Commando Director's Cut

Tytuł: Commando
Produkcja: USA, 1985
Gatunek: Akcja lat ’80
Dyrekcja: Mark L. Lester
Za udział wzięli: Arnold, laska z Walki o ogień, Bill Duke, lasia z Charmed, generał z Aliena 4
O co chodzi: Bez żartów

DVD:
Region: 1
Liczba dysków: 1
Czas: 90/92 min. (wersja kinowa/reżyserska) NTSC
Video: 1,85:1, anamorficzny
Audio: Angielski (DD 5.1, DD 2.0), Francuski (stereo), Hiszpański (mono)

Twardziele wybuchom się nie kłaniają

Jakie to jest: Każdy szanujący się kinoman z łezką w oku wspomina kino akcji lat ’80. Ten piękny świat, w którym ludzie mieli na nazwisko Matrix, nosili ścięte drzewa na ramieniu, zrywali gołymi rękami łańcuchy, chodzili cały dzień w kolczugach i wyrywali budki telefoniczne z gleby. Cudowną filmową krainę, gdzie nikogo nie dziwiło zjeżdżanie z górki samochodem bez hamuli, przebijanie ludzi rurą czy trzymanie ich za nogę nad przepaścią. Świat, w którym Arnold i jemu podobni gwiazdorzy rządzili niepodzielnie w każdym filmie wysyłając na tamten świat tłumy przeciwników, których jedyną misją w życiu było wyskoczenie zza winkla i zarobienie kulki od głównego bohatera. Świat, w którym szybciej było zmienić guna niż pusty magazynek.

Commando to film, który z jednej strony uznawany jest przez ogół społeczeństwa za tępą strzelaninę i film akcji w najgorszym wydaniu; a z drugiej to przełomowy tytuł, który dał podwaliny i ukształtował całe kino akcji następnych lat. To też Arnold w swojej absolutnie topowej formie – fizycznej i karierowej. Mamy tu wszystkie wyznaczniki gatunku: dobrze zbudowanego bohatera, beztroski militaryzm ery Reagana, prostą, acz nie nudną fabułę, dobre dialogi i oczywiście akcję – macho bijatyki, pościgi samochodowe, stunty i strzelanie. Dużo strzelania.

Wygląda mi to na komórkę z aparatem

Jeśli ktoś nie zauważył tego przez te dwadzieścia-parę lat, to informuję teraz, że Commando to film stanowiący pełną szacunku autoparodię gatunku, który sam stworzył. Akcja nasycona przegięciami do granic absurdu pozwala nam spokojnie odprężyć się i bawić, nie przejmując się, że może za chwilę jakieś realia pokrzyżują naszemu bohaterowi szyki. Jeśli dodamy do tego specyficzną grę aktorską w wykonaniu Arnolda i Vernona Wellsa (czyli Bennetta) – specjalistę od nadekspresji twarzą, typowej dla onego okresu – otrzymamy obraz będący po prostu uosobieniem klasyki.

Commando może ponadto pochwalić się specyficzną strukturą dramatyczną (niemal absolutny brak zwrotów akcji), a także muzyką Jamesa Hornera (Aliens, oscarowy Titanic) – na marginesie, już w syntezatorowej sieczce muzycznej Commando pojawia się specyficzny motyw znany potem doskonale z Aliens.

Jeśli nie widziałeś Commando od czasów video i boisz się, jak teraz możesz odebrać ten film – nie ma obaw. Przygody Johna Matrixa nadal bawią doskonale, a nawet dostarczają dodatkowych emocji w postaci nostalgii za tymi minionymi czasami… Masz doskonałą okazję wrócić do tego hitu dzięki nowemu wydaniu Director’s Cut.

Tak – to Bill Paxton!

To właśnie wydanie DVD pozwala nam wybrać pomiędzy tradycyjną kinową a reżyserską wersją filmu (oczywiście dzięki seamless branchingowi). Poza nowym masterem samego filmu i nowym mixem dźwięku otrzymujemy kilka nieznanych dotychczas scen i parę dodatków – acz niestety nie ma tu specjalnych przełomów. W wersji reżyserskiej film zyskał zaledwie 92 sekundy, z czego 91,5 to dialogi, głównie pomiędzy Arnoldem a Cindy. Również extrasy na płycie nie powalają specjalnie – trzy wycięte sceny, z czego tylko jedna warta uwagi, dwa krótkie dokumenty i trochę drobnicy. Wszystko to oczywiście jest atrakcyjne głównie dlatego, że dotyczy Commando i wcześniej tych cudów nie widzieliśmy – w przypadku zwykłego filmu raczej nikt by nie zwrócił uwagi na takie bonusy. Dla ciekawości dodam, że polski styl pisania tekstów na tylne okładki filmów dotarł i do USA – zajawka promocyjna na tym pudełku zawiera jakieś kompletne bzdety i nieistniejące nazwiska postaci i generalnie jest potwarzą, dla każdego, kto oglądał Commando.

Odpowiadając na nurtujące Was bez wątpienia pytanie, co kryją te magiczne 92 sekundy wersji reżyserskiej, wymieniam:
– Zmieniony tekst Jenny do „prezydenta” Ariusa – zamiast miękkiego „Not as nearly as nice as watching him smash your face in” mamy „watching him kick your ass”,
– Dialog Matrixa z Cindy zaraz po jej porwaniu, w którym wyjaśnia jej, że jest emerytowanym pułkownikiem,
– Kolejny dialog Matrixa z Cindy podczas ich licznych jazd samochodem, w którym wyjaśnia, co stało się z matką Jenny i wspomina swoje trudy wychowywania córki na tle misji w licznych egzotycznych krajach,
– Wydłużona o ułamki sekund kultowa scenka w szopie ogrodniczej. Dodano kilka ujęć ukazujących cierpienia osobników pchniętych widłami, rzuconych piłą czy potraktowanych maczetą. Porównanko macie poniżej.

Wersja pierwotna:

Wersja reżyserska:

Extrasy DVD:

1) Komentarz reżysera
Szybka rada na przyszłość: nie dawajcie już nigdy Markowi Lesterowi komentarza do nagrania. Koleś mówi niewiele i mało konkretnie, acz kilka rodzynków da się wychwycić. Dowiadujemy się np. że spośród 28 nakręconych przez niego obrazów, Commando to ulubiony film reżysera. Inna ciekawostka to fakt, że w całej ekipie panował mit nieograniczonej siły Arnolda – stąd producenci byli trochę zdziwieni, kiedy musieli dla niego szykować sztuczny pień do niesienia, sztuczną budkę do wyrwania i wieszać Sully’ego na linie nad przepaścią. Lester przyznaje też z pełną szczerością, że rolę dyktatora Ariusa miał początkowo grać Raul Julia, jednak producenci po znajomości wepchnęli tam Dana Hedayę. Dowiadujemy się tu też jak wg scenariusza miało początkowo wyglądać zakończenie filmu – z pościgiem Bennetta po plaży i na łodziach, z końcową walką na pełnym morzu.

2) Pure Action

Krótki montaż współczesnych wywiadów z reżyserem, scenarzystami i odtwórcami głównych ról (niestety bez Arnolda). Całość okraszona archiwalnym materiałem z planu o zadziwiająco wysokiej jakości wideo. Poznajemy tu w skrócie proces powstawania filmu, a także porównania pomiędzy Commando a współczesnym kinem akcji.

3) Let Off Some Steam

Kolejny montaż nowych wywiadów – z tego samego materiału, tym razem zawierających szczere wypowiedzi ekipy o sobie nawzajem. Z fonii dowiadujemy się, że Bennett był przez wszystkich uważany za postac gejowską i kolejnego członka Village People, a z wizji zauważamy, że odtwarzający go Vernon Wells ma dziś znacznie lepsze zęby niż onegdaj.

4) Dodatkowe sceny (nie mylić z wyciętymi)
Tylko w menu dla wersji kinowej – możemy tu podejrzeć sceny z Director’s Cut, których nie ma w wydaniu tradycyjnym.

5) Wycięte sceny
A właściwie jedna słaba wycięta scena i kilka ścinków:

Po rozróbie w centrum handlowym: Generał Kirby rozmawia z kapitanem policji prowadzącym śledztwo w sprawie strzelaniny i w oscarowej aktorsko scenie ostrzega go przed Matrixem.
Stój bo strzelam: Kiedy po całej akcji Arnold wraca na plażę, żołnierze Kirby’ego próbują go zatrzymać i niestety zostają zignorowani.
Śmierć Bennetta: Kilka dubli zawierających alternatywne ostatnie one-linery Arnolda do Bennetta z rurą. Mój ulubiony to „I hate small talk”.

6) Galerie zdjęć

Zbiór zdjęć z planu zebranych w cztery kategorie: od „Creating Commando” do „Kill Arnold, Kill”.

7) Trailer Wall Street
Zwiastun, który wita nas na samym początku płyty. Zwiastuna Commando, który był na starym wydaniu DVD, tym razem brak.

Ocena (1-5):
Fajność: 5
Video: 4 – chyba najlepsze, co można uzyskać z tak starego materiału, ale już w zwykłym wydaniu DVD obraz był wysokiej jakości. Szkoda tylko, że nieco nie podczyszczono mastera z paprochów
Audio: 4 – nowy mix dźwięku, zrobiony całkiem przyzwoicie, z ładnym surroundem i basikami. Podczas końcowej strzelaniny – bezcenne!
Extrasy: 2 – niestety: zupełnie nowe dodatki, ale mało i niezbyt absorbujące.

Ciekawostka przyrodnicza: Commando był pierwszym za komuny filmem rozprowadzanym w polskich kinach poza monopolem PPDF (dystrybutorem była spółka Film Polski) – a w dodatku był wyświetlany z lektorem.

Do nabycia:

Komenty FB

komentarzy

Komercha

4 Komentarze(y) na Commando Director's Cut

  1. Zawsze chciałem mieć na półce tą "klasykę" i to wydanie wydaje się idealnie pasować na moją półeczkę 🙂

  2. Pytanie w australii jest do kupienia za niewiele kasy Commando Definitive Edition. Sprawdził ktoś czy ma region 2?

  3. Obawiam się, że może nie mieć.

  4. Oficjalna odpowiedź ze sklepu w AU mówi: nie ma, tylko region 4 🙁

Dodaj komentarz