AVP Story: Streszczenie pewnej książeczki…

Dawno dawno temu, tuż przed premierą pierwszego AVP na pewnym wiodącym polskim forum poświęconym Obcemu przytaczałem w odcinkach streszczenie czytanej przeze mnie na szybko nowelizacji tego super filmu – autorstwa wybitnego pisarza, Marca Cerasini. Z całością pracy zdążyłem tuż przed premierą – przytaczając lekko odmienną wersję fabuły filmu, gdyż książka powstała na podstawie jednej z wcześniejszych wersji scenariusza.

Postanowiłem, że przytoczę to swoje dzieło w lekko podredagowanej formie w naszym cyklu AVP Story. Oszczędzę sobie refleksji nad fenomenem formy literackiej, jaką jest nowelizacja filmu i co skłania kogokolwiek do czytania tego typu dzieł.

W prologu książki mamy zasygnalizowane, że Predy polują na Ziemi na Obcych od dawna. Budują swoje piramidy, wokół których po lesie hasają Alieny. Piramidy są czczone przez tubylców i nie wolno im się do nich zbliżać, chyba że na złożenie ofiar z ludzi co 100 lat (Dżizas!), kiedy to Predy przylatują na Ziemię.

Pierwsza akcja rozgrywa się w pobliżu piramidy w Kambodży 2000 p.n.e, gdzie grupa myśliwych pada ofiarą starcia między Obcym a Predem. Szybko przewijamy do 1904 do stacji wielorybniczej na Antarktydzie, kiedy to załoga zacumowanego tam statku dostrzega dziwne światła i odgłosy dochodzące z pobliskiej góry. W celu poprawienia morale, kapitan urządza wycieczkę rozpoznawczą. Podczas niej znajdują jedoosobową kapsułę Predatora wbitą w glebę. W przebłysku geniuszu ekspedycja zabiera kapsułe z powrotem do bazy, co, jak nietrudno sie domyśleć, kończy się wyjściem z niej Preda i wycięciem całego składu do nogi. Pod koniec rzeźni na stacji zjawia się nie wiadomo skąd idealnie zgrany w czasie Alien i korzystając z okazji oddaje się kolejnej walce z Predem.

Ponieważ Predy przylatują co 100 lat (bardzo miło z ich strony, że używają naszych jednostek astronomicznych i naszego systemu dziesiętnego), nietrudno się domyśleć, że akcja filmu toczy się w 2004. Mamy tu zatem powtórkę sceny z Dnia Niepodległości, gdzie zblazowana obsługa stacji nasłuchowej na pustyni odbiera mroczny przekaz z satelity – a gościu, który wyrobił się na gierkach, z łapy joystickiem zmienia jego orbitę.

Zaraz potem mamy kolejny riplej z ID4 i Stargate – ludzie Weylanda ściągają z Himalajów Alexę Woods, a z wykopalisk w Meksyku Sebastiana De Rosę i zapraszają do udziału w arktycznej przygodzie.

Nasi herosi zostają przewiezieni na lodołamacz Weylanda na kursie na antarktyczną wyspę Bouvetoya. Na statku spotykają się 3 ekipy: naukowcy, skandynawsko-rosyjski oddział najemników (nazwijmy go Bycze Karki Weylanda) oraz „najlepsza na świecie ekipa wiertnicza” (kolejny ukłon chyba w stronę arcydzieł kina światowego).
Na odprawie Weyland czyli Lance referuje o odkrytej z satelity piramidzie, która znajduje się właśnie na wyspie, dokładnie pod znaną nam już stacją wielorybniczą. Ta cud-budowla łączy style piramid azteckich, egipskich i kambodżańskich. Światowi naukowcy z zapartym tchem dowiadują się o tym, że Antarktyda nie zawsze była pod lodem i o mapie Fineusa, o której chyba każdy z nas słyszał w podstawówce. Przy okazji ostrzegają, że trzeba się spieszyć, bo konkurencja nie śpi i być może tamci już nas wyprzedzili.

Tymczasem na boku okazuje się, że Lance ma raka i max miesiąc życia, a tak w ogóle to on jest dobry i idealista i dąży do postępu ludzkości (to pewnie potem ten Yutani tak go zbałamucił). Ponieważ zostało mu mało czasu, liczy że odkryciem piramidy nadrobi te lata postępu, które miał jeszcze w planie. Następnie ma miejsce gadka-szmatka przy kolacji w mesie, nieco nawiązująca do pewnego filmu o kosmicznych przygodach wojskowych.

No a właśnie w kosmosie zjawia się z hiperprzestrzeni przy silnikach warpowych (jak widać wszystkie oklepane pomysły są na miejscu) długi na kilometr statek Predów. Na pokładzie z kapsuł kriogenicznych (ułożonych promieniście w znanym stylu) budzi się pięciu Predów. Wyjmują z szafy zbroje i broń i mamy typową scenkę „uzbrajanie się”, której zobaczenia w filmie juz się nie mogę doczekać. No i już mamy wyjaśnione, że zbroje Predów utrzymują wewnątrz pożądane ciepło i wilgotność. Kulawe wyjaśnienie, ale lepsze niż nic.

Na pokładzie lodołamacza trwają już przygotowania do lądowania, podczas których nobliści dowiadują się o istnieniu nocy polarnej, a czytelnik dowiaduje się, że autor książki w życiu zapewne nie był na żadnym statku. Ekipa udaje się konwojem pojazdów na brzeg i dociera do opuszczonej obecnie stacji wielorybniczej. Tutaj następuje megażenująca scena (zapewne występująca tylko w książce – jak się potem okazało, jednak nie) ucieczki jednego z kolesi przed mroczną istotą, która na koniec okazuje się być pingwinem. Słodkie.

W opuszczonej osadzie wielorybniczej ekspedycja znajduje wiodący w głąb lodu idealnie wytopiony tunel. Po krótkim dziwowaniu się („Nie ma takiej technologii”) uznają, że to pewnie konkurencja, więc trzeba szybko iść tunelem za nimi (pewnie ekipa wiertnicza ze swoim super sprzętem poczuła się w tej chwili trochę zbędna).
Na lodołamaczu tymczasem otrzymują wiadomość o zbliżającym się sztormie, co jak wiadomo oznacza, że za chwilę nasza ekspedycja na lądzie będzie miała odciętą drogę odwrotu.

A ekspedycja już się opuszcza tunelem na linach w sile 24 osób. Na powierzchni zostają wiertniczy oraz najemnicy pilnować sprzętu oraz wylotu tunelu i niezbyt są zachwyceni faktem, że za godzinę trafi ich mega-burza. Zejście przebiega nie bez przygód, jako że Lance urywa się z liny i zostaje w ostaniej chwili złapany przez Lex. Akcja nabiera tempa coraz bardziej, bo nad lodołamaczem przelatuje statek Predów, prawie go wywracając. Załoga próbuje ostrzec wiertniczych na lądzie, ale ci pochłonięci walką z żywiołem nie zauważają przelatującego obok statku, który odpala pięć predatorowych lądowników i odlatuje.

Ekipa podziemna dociera do końca szybu na głębokości 600 m i w podziemnej/podlodowej jaskini znajduje wreszcie otoczoną kompleksem budynków piramidę – na marginesie dwa razy wyższą od piramidy Cheopsa. W momencie wejścia ekipy do piramidy, uruchamia się mechanizm, który budzi z hibernacji Królową, dotychczas wypoczywającą w specjalnym zbiorniku w centrum piramidy. Jest powiedziane, że Królowa ma już sporo wiosen za sobą, więc siedzi tu co najmniej od poprzedniej wycieczki sto lat wcześniej. Jest ona na stałe przymocowana do urządzenia do odbioru jaj, a sama jest stymulowana do ich produkcji poprzez różne przewody i rury powtykane w odwłok, fuj. Jaja przechodzą kontrolę jakości pod skanerem laserowym i egzemplarze wybrakowane (kilka pierwszych) idzie do pieca.

A badacze badają, mamy tu jeszcze trochę bełkotu o połączeniu trzech kultur w architekturze piramidy, wycenę piramidy na 10 tys. lat i frazę „If you like that, you’re going to love this”. Drużyna rusza w głąb korytarzy, zostawiając za sobą małe strobo-lampki, by móc potem wrócić. W końcu docierają do znanej z klipów „sacrificial chamber”, gdzie ponownie w promienistym kręgu ułożone są ciała – siedem sztuk, wszystkie chestburstowane. Oczywiście te obrażenia zostają uznane za powstałe w wyniku składania ofiar i ekipa rozchodzi się rozglądając po sali. Znajdują sporo czaszek i zestawów czaszka+kręgosłup, na temat których z jakiegoś powodu fachowo wypowiada się pan naukowiec chemik.

W pewnym momencie nasza załoga słyszy ryk Królowej. Oczywiście, ponieważ są twardzielami, nie porusza ich to ani trochę i rozglądają się za źródłem dźwięku. Podczas tych poszukiwań na De Rosę spada z sufitu martwy facehugger, ale po wstępnych oględzinach również jemu nie zostaje poświęcona większa uwaga („Jakiś skorpion albo krab”). Wycieczka idzie zatem dalej, pozostawiając w sali Thomasa (asystenta De Rosy) i Adele (blond laska-najemnik), aby zrobili dokumentację. Reszta idzie dalej odkrywając na ścianach korytarza substancję przypominającą smar (jak można się domyśleć, w związku z mającą wkrótce nastąpić transformacją budowli).

Na powierzchni Bycze Karki Weylanda odstawiają kolejną scenkę „uzbrajanie się” i obwieszeni bronią idą zabezpieczyć teren. Podczas tej operacji nabierają jednak przekonania, że mimo wszystko żadna konkurencja chyba jednak tu sie nie kręci. Na przygody jednak nie trzeba długo czekać – nie mija kilka chwil jak do wioski wchodzą Predatory i w efektownej walce wycinają w pień prawie całą ekipę, która pozostała na górze. Ciekaw jestem jak te sceny będą wyglądały w filmie PG-13, ponieważ mamy tu przebijanie, obcinanie członków (łącznie z MP5 strzelającym w obciętej ręce), dekapitację, podrzynanie gardeł itp. Jedynie szef ekipy wiertniczej, Quinn udchodzi z życiem, gdy podczas bijatyki z Predem wpada do tunelu wiodącego do piramidy. Niestety długo nie cieszy się swoim szczęściem, ponieważ zaraz za nim zeskakują Predatorzy i po drodze do piramidy robią z niego trofeum.

Naukowcy w podziemiach, nadal wyluzowani i w słodkiej nieświadomości zagrożenia, docierają do sali poniżej sacrificial chamber. Tu znajdują zamknięty sarkofag otwierany szyfrem (Anderson ty plagiaciarzu z Klątwy Doliny Węży). Szyfr polega na ułożeniu wzoru gwiazdozbioru Oriona – czyli ponownie widzimy, że Predy posługują się naszymi pojęciami i już 10 tys. lat temu stosowali nasze układy konstelacji. W sarkofagu znajdują się trzy predatorskie plasma castery, co jest pierwszym niezwykłym zjawiskiem, które robi na naszych badaczach jakiekolwiek wrażenie. Po krótkiej dyskusji dochodzą do wniosku, że znalezione przedmioty są pochodzenia pozaziemskiego, w związku z czym dzień można uznać za udany i wrócić na noc do stacji wielorybniczej. Jednak kiedy próbują zabrać broń z sarkofagu, uruchamia się rekonfiguracja piramidy, zmieniając jej układ sal i korytarzy. Zarówno ta ekipa jak i druga w sacrificial chamber zostaje uwięziona.

No i właśnie kiedy Thomas, Adele i ich pomocnicy probują bezskutecznie otworzyć drzwi, do sali wjeżdżają jaja. Tu następuje wiadomy dialog z trailerów po czym jaja się otwierają i Adele przyjmuje facehuggera na twarz. Po chwili w jej kroki idzie reszta osób w pokoju.

W związku z tym wracamy do naszych idoli przy sarkofagu. Szykują się do dalszej drogi, a Lance w przypływie ułańskiej fantazji uzbraja się w predatorski pistolet z sarkofagu. Reszta drużyny funduje nam kolejną scenkę „uzbrajanie się” korzystając ze skrzyni pełnej broni, którą cały ten czas taszczyli za sobą, po czym opróżniają sarkofag i wszyscy wyruszają w drogę powrotną. Wkrótce po ich wyjściu, w sali zjawiają się Predatorzy z zamiarem podjęcia broni z sarkofagu i zastając go pusty, popadają we frustrację. Z mordem w oczach ruszają w pościg za Weylandem i jego ziomalami.

Lance i spółka przechodzą mostem nad bezdenną przepaścią i docierają do (znanego z trailerów) korytarza z posągami Predów. Przy okazji snucia różnych teorii dochodzą do wniosku, że satelita zauważył piramidę, ponieważ uruchomiło się jej źródło energii – w przygotowaniu na przylot Predów. W tej chwili, w antycypacji jakiegoś incydentu, autor przypomina nam skład ekipy:
– Lex,
– Weyland,
– De Rosa,
– Miller (chemik),
– Max Stafford (asystent Weylanda aka Murzyn z Resident Evil),
– Connors – wiertniczy,
– Verheiden, Stone i Bass – najemnicy.

Już niedługo ten skład osobowy znacznie się uszczupli, bo oto Predatorzy zachodzą ich ze wszystkich stron. W jednej chwili w ruch idą włócznie, dyski i nowość – garotki. Stone i Bass odchodzą szybciutko na drugi świat, a reszta tarza się po glebie strzelając chaotycznie. W czasie walki piramida ponownie się rekonfiguruje, odcinając Connorsa z jednej i duet Miller-Verheiden z drugiej strony od peletonu. W chwili spokoju Lance skupia się głównie na swojej znalezionej broni Predów, co zaczyna nagle wkurzać jego wiernego sługę Stafforda. De Rosa odkrywa za to, że piramida przebudowuje się co 10 minut (bo Aztecy używali systemu dziesiętnego – niestety nie wyjaśnia, czy używali również minut).

Obok Miller i Verheiden czołgają sie na własną rękę wąskim tunelem, słysząc wrzaski umierającego Connorsa. W wyniku kolejnej przesuwanki, również oni zostają rozdzieleni. Verheiden trafia do innego korytarzyka, gdzie znajduje zrzuconą skórę chestburstera, a zaraz potem jego samego znajduje jej były mieszkaniec – Brawo!!! W 3/4 ksiażki AVP pojawiają się wreszcie dorośli Obcy! (prologu nie liczę).

Drużyna pod wezwaniem Weylanda posuwa się dalej i trafia w kolejną pułapkę Predów. Tym razem Stafford przyjmuje na ryj predatorską siatkę (powtarzając swój wyczn z RE), a reszta ekipy wdaje się w bójkę z napastnikami (klip „Face off”, w tle widać nawet Stafforda w siatce). Jeden z Predów już szykuje się do zadźgania Alexy, kiedy dostaje ogonem Aliena w plecy, a następnie zostaje rozczłonkowany. Alien zeskakuje, skopuje na bok ciało Stafforda czyszcząc sobie pole (!) i rozpoczyna pojedynek z drugim Predem – znany z klipu „Fight”. Obcy traci ogon, a w końcowej fazie bijatyki Pred trafia go siatką. Jednak kwas rychło pozwala Alienowi zerwać siatkę i staje się on znanym powszechnie Grid Alienem, z efektowną blizną na czole. Predator widzi, że już po nim i rzuca się do ostatniego beznadziejnego ataku, w wyniku którego przechodzi do Krainy Wiecznych Łowów.

Lex i De Rosa już dawno są daleko stamtąd niosąc zasłabłego Weylanda. Docierają do wielkiej sali kolumnowej, z której udają się schodami w górę. Na schodach dostrzegają ścigającego ich Preda – w związku z czym ledwie żywy Lance postanawia się poświęcić. Po oporach Lex i Sebastian lecą dalej, a Weyland zaczepia Predatora. Ten ignoruje Lance’a jako chorego, niewartego uwagi. No i Lance sie wkurza i robi ze swojego zbiornika z tlenem do oddychania miotacz ognia, podpalając Preda. Płonący Predator wreszcie poświęca mu trochę uwagi i przebija go spurami z nadgarstków, po czym bardzo rozsądnie wrzuca ciało Lance’a w ogień. Trzymany przez naszego nieodżałowanego bohatera zbiornik z tlenem eksploduje zmiatając wszystko dookoła. Jednak Pred przeżywa i jako człowiek-pochodnia udaje się za Lex i De Rosą. Ci przeskakują w ostatniej chwili nad zamykającą się barierą, która odcina ich od pościgu. Predator tymczasem wdaje się w kolejną walkę zapaśniczą z Alienem, który wyskakuje z mroku. Obcy wkrótce jest niższy o głowę, a Predator w znanym z komiksów geście odcina od truchła palec i maluje sobie przy jego pomocy kwasem na masce i na czole symbol „piorunka”.

Tak więc ten właśnie Predator zostaje Scarem, czyli naszym wkrótce-głównym bohaterem. Lex i De Rosa obserwując go z sali powyżej postanawiają na chwilę oddać się refleksjom naukowym. Przeglądając umieszczone w sali hieroglify rozszyfrowują całą zagadkę (Predy czczeni jako bogowie na Ziemi, budowa piramid, składanie ofiar przez ludzi co 100 lat – na hosty dla Obcych, rytuał dojrzałości). Tutaj też poznajemy co się staje w momencie porażki Predów – jako znaną scenkę z detonacją na szczycie piramidy zalanej przez Obcych, która skutkuje zniszczeniem całej cywilizacji. Przy okazji Lex przypomina sobie o tajemniczej eksplozji nuklearnej, która miała miejsce na tej samej wyspie w 1979 (to ma być co 100 lat???), do której nikt się nie przyznał. No i okazuje się, że uruchomienie piramidy, aby stała się widoczna dla satelity, miało na celu zwabienie tu ludzi jako hostów. Cel ten został osiągnięty i korytarzami przewalają się w tej chwili hordy Obcych (zwracam uwagę, że od momentu facehuggowania do pełnej dojrzałości Aliena mija tu ok. 30 minut, owacje dla Andersona za szacunek dla kanonu).

No i te hordy atakują dwóch kolejnych Predów. Jeden zostaje powieszony na ogonie i rozerwany na sztuki, nie starając się nawet podjąć walki. Drugi, co prawa rozcina ładnie facehuggera shurikenem w powietrzu, ale już po chwili musi zrzucić zalaną kwasem zbroję i maskę. Obcy powalają go na glebę i kolejny Pred poddaje się bez walki! (chyba ta grupa była coś słabo wyspana). Obcy rozstępują się przed swoim szefem – Grid Alienem, który przytrzymuje łeb Predatora, aby ułatwić działanie facehuggerowi.

Wracamy do Millera który budzi się (nie wiadomo skąd, bo ostatnio szedł korytarzem) zakokonowany w hivie. Obok niego wisi chestburstowany Connors i facehuggerowany Verheiden. Ku samemu Millerowi też już kwapi się facehugger, jednak gościowi udaje się wyciągnąć pistolet Verheidena i chwiliowo się obronić.

Scar oprawia trofeum z Aliena korzystając z płynu neutralizującego kwas. Lex i De Rosa podglądają go przez dziurę w ścianie i postanawiają się zaprzyjaźnić, oddając mu jego guny, które cały czas noszą w plecaku. Lex odstawią fajną parodię Ripley („Nie możemy pozwolić by Obcy wydostali się na powierzchnię”). Niestety zanim mają okazję to zrobić, piramida znowu się zmienia i muszą zwiewać na oślep przed Obcym. Podczas ucieczki próbują przeskoczyć nad przepaścią, co kończy się tym, że oboje wiszą na krawędzi, Lex trzymana przez De Rosę. Sebastian jest prawdziwym twardzielem i w tej jakże niewygodnej i bezbronnej pozycji udaje mu się ukatrupić dwa atakujące go facehuggery, Lex skopuje trzeciego i już wychodzi z przepaści. Niestety w tym momencie jakiś Alien porywa Sebastiana i Lex zaczyna snuć się sama – bez światła i kompasu. Wkrótce znajduje ją Scar i – pomimo oddania mu jego broni – nie chce się przyjaźnić. Ale zanim ma on szansę zatłuc Lex, zza węgła wyskakuje Obcy, a zaraz za nim Grid Alien i ma miejsce epicka judo-bójka. W czasie gdy Scar tłucze się z Grid Alienem, Lex podnosi porzucą włócznię Preda i nabija na nią drugiego Obcego. Scar z Gridem przenoszą się z walką do wielkiej sali, gdzie Predowi udaje się wywołać tąpnięcie i zasypać Obcego kamulcami z sufitu. Po czym Scar wreszcie zakłada plasma caster i wymierza sprawiedliwość nadbiegającemu tłumkowi Alienów. Na koniec postanawia jednak wziąć Lex do drużyny i razem idą dalej.

Scar i Lex wycofują się do korytarza, gdyż z gruzów ściga ich ponownie wataha Obcych z Grid Alienem (który w międzyczasie wylazł spod kamieni) na czele. Scar szybko wystukuje kod z hieroglifów na ścianie i udaje mu się odciąć ich od pościgu poprzez zasunięcie kamiennych drzwi. Lex i Predator zostają tym samym zamknięci w małym pomieszczeniu, więć laska próbuje nawiązać kontakt w najbradziej żenującym dotychczas fragmencie książki. Potem mamy trochę inwencji autora w postaci rozmyślań nad pochodzeniem i anatomią Predatora – z zaznaczeniem, że siatka, którą noszą na ciele jest instrumentem grzewczym utrzymującym go przy życiu w niskich temperaturach. Ale to jest jeszcze nic. Scar zaczyna oprawiać ubitego przez Lex Aliena. Patroszy go zostawiając pusty pancerz, ale przedtem odsłania mu mózg i zabawia się wbijając dla żartu w niego nóż, co wywołuje różne odruchy w martwym ciele (w tym momencie w kinie Ridley Scott i H.R. Giger spojrzeli na siebie z fatalizmem w oczach). Następnie z pancerza Obcego robi zbroję dla Lex – łącznie z hełmem i tarczą. Właściwie to mam nadzieję, że tej sceny nie będzie w filmie (chciałbyś).

Uzbrojeni wyskakują przed drzwi nastukać Obcym, ale niestety Ci już dawno zniknęli – wezwani przez Królową. Nasi bohaterowie udają się zatem ku wyjściu przez sacrificial chamber – gdzie znajdują hive i Sebastiana, który po wzruszającym pożegnaniu dokonuje chest-burstingu. Lex dobija go z pistoletu Adele, a Scar łapie wyskakującego chestburstera i w dłoni skręca mu kark.

W tym czasie Obcy docierają już do sali Królowej. Zaczynają ogryzać jej ciało celem uwolnienia jej z łańcuchów i mechanizmów, co też wkrótce się udaje i Królowa z rykiem rzuca się po zemstę. Ryk ten mocno deprymuje Scara, który sięga po broń ostateczną – zdjemuje z nadgarstka A-bombę, którą razem z Lex wrzucają do szybu w sacrificial chamber i zaczynają zwiewać.

Już widać wyjście, kiedy rzuca się na nich Predator, który wcześniej został złapany przez Grid Aliena. Po chwili jednak przewraca się on w konwulsjach, a Scar z plasma castera zabija jego wraz z wychodzącym chest bursterem. Po tej krótkiej przerwie nasza dwójka rzuca się w dalszą ucieczkę, zwłaszcza że rzesza Obcych z Królową na czele daje się słyszeć coraz bliżej. Wybiegają z piramidy i docierają do dolnego końca tunelu wiodącego na powierzchnię. Już mają się wciągnąc do góry w skrzyni na linie, gdy nagle nie wiadomo skąd pojawiają się Obcy. Lex zabija jednego z nich pistoletem do haków, a Scar ponownie walczy z Grid Alienem, odnosząc poważne obrażenia. Lex niestety nie jest zainteresowana tym ostatecznym pojedynkiem, więc wpycha Predatora do skrzyni i zwalnia blokadę – wystrzeliwują w górę na linie pozostawiając zniesmaczonego Grida na dole („Express elevator out of hell” – koniec cytatu).

Wylatują na zewnątrz, gdzie burza już ucichła. Scar zagląda do tunelu i widzi dużą ilość Obcych, w tym Królową i Grid Aliena. Oddaje ostatni strzał z plasma castera, zrzuca uszkodzoną broń i oddala się wraz z Lex od wylotu tunelu. Po chwili za nimi wyskakuje Grid Alien, jednak w tej samej chwili zostaje rozpirzony przez podziemną eksplozję bomby Preda, która zmiata też pozostałych w tunelu Obcych.

Zniszczenie piramidy i podziemnej jaskini skutkuje zapadaniem się całej oklicy – pod lód leci cała stacja wielorybnicza, a Lex i Scar cudem uchodzą z życiem. Ciekawe, że Lex nie przeszkadza tu arktyczne zimno, mimo iż występuje w samym dresie. Predator docenia to poświęcenie czyniąc jej na czole urwanym Alien-palcem znak piorunka.
Niestety zaraz potem z krateru wyskakuje Królowa i atakuje Scara, po krótkiej wymianie ciosów pozbawiając go przytomności. Lex wskakuje jej na plecy i wbija włócznię w ranę uczynioną przez Predatora, a następnie ucieka na cmentarzysko wilorybich kości, w których chowa się przed Królową.

Następnym przystankiem w epickim pojedynku jest wielki wielorybniczy kocioł, wokół którego się ganiają. Lex próbuje zepchnąć kocioł na Królową, niestety bezskutecznie. W tej chwili z odsieczą nadbiega Scar, który wbija kolejną włócznię w Królową i razem z Lex przywiązują do kotła łańcuchy zwisające z Obcej. Podczas tej operacji niestety Scar zostaje przebity ogonem i pada bez ruchu na glebę. Lex spycha kocioł w stronę urwiska wiodącego nad wodę – stacza się on w dół ciągnąc na łańcuchach Królową, spada, przebija lód i ściąga Królową pod wodę, gdzie po dziś dzień trwa ona zakotwiczona, niczym Jason, na wielkim kotle.

Lex we wzruszającej scenie żegna umierającego Scara, po czym pojawia się statek Predów i otacza ją ich spory tłumek. Zabierają na pokład ciało Scara, a Elder Predator w geście szacunku daje jej włócznię. Nasza bohaterka zostaje sama na lodzie, a Predy odlatują w kosmos. Na pokładzie statku składają ciało Scara w rytualnej salce i idą się zahibernować. Po ich wyjściu ciało Predatora ogarniają konwulsje i z klaty wyskakuje…

Koniec bomba, kto czytał ten trąba. Zajebista książka, zajebisty film.

Komenty FB

komentarzy

Komercha

1 Komentarz na AVP Story: Streszczenie pewnej książeczki…

  1. Jak czytałem to cztery lata temu to miałem ubaw po pachy 🙂

Dodaj komentarz