Zybex

Po czteroodcinkowej przygodzie z Lucasfilmem nadszedł czas na lżejsze klimaty. Atarowski chillout rozpoczniemy od malutkiej, ale kozackiej gierki Zybex.

Powstała dość późno, bo w roku 1988 i była pierwszym tytułem angielskiej Zeppelin Games. Na liście płac wypada wymienić Briana Joblinga, Michaela Owensa i przede wszystkim autora muzyki Adama Gilmora (nieśmiertelny OST z Draconusa).

Mimo, że Zybex zalicza się do klasycznych shooterów, gdzie lecąc w prawo ekranu rozpizdrzamy w gwiezdny pył legiony przeciwników, to posiadał jakieś tam zarysy fabuły. Otóż nasz bohater aby wydostać się z kosmicznego więzienia musiał przebić się przez 16 silnie strzeżonych poziomów. Po pokonaniu pierwszego, kolejne 12 było do wyboru a pozostałe 3 odblokowywały się dopiero po zdobyciu odpowiedniej ilości kryształów.

Łatwo nie było ale sprawę ułatwiały co nieco takie rodzaje broni jak:
– Orbiter: podstawowa broń. Na ostatnim poziomie ulepszeń prawdopodobnie najsilniejsza.
– Rail-gun: największa moc ze wszystkich dostępnych broni. I przy okazji najwolniejsza.
– Pulse: jedne strzał = jeden impuls. Broń oddawała kolejny strzał dopiero w momencie gdy poprzedni trafił przeciwnika lub zniknął z ekranu. Duża moc.
– Wall: działała jak Pulse wyżej, tylko że zamiast pojedynczej wiązki waliła czymś na zasadzie… ściany.
– 3-Way: dość słabe ale strzelało w każdym kierunku.

Każdą z nich można było ulepszać, bodajże do 4 poziomu o znalezione moduły. Broń strzelała sama – FIRE zmieniał tylko jej rodzaj. W przypadku śmierci traciliśmy wszystkie ulepszenia obsługiwanej właśnie broni, więc na moment przed agonią wypadało błyskawicznie walnąć w FIRE i zmienić broń na jakąkolwiek inną.
Gierka sprawiała największą frajdę w trybie dla dwóch graczy. Był to jakby nie patrzeć czysty co-op, gdyż po podłączeniu drugiego joya mogliśmy wspólnie z kumplem anihilować przeciwnika. Ułatwiało to zresztą zabawę, bo ta do łatwych nie należała.

Zybex był fantastyczną strzelanką. Dynamiczną i wciągającą, a z uwagi na poziom trudności stanowiła przyjemne wyzwanie. No i ta muza Gilmora. Kolejny piękny klasyk – i może przemawia tu dawny sentyment – który broni się sam. No bronił. Dawno, dawno temu.

Muza:

Pierwszy level:

Finał:

Komenty FB

komentarzy

Komercha

13 Komentarze(y) na Zybex

  1. W końcu ZYBEX !!! Mióóód giereczka, łezki w oku, ach 🙂

  2. Okładka jak z polskiej szkoły plakatu 😉

  3. Ta gra nie byla znan pod jakims innym tytulem ?

  4. M ====> Bo to okładka z Commopotwora, dlatego taka jakaś kaprawa 😉
    r_adm ====> Może na automatach była inna wersja ?!

  5. Bieda….. porażka… wygląda jak by ja tworzyła czyjaś stara… ta okładka na commodore of kors!

  6. Ta gierka raczej nie występowała na automatach. Natomiast był też Zybex 2, który był chyba po prostu hackiem jedynki…

  7. Przykro mi ale atarowska okładka jest identyczna. Nie jestem pewien czy Zybex 2 nie byl hackiem wersji wydanej przez LK Avalon.

  8. @garret – no właśnie o tym pisze! Zepsuć tak fajną i perfekcyjną okładkę napisem commodore 😀

  9. garrett ====> Nie jest identyczna, na bank !!! Zamiast szpecącego napisu Commo-coś tam, ma ładne logo ATARI !!! 😀

  10. Dalej się masturbujecie przy swoim niedocenionym 8-bicie? Zieeew 🙂

  11. @if Starfire – nie insynuuj mi codziennych zwyczajów godowych Twojej starej 😀

  12. OMG. Szukałem nazwy gry [Draconus] jakeś pół roku, wreszcie będe mógł to przejść na emulatorze. Przeważnie ginąłem po 5 minutach.
    Kiedy opiszecie Draconusa ?

Dodaj komentarz