Zombie Diaries, The

Tytuł: The Zombie Diaries
Produkcja: Wielka Brytania, 2006
Gatunek: Zombie movie
Dyrekcja: Michael Bartlett & Kevin Gates
Za udział wzięli: Nieznane Angole
O co chodzi: Wirus z Azji okazuje się początkiem Zombiegeddonu

Przesadna popularność London Eye

Jakie to jest: Denne. Poniższa mini recenzja będzie próbą napisania kilku w miare obiektywnych słów o brytyjskim horrorze The Zombie Diaries, a nie stekiem przekleństw w stronę jego producentów i ich rodzin, co najmiej 23 pokolenia wstecz. Nie będę żądał również miliona talarów za stracone 85 minut życia, choć podejrzewam, że nawet sądy IV RP jakąś rekompensatę by mi przyznały. W razie niepowodzenia najmocniej przepraszam.

Zacznijmy od początku. W założeniach The Zombie Diaries miało być kultowym horrorem, kręconym z ręki w klimatach co najmniej Blair Witch Project – nowoczesne podejście dla pokolenia YouTube. Całość składa się z trzech epizodów nazwanych po kolei :Outbreak, Scavengers i Survivors. W pierwszym ekipa reporterów przybywa na prowincję celem przeprowadzenia wywiadu z jednym farmerów. W tym czasie Londyn ogarnia epidemia wywołująca zombiegeddon a nasi bohaterzy muszą szybko stawić czoło redneckom zombie. Pozostałe dwa epizody dzieją się kilka tygodni później a z epizodem pierwszym zazębiają pod koniec. W każdym z nich, akcję obserwujemy oczyma kamerki trzymanej przez jednego z bohaterów.

Zatrzymując się w tym momencie każdy czytelnik Zakazanej Planety przyznałby, że jest nieźle. Londyn, UK, wirus, zombiegeddon, Blair Witch Project, akcyjka, przeżycie, no hope. Mało oryginalne, ale elementy tak kultowe, że przyzwoity zombie horror murowany. Pogratulować więc tylko twórcom, że spieprzyli każdy element filmu. The Zombie Diaries, jak na początku sugerowałem, to dno totalne.

Patrz gdzie strzelasz, baranie.

Aktorzy to przede wszystkim naturszczaki ale i to nie tłumaczy braku emocji na ryjach czy nienaturalnych dialogów. Grają niewiele lepiej od zombich, osiągając niebywały poziom aktorskiej żenady. Dalej fabuła: logika czy po prostu sens całości to jakaś kpina. Zacznijmy od zombich: jeden z plakatów sugerował rzeźnię w Londynie, gdzie głodne hordy rozrywają bohaterów na strzępy. W zamian na ekranie, dosłownie tip topami, snują sie pojedyncze umarlaki, które można odpędzić celnym kopniakiem. Groźne chyba jedynie w nocy, bo na logikę, powinny sobie z nimi radzić nawet moherowe babcie.

Dookoła zombiegeddon, a nasi bohaterowie podczas wyprawy po żywność ruszają tylko w trójkę, uzbrojeni jedynie w strzelbę i kamerę. Nic więcej (doświadczenie z Dead Rising sugeruje, że nawet kij golfowy się może przydać). Cały quest, który jeden z bohaterów określa jako bardzo niebezpieczny, przypomina niedzielną wycieczkę za miasto. Bohaterowie maszerują na luzie, bez żadnego krycia się nawzajem czy ubezpieczania. O! Jaki byłem nieuważny – ugryzł mnie zombie podczas relaksu w aucie.

Miejscami, naprawdę miejscami, jest kilka dobrych momentów i jeden, moim zdaniem, fajny i oryginalny patent czyli psychopata. Niestety tych parę przyzwoitych scen nie ratuje filmu. Można załamać jeszcze ręce nad szczątkową muzyką, która pojawia się tylko wtedy, gdy z ciemności wyskakuje zombiak: taki spoilerek aby zakryć szybko oczy.

Przyznaję, że odpuściłbym The Zombie Diaries. Nie znęcałbym się, tylko wrzucił do kategorii amatorka, gdzie wypadłby dobrze. Jednak newsy i hałas wokół filmu nie pozwalają go potraktować neutralnie. Cóż, The Zombie Diaries brytyjską Kryptą Exara Kuna nie będzie – pozostanie w pamięci raczej jako głupia podróbka fenomenu Blaira.

Ocena 1-5:
Straszność: 1
Gore: 2
Logika: 2
Zakończenie: 1
Fajność: 2

Cytat: Strange dead things running around.

Ciekawostka przyrodnicza: Z braku laku – na mazurskim Głazowisku Bachanowo na obszarze zaledwie 1 ha znajduje się ponad 10 tysięcy głazów narzutowych.

Written by: garret

 

Komenty FB

komentarzy

Komercha

2 Komentarze(y) na Zombie Diaries, The

  1. garret—> Dzieki za ciekawostke przyrodnicza. Warto wiedziec. Moze sie kiedys w zyciu przyda.

  2. Bardzo dobrze czyta się tą reckę garrecie – dzięki! 🙂

Dodaj komentarz