głupia blondynka – paskudna skandynawska „laska” z oczami prawie że po bokach głowy niczym ryba;
3) Trochę brzydsza, ale mądra brunetka – nijaka ruda „laska”;
4) Murzyn twardziel – łysy chłopak jednej z lasek (acz biały);
5) Odludna okolica na pustyni lub w lesie – odludna okolica w górach;
6) „Opuszczone” miasto, instytucja lub domostwo – „opuszczony” górski hotel;
7) Kara za seks – Kara za odmowę seksu;
8) Psychopata z ostrym narzędziem – Mroczny Narciarz z czekanem w łapie.

Nie zimno ci?

Nasza ekipa to snowboarderzy, którzy chcąc uniknąć tłoku na stokach udają się samopas w góry. Akcja ulega zawiązaniu, gdy podczas zjazdu naszej eki jeden z kolesi łamie nogę w sposób otwarty. Zamiast, jak myślący ludzie, udać się po pomoc albo przewieźć go do czekającego nieopodal samochodu, jego kamraci z jakiegoś powodu postanawiają udać się z nim do tajemniczego hotelu majaczącego w oddali. Instytucja okazuje się opuszczona, wiec bohaterowie postanawiają spędzić w niej miło czas imprezując i na razie zostawiając temat rannego kolegi na później. Jak nietrudno się domyśleć, hotel nie jest opuszczony tak do końca – jego tajemniczy ostatni lokator nie przyjmie nieproszonych gości z otwartymi ramionami…

Jak widać sztampa na maksa. A żeby była to chociaż sztampa oryginalna – ale niestety, jest to średnio udana kalka z produkcji USA. Niemrawe skandynawskie nastolatki, próbujące udawać amerykańskie sadząc niewybredne żarty i wplatając w zdania angielskie zwroty są mocno żenujące… No cóż – narody przywykłe do nacierania się niedźwiedzim sadłem mają to do siebie, że nie zawsze błyszczą dowcipem. Film na maxa zalatuje zrzynką z produkcji typu Hills Have Eyes czy Texas Chainsaw Massacre – ta sama prześwietlona klisza, stylizowane kolory czy początkowa narracja w postaci nagłówków starych gazet. To jednak trochę za mało, by nadgonić poziom.

Obejrzał Hotel Zła

Tym bardziej, że film niestety niebezpiecznie balansuje na granicy bycia permanentnie wkurzającym dla widza. Głupoty logiczne w scenariuszu są wręcz piramidalne: kiedy gość łamie nogę, zamiast wrócić do niezbyt oddalonego samochodu, nasza eka postanawia ruszyć w góry w poszukiwaniu schronienia (środek dnia, dobra pogoda). Kiedy już siedzą w hotelu zła, nikt nie widzi nic niestosownego w relaksowaniu się przez dwa dni, podczas kiedy na kanapie leży koleś z kością wystającą z nogi – łącznie z samym poszkodowanym (może wytłumaczeniu tego miał służyć prosty opatrunkowy trick z superglue, znany już z Dog Soldiers). Oczywiście pojawia się też kwestia telefonów komórkowych, która od lat jest sporym problemem dla twórców horrorów. Dość wygodnie występuje tu brak zasięgu w dość cywilizowanej okolicy – podczas gdy każdy, kto był w Norwegii wie, że zasięg na ogół jest na fulla – nawet na środku lodowca z Imperium kontratakuje. Pomijam już głupotki typu działający bez przeszkód agregat pomimo totalnej iluminacji całego hotelu przez dwie doby czy pozostawienie w lokalu pełnego wyposażenia łącznie z alkiem – po to, by przypadkowi goście mogli sobie poimprezować. Nikomu z naszej wesołej gromadki nie przeszkadza też spanie w wyrach pościelonych 30 lat wcześniej czy korzystanie z pryszniców ostatnio uruchamianych w podobnym czasie. Kwestia ogrzewania zasypanego śniegiem górskiego ośrodka w ogóle nie jest w filmie poruszana. Scenariusz generalnie sprawia wrażenie, jakby jego autor znał góry i panujące tam warunki głównie z widokówek.

Też miałem kasetę National

W fatalny sposób jest przedstawiony również sam psychopata – po pierwsze nie wiadomo, po co w ogóle zabija on swoje ofiary; ani ich nie zjada, ani nie robi trofeów jak klasycy gatunku; po prostu zabija, a ciała wyrzuca. Pomijam fakt, że zabójca jest szybki i złowrogi tylko wtedy, gdy zjawia się przelotnie w kadrze. Kiedy widzimy go w pełnej krasie, jest jakiś taki smutny, powolny i właściwie poczciwy… Próbowano się tu chyba wzorować na ociężałym Jasonie, ale niestety Mroczny Narciarz nie ma nawet 1% złej charyzmy Voorheesa. Trzeba jednak przyznać, że sam visual psycha jest fajny – w całości okryty strojem zrobionym ze sprzętu górko-narciarskiego sprzed 30 lat. Szkoda tylko, że nie pokazali sceny jak zasuwał z mopem wycierając ślady po jednym ze swoich pierwszych mordów na ekipie.

Aby oddać Hotelowi Zła sprawiedliwość, nie możemy powiedzieć, iż jest to porażka na całej linii. Sporo dobrych górskich zdjęć, w tym z powietrza, co rzadko się spotyka w slasherach. Jest też kilka dobrych dramatycznie scen – na przykład kill jednej z postaci niemal na wyciągnięcie ręki od pozostałej, nieświadomej niczego grupy. Rządzi też kult lat ’70, jako że w tejże dekadzie został opuszczony hotel – design wnętrz i mebli a’la PRL, magnetofon i oryginalne antyczne kasety robią wrażenie.

Tym niemniej banał banała w tym filmie goni. Naprawdę ciężko wytrzymać do końca, kiedy szybko zdajemy sobie sprawę, że każdy dyżurny motyw i każda klisza zostanie tu wykorzystana w sposób typowy i standardowy. Już w połowie projekcji wiemy, że nie czeka nas żaden zwrot akcji i jak całość się zakończy. Można obejrzeć jako ciekawostkę, ale dla prawdziwego konesera kina psychopatycznego Hotel Zła jest po prostu zły.

Ocena (1-5):
Sztampa: 5
Psychopata: 2
Nastrój: 3
Fajność: 2

Cytat: Już mu lepiej.

Ciekawostka przyrodnicza:
Film ten leciał w listopadzie na Horror Festiwalu w Multikinie – ale ponieważ nie udało mi się wtedy na niego dotrzeć, nabyłem go w serii „Kino Grozy”, godnej zresztą bardzo polecenia. Jeśli jakimś cudem ta recka zachęci Was do jego obejrzenia, możecie go chyba jeszcze dostać w kiosku.

Written by: Commander John J. Adams

 

Komenty FB

komentarzy

Komercha

3 Komentarze(y) na Hotel Zła/Fritt vilt

  1. Dzięki za reckę! Bardzo dobrze się ją czytało 🙂

  2. dzieki za recke! juz wiem czego nie robic jak ktos sobie zlamie noge w sposob otwarty:)

  3. Po czterech piwach tekst potrafił poruszyć wyobraźnię 😛 No i nawiązanie do Gwiezdnych wojen, musi być dobrze 😉

Dodaj komentarz