Polski widz Twój wróg
Nie od dziś wiadomo, że żyjemy w dziwnym kraju. O ile w otoczeniu każdego z nas znajdują się w miarę normalni ludzie o zbliżonych zapatrywaniach na świat, o tyle niestety gdzieś na zewnątrz roi się od „onych”, którzy mają poglądy bardzo dziwaczne. I z jakiegoś powodu stanowią większość.
Potwierdzeniem tej tezy są wyniki badań opinii Polaków o polskim kinie przygotowane przez RMF. Jak się okazuje, o dziwo ktoś jeszcze na to polskie kino chodzi i był w stanie wyartykułować swoje zdanie. A zdanie to jest zaiste ciekawe. Badania są dość stare, ale wątpię czy przez rok sytuacja w społeczeństwie jakoś specjalnie się zmieniła w omawianym temacie.
Zdaję sobie sprawę, że przedstawiony poniżej komentarz może się wydać wielu osobom kontrowersyjny – jednak trudno. Polskiego kina nie znoszę i nie przyjmuję do wiadomości żadnych pozytywów na jego temat.
Wykres nr 1 nie jest jeszcze taki zły. Jak się okazuje, największy odsetek naszego społeczeństwa najbardziej lubi napawać się produkcjami made in USA. Jednak aż 37% preferuje polskie szmatławce. Dziwnym trafem rozkład dwóch pierwszych pozycji jest niemal identyczny jak popularność PO i PiS w ostatnich wyborach – może przy następnej edycji badań RMF pokusi się o korelację…
Wykres drugi już przeraża… Jak kurna RACZEJ TAK??? W którym miejscu? W miejscu scenariusza, których w Polsce prawie nikt nie umie pisać? W miejscu obsady, w której przewija się pięć tych samych nazwisk aktorów z Bożej łaski? Czy może w miejscu reżyserii, która się nadaje wyłącznie do teatru telewizji? A może w miejscu zdjęć, które pokazują dużo i fajnie, tylko nie to co trzeba?
Na następnym wykresie jest trochę lepiej, ale to żadna rewelacja, bo Miś się każdemu podoba. Takie ramoty to nawet ja czasem oglądam:
Dwa kolejne wykresiki to już absolutne kuriozum. Przypomniał mi się od razu mega buc, którego widziałem kiedyś przy kasie – otrzymane w pracy wejściówki na Casino Royale wymieniał na… bilety na Świadka koronnego. Ciekawe, czy w sklepie też wymienia szampana na denaturat? Tym niemniej to prawda – z jakiegoś powodu ludzie jeszcze chodzą na polskie filmy.
A jeśli chodzi o ceny biletów na polskie filmy – pomijam sensowność samej koncepcji różnicowania cen, ale jak dla mnie rodzime arcydzieła mogą być nawet za darmo… W sumie jest moralnie naganne zmuszanie ludzi do płacenia za ich oglądanie. Pamiętajmy, że trabanty też są właściwie tańsze od BMW.
I tą metodą dotarliśmy do dwóch ostatnich wykresów, które w skrócie można podpisać jako „Buraka portret własny”. Dzięki takim zestawieniom jak poniższe może już niedługo wszyscy wypuszczani ze szkół młodzi analfabeci w ogóle nie będą musieli wytężać się czytając napisy – po prostu wszystko będzie się dubbingować.
Dzięki cudom dubbingu każdy już film – od dramatu po komedię romantyczną będzie brzmiał jak Shrek, bo polscy aktorzy nie umieją dubbingować ról inaczej niż w nadekspresywny sposób typowy dla bajek. Nie będzie już potrzeby w recenzjach odnosić się do kreacji aktorskich, bo ich wokalna połowa zostanie zagarnięta przez przypadkowych wyrobników studiów nagrań. Znajdziemy się w takiej sytuacji jak Niemcy, którzy (po latach naszego nabijania się z nich) odkryli, że na DVD amerykańscy aktorzy tak naprawdę nie mówią po niemiecku.
No i to właśnie portret polskiego widza, któremu tak naprawdę wystarczy, żeby na ekranie coś się ruszało, ktoś powiedział czasem „kurwa” i były fajne dupy. Widza, którego wysoka znajomość języków obcych siłą rzeczy spycha do sympatii w stronę polskich arcydzieł i dubbingu. Niezbyt wymagającego widza, któremu nie przeszkadza tłumaczenie wyszykowane przez dzieci z podstawówki, nie mające pojęcia o języku nie tylko obcym, ale i polskim. Widza, który lubi oglądać programy 4:3 rozciągnięte na plazmie do 16:9, bo polskie stacje TV nie uznają za stosowne informować o takich niuansach.
Z tego powodu będziemy jeszcze wiele lat oglądać polskie kino, którego dwa nurty – doliny produkowane na jeden weekend do kina i żałosne podróby produkcji USA uchodzą u nas za sztukę. Kina, którego najwybitniejsze przejawy artystycznie ledwie sięgają do pięt masowemu kinu akcji USA.
Te wynurzenia nie są bynajmniej przejawem mojej ślepej miłości do kina amerykańskiego, tym niemniej fakt jest faktem – sprawnie wyszkoleni amerykańscy rzemieślnicy artystyczne motywy polskiego kina poznają w szkołach i bynajmniej nie uznają ich za sztukę. Na 10 tytułów masowej pulpy znajdzie się tu jeden tytuł dobry, o którego poziomie artystycznym polscy Panowie Reżyserowie mogą co najwyżej pomarzyć… I nie chodzi tu o jakąś szczególną moją awersję i nastawienie w stylu „złe, bo polskie”. To zupełnie obiektywne wrażenie – kinematografia polska, tak samo jak np. niemiecka, jest zupełnie niezdolna do wygenerowania jakiegokolwiek wartego uwagi dzieła. Te wybitne są na tle świata co najwyżej średnie.
O ile takie np. kino brytyjskie, hiszpańskie czy nawet francuskie zdołało odnaleźć jakąś swoją popularną przeciwwagę dla produkcji USA, nie próbując kopać się z koniem, o tyle polscy twórcy nadal tworzą kopie najgorszego amerykańskiego chłamu w wersji dla bardzo, bardzo ubogich – materialnie i mentalnie. I nikt z polskich twórców, którzy nawet mieliby pewnie coś do ciekawego do powiedzenia, nie jest w stanie się wykazać i zaprezentować niczego nowego. Bo polski widz woli oglądać bluzgających policjantów, bryki i panny. Z dubbingiem.
Uff… Dobrze, że jest jeszcze paru filmowych snobów w tym kraju.
brawo za tekst
filmowy snob sie melduje !
Filmowe snoby, jednoczmy się !!! na pohybel burrrrrakom !!!
Brawo za ten tekst.
90% tekstu można ując w dwóch słowach- gówno prawda 🙂
Ogólnie zgadzam się z treścią artykułu, poza jednym drobiazgiem: "To zupełnie obiektywne wrażenie – kinematografia polska, tak samo jak np. niemiecka, jest zupełnie niezdolna do wygenerowania jakiegokolwiek wartego uwagi dzieła." To akurat jest zdanie strasznie skrajne i nieprawdziwe, nie mówiąc o tym, że gdyby autor znał znaczenie słowa "obiektywny" to by go kijem z 5 metrów nie ruszał, nie mówiąc o stosowaniu go w jakimkolwiek tekście, bo nie da się tego zrobić, nie narażając się na śmieszność. Pozdrawiam.
Ale filmy dunskie sa lepsze od amerykanskich i to 7 razy!
text wyśmienity. Podobno mieszkające za naszą zachodnią granicą Helmuty nie wyobrażają sobie filmów bez dubbingu. Ich opinię (jak i cała parszywą nację) mam w d…. . Nie spodziewałem się jednakże podobnych tendencji w naszym buraczanym społeczeństwie. Co do filmów produkcji krajowej to już dobre 10 lat temu zawiesiłem ich oglądalność i mam nadzieję. Zreztą wolałbym przesiedzieć w wychodku 2 godziny niż czerwieniąc się ze złości patrząc na te gnioty (sry za ostatni wyraz Watsonie).
DawnyBywalecAptekaPub wygląda na to ze ktos cie zmusza do ogladania tych 'polskich gniotow', przez co czerwienisz sie ze zlosci, wolac siedziec na klopie. Jaki tam z ciebie filmowy snob, jestes zwykly frajer 🙂
Nie zgodzę się co do słabości niemieckiego kina. Czasem coś im wyjdzie jednak 😉 Za tp 100% zgoda co do dubbingu – w Polsce każdy film dubbingiem brzmi jak kreskówka (a kreskówki są też przeważnie beznadziejnie podkładane. Kto ma opcje w kablówce wyboru języka niech zobaczy na Cartoon Network oryginalne głosy)
"Kinematografia (…) Niemiecka jest zupełnie niezdolna do wygenerowania jakiegokolwiek wartego uwagi dzieła"
Ja bardzo przepraszam, ale…….. "UPADEK" to co?? Kompletnie nie trafiona i nie usprawiedliwiona opinia.
"Na 10 tytułów masowej pulpy znajdzie się tu jeden tytuł dobry, o którego poziomie artystycznym polscy Panowie Reżyserowie mogą co najwyżej pomarzyć…"
Ja bym powiedział jeden na 20. Amerykanie to rzemieślnicy. Co nie zmienia faktu, że nasi nie są ani dobrymi rzemieślnikami ani artystami. Ale za to komedie nam nieźle wyłażą.
I jeszcze jedna uwaga. Ja też kocham efekty pracy Hollywoodzkich rzemieślników – wychowałem się na nich. Ale po tym w jaki sposób Warner Bros. potraktował Olivera Hirschbiegela zaczynam tracić do nich szacunek. Tym bardziej iż ten rok IMO był FATALNY pod względem jakościowym. Zaczyna dominować tendencja robienia filmów albo w kierunku PG 13 (DH4) albo bzdur w postaci Piły. Wszędzie muszą być też nastolatki. Tu trzeba zdobyć się na uczciwość… Czemu by nie porównać obecnego kina amerykańskiego do tego sprzed 25 lat. To też jest niebo i ziemia.
"Kina, którego najwybitniejsze przejawy artystycznie ledwie sięgają do pięt masowemu kinu akcji USA."
Czekaj… Przesadzasz… Ja mam nadzieję że nie mówisz o wszystkich latach polskiej kinematografii. Mieliśmy WYBITNE OSIĄGNIĘCIA jeżeli chodzi o kino artystyczne. Szkoła Polska zainspirowała zarówno Francuzów jak i Japończyków. Jeszcze w latach 80 na szczyty wybijał się reżyser, o którym sam Kubrick miał naprawdę wysokie mniemanie. Reżyser ten w połowie lat 90 walczył o Złotą Palmę itd. Mamy prawdziwe perełki w postaci genialnych filmów Hasa – Sanatorium pod Klepsydrą czy Rękopis znaleziony w Saragossie (w Hiszpanii ten film uchodzi za KULTOWY). No i nie możemy zapomnieć o polskim filmie dokumentalnym, który mimo upływu wielu lat trzyma ten sam dobry poziom.
To, że w polskim kinie nie znajdujesz dobrych utworów filmowych nie znaczy, że ich nie ma.
Tym bardziej, iż aktualny "niski" poziom kina popularnego nie jest niczym wyjątkowym. Polecam zaznajomić się z osiągnięciami kina niemego oraz filmów dźwiękowych z lat 30 w naszym kraju. To dopiero były szmiry.
Ja rozumiem Twoje rozgoryczenie. Ale musisz zrozumieć, że z punktu widzenia nie-snoba sytuacja nie jest taka zła. Więcej – coś ostatnio drga. A ten drugi wykres… cóż… może trafili na nie-snobów? Trzeci… Znowu, przed 1990 rokiem nie istniał tylko Miś ale naprawdę wybitne filmy, które były popularne przez to, że były… wybitne. Reszty wykresów nie chce mi się komentować. Powiem tylko, że nie cierpię w równym stopniu i napisów i lektora. Uczyć się języków – najlepsze panaceum.
Atue –> gdybys wymienił Goodbye Lenin (i tak do znudzenia zresztą chwalony) czy Zycie na Podsluchu to bym sie zgodzil ale Upadek ? Tą pieprzoną propagandówke o dzielnych oficerach niemieckich trwajacych do konca przy oszalałym wodzu ?
Goodbye Lenin to lewacka propagandówka. Jej zadaniem jest propagowanie kompletnie nie zgodnej z prawdą wizji NRD. To było państwo, które chciało dobrze i już. Nie zobaczymy szczutych przeciwko sobie sąsiadów, mordowanych ludzi, którzy chcieli spokojnie wyjechać itd. Pomijam fakt, iż moim prywatnym zdaniem cała ta ideologia zasługuje na potępienie i pogardę na równi z nazistowską.
Życie na Podsłuchu – OK.
Ale odnosiłem się do kina bardziej popularnego, a w tej chwili nie ma bardziej popularnego niemieckiego filmu niż "Upadek", który BTW jest czymś więcej niż propagandówką o oficerach. To głęboka analiza zbrodni i głupoty, które idą w parze.
Mocne słowa. Goodbye Lenin byl słodko pierdzącą historyjką o jakims wycinku dawnego NRD, ktory akurat trzymal przy zyciu pewna staruszkę. Nie propagował komunizmu, ktory notabene rowniez uwazam za zbrodnicze gówno. Takich sentymentalnych historii i u nas naliczysz mnóstwo. Byl sprawnie i lekko zrobiony ( w sposob niedostepny dla rodzimych tworcow) i obejrzalem go z przyjemnoscia. Nic mnie nie ukluło, nic nie wkurzyło. Upadek za to wpisuje sie w nurt kina usprawiedliwiającego, podbnie jak wkrótce pewnie Valkyrie. Szlachetni niemcy, fajne mundury, jeden szaleniec. Za obrazem jednego szalenca nie idzie imo analiza ani głupoty ani zbrodni. Tylko wciaz proba zrozumienia tylko nazizmu i wytlumaczenia się i zwalenia na jednego popieprzonego Adolfa.
To czy te filmy są propagandą lewicową/prawicową czy jaką tam to sprawa wtórna. Mają to czego większość polskich filmów nie ma: dobre scenariusze, porządne zdjecia, montaż, dźwięk, scenografię (porównajcie sobie scenografię i kostiumy w Pianiście i Katyniu – lata świetlne różnicy)
"Upadek" nie był obrazem jednego szaleńca. O wiele więcej dowiedziałem się o postaciach pobocznych niż o samym Hitlerze. Fakt iż Bruno Ganz tak dobrze zagrał zbrodniarza nie znaczy, że film skupia się tylko na nim. Do tego dochodzi fakt iż w porównaniu z tak beznadziejnym "Bunkrem" gdzie Hopkins nie umiał się nawet przekonująco trząść, film zyskuje na głębi gdyż został zrobiony przez Niemców po niemiecku z Niemieckimi aktorami. Czego o zbliżającej się Valkyrie nie można powiedzieć. Chociaż przyznaję, że zabrakło mi w filmie bardziej zdystansowanej analizy nazizmu opartej na charakterystycznych dla narodu niemieckiego przywarach. IMO, wyszło to genialnie Viscontiemu w "Zmierzchu Bogów".
(porównajcie sobie scenografię i kostiumy w Pianiście i Katyniu – lata świetlne różnicy)
Porównaj sobie budżety tych filmów.
To raz, a dwa…
Gdzie tam Wajdzie, który zrobił dwa… no trzy wybitne filmy do Polańskiego, który ma ich na koncie z 8.
Szybko ripostując:
Darooo – "gówno prawda" – miej pretensje do RMF i wyników ich badań.
Atue:
– oczywiście, że mam na myśli tylko WSPÓŁCZESNE kino polskie (tekst dotyczy widzów kinowych), które ma się jednak jeszcze gorzej do tego starego, niż słuszny przykład amerykański. "Rękopis znaleziony w Saragossie" to jeden z moich ulubionych filmów w ogóle. Tylko że przeciętny widz mówiąc, że lubi stare polskie filmy ma na myśli właśnie "Misia" a nie "Rękopis".
– nie zmienia to faktu, że pan Ridley Scott czy Fincher usiądzie i z marszu nakręci lepszy artystycznie film niż taki pan Wajda po 50 latach
– co do filmów niemieckich – dyskusyjne, ale jak wszędzie zdarzają się oczywiście godne uwagi tytuły. Tak z 1 na 100. Jednak do szczególnej wybitności im daleko…
– A propos Polańskich itp. – nie pojmuję, jakim cudem polscy reżyserzy i zdjęciowcy na zachodzie prezentują światowy poziom a Polsce… mierny?
Większe fundusze? To jedyna wytłumaczenie na jakie mnie stać.
Poprawna reżyseria i dobre ustawienie kamery i światła są chyba niezależne od funduszy…
Atue, ile dolarów potrzeba żeby pobrudzić/podniszczyć mundur? W katyniu oficerowie chyba pralnię mieli w tym obozie 😉 Albo żeby pomalować kawałek ściany?
A jeszcze jedno – co do reżyserów polsko-zagranicznych. Żeby zrobić porządny serial (a za taki mimo wszystko uważam "Ekipę") trzeba było Agnieszki Holland, która może nie wybitnie w holyłudzie kręci ale zawsze na poziomie.
To tak kolorowo nie wygląda niestety.
A i owszem jest Holland i Polański. Ale rzucę tu kilka nazwisk, o których nie wielu chce już pamiętać:
Aleksander Ford – człowiek odpowiedzialny za jedną z najlepszych ekranizacji Sienkiewiczowskiej prozy, po tym jak wyjechał na zachód nie odzyskał formy. Więcej, nie mógł się odnaleźć w Stanach i w wieku 72 lat popełnił samobójstwo.
Walerian Borowczyk – miał na koncie wiele przyzwoitych animacji, po latach z szacunkiem o tej części twórczości reżysera będzie się wypowiadał sam Jeunet. Borowczyk wyjechał na zachód (Francja) i stał się tam czołowym obrazobórcą. Większość jego filmów zawadza o pornografię co nie znaczy, że nie brał się za ambitne kino. "Dzieje grzechu" okazało się wielkim osiągnięciem. Jednak już w latch 80 się stoczył i aż do śmierci formy nie odzyskał.
Andrzej Żuławski – zdolny reżyser nie bojący się poruszać kontrowersyjnych tematów. Kinematografia francuska zawdzięcza mu wypromowanie Sophie Marceau. W przeciągu ostatnich 18 lat wyreżąyserował tylko trzy filmy w tym Szamankę film, który jest zupełnie pozbawiony smaku.
Bartkowiak – Facet jest genialnym zdjęciowcem ale jako reżyser trzyma poziom gdzieś między Andersonem a Bollem. Więcej on wstydu przynosi Łodzi niż zasłużonej dumy.
przejrzałem Bartowiaka na imdb… nie czepiam sie ale tytuły mi nie pasują do genialnych zdjęc 😉
z nazwisk polskich jest jeszcze "fenomen" Hoffmana..człowieka ktory zrobił fantastyczny i genialny Potop a potem .. no wlasnie, potem Ogniem i Mieczem czy Starą Baśn, trudno wierzyc ze w tej branzy z wiekiem traci sie talent, trudno tez mi uwierzyc ze miernota tych ostatnich to wynik tylko braku kasy i "ochotników" statystów z woja
trzeba byś kompletnym burakiem, żeby tak zinterpretować wyniki badania. Cieszę się, że Polacy chodzą na polskie filmy i tym samym dają zarobić polskim producentom, statystom, aktorom itd. Cieszę się, że Polacy cenią sobie polskie kino, bo to oznacza, że przemawia ono do widza zrozumiałym dla niego językiem. Cieszę się, że Polacy przynajmniej pod tym względem nie są burakami kupującymi wszystko byle nie nosiło to adnotacji "made in Poland".
Poza tym wszystkim polski widz nie odbiega od światowej normy.
"Cieszę się, że Polacy cenią sobie polskie kino, bo to oznacza, że przemawia ono do widza zrozumiałym dla niego językiem" to w sumie wystarczy za odpowiedz, to jak .. jaki jezyk kina , taki poziom widza ? No i jak mozna zanizać poziom jezyka w filmie aby statystyczny przecietniak go zrozumiał ?
"Cieszę się, że Polacy przynajmniej pod tym względem nie są burakami kupującymi wszystko byle nie nosiło to adnotacji "made in Poland" Alez kupują tylko najpierw poczekają na wersje z lektorem w TV w hicie polsatu, divixa z napisami albo faktycznie nie kupią bo mozna obejrzec Swiadka Koronnego
Atue:
– Bartkowiak, mimo tego, że tworzy kino powiedzmy, średnich lotów, jakoś potrafił zrozumieć na czym polega fach filmowca. Czasem wychodzi mu to lepiej (Exit Wounds), czasem gorzej (Doom).
– attyla:"Polacy przynajmniej pod tym względem nie są burakami kupującymi wszystko byle nie nosiło to adnotacji "made in Poland". Dokładnie. Jak się okazuje, większość polskich widzów lubi obejrzeć polską wersję najgorszego zachodniego chłamu, zrobiona za 1/10 budżetu i z Małaszyńskim. Brawo patriotyzm.
wbrew pozorom pieniadze to nie jest glowny problem. wiadomo, ze sa rzeczy ktore kosztuja, ale myslenie nie kosztuje – zgadzam sie calkowicie z Johnem. i pisze to z jakiegos tam doswiadczenia w tej branzy. zbyt duzo energii poswieca sie pierdolom (np. dostosowywaniu scenariuszy do mitycznego poziomu polskiego widza, czy politycznej poprawnosci (klania sie serial Ekipa i problemy TVP, ze odcinek o neonazistach nie bedzie sie podobal LPRowi), a zbyt malo uwagi zwraca sie np. na to, ze cos ladnie, czy dobrze wygladalo – to jest na dokladnie ostatnim miejscu.
Głównym problemem naszej kinematografii jest fakt, iż reżyserzy nie umieją ciekawie opowiadać adaptowanych historii – JAKICHKOLWIEK. To, że są neonaziści czy nie, LPR, jakiś mityczny poziom polskiego widza… nie, to gdzieś jest tam w tle. Polskie kino popularne wytworzyło przedział dla praktycznie tylko jednego gatunku – komedii (potrafimy się z siebie śmiać, to już coś). Ani jednego dobrego horroru, thrillera, a o kinie akcji nie będę wspominał (bo próby są, ale tragiczne).
John J:
Doom to tragedia, a fakt, że Bartkowiak idzie w kierunku ekranizacji gier komputerowych (zabiera się za Street Fightera) umacnia mnie w przekonaniu, że stacza się co raz bardziej.
Jestem daleki od obrony Bartkowiaka i nie jestem bynajmniej jego fanem, tym niemniej potrafił on nakręcić kilka dobrych filmów akcji mających ręce i nogi (Doom ich akurat nie miał).
A poziom niskiego poziomu reżyserii w Polsce to chyba typowa choroba post-transformacyjna. Dobrzy starzy reżyserzy (Hoffman, Wajda) nie są w stanie się odnaleźć artystycznie i robią wszystko pod dyktando producentów (np. TVP) i tak naprawdę tępej komercji. Młodzi reżyserzy wyuczeni na reklamach w RPA i teledyskach i na podglądaniu Hollywoodu są może lepiej przygotowani warsztatowo do naszych czasów, ale nie mają zielonego pojęcia właśnie o narracji i języku filmu. W Polsce brak jest dobrej szkoły nowoczesnej reżyserii i tyle (tak zakładam, bo do żadnej nie chodziłem – widzę tylko efekty).
Nie wiem jaki cudem udało się stworzyć dobre kino popularne np. w Rosji, gdzie powstają filmy i wysokobudżetowe i sensownie nakręcone… Może ich szkoli mafia albo Putin, sam nie wiem…
Tekst rewelacja. Koniec kropka.
Atue – uwierz mi na slowo, ze kwestie tego czy firma X, czy partia Y sie nie obrazi nie sa "gdzies tam w tle". to glowny temat zainteresowania filmorobow.
Tylko że filmoroby nie z tym mają problem tylko z własną niemocą i niekompetencją. Po za tym w dzisiejszych czasach wszystko przejdzie co się dobrze sprzeda. Jest pełno możliwości w postaci alternatywnych mediów, gdzie zdolni, albo nie zauważeni albo z powodów politycznych pominięci mogą się popisać. I co? I nic. Ni widu ich, ni słychu.
Nadal powstaja polskie filmy, ktore sa lepsze od amerykanskiego szajsu. Ot chociazby caly bez mala Koterski, albo taki polski film Wesele z 2004 roku. Nawet film Mumia (tego kabaretu) jest ok, jak sie ogada drugi raz – na malym ekranie.
No a tworczosc Kondratiuka to co?
Fajne sa tez filmy Szulkina, ale o nich nie wspominam bo to historia. Łe, jednak wspomnialem! Paradox!
Tak czy inaczej mozna miec nadzieje ze jeszcze od czasu do czasu powstanie. Ciekawe co by sie okazalo gdyby podzielic ilosc nakreconych od zarania dziejow amerykanskich gowien przez amerykanskie wypasy i porownac z ilorazem polskich gowien i wypasow.
* powstanie cos ciekawego.
Pierwsza połowa tekstu śmieszna, druga straszna.
"dają zarobić polskim producentom, statystom, aktorom itd."
Ej, to my mamy takich????
"Kapitulacja BBC Prime
Polacy są inni – wolą lektora. I dlatego do końca stycznia kanał BBC Prime zupełnie zniknie z naszych telewizorów."
http://www.gazetawyborcza.pl/1,75475,4827095.html
Zgroza
Nie żeby mnie to dziwiło. No i może nie ma się co śmiać z kwiatków typu "Projekt: Monster", bo chyba tak naprawdę nie dystrybutor jest debilem, tylko dostosowuje się do poziomu polskiego widza…