AVP Story: AVP od kuchni…

Wszyscy wiemy, że tematowi Aliens Vs. Predator poświęcane jest znacznie więcej uwagi, niż na to zasługuje. Kontynuując tę chlubną tradycję rozpoczynamy na ZP cykl artykułów „AVP Story” poświęcony różnym aspektom ekranizacji pod tymże tytułem.

Zaczynamy od przekrojowego tekstu Hicka poświęconego pierwszemu filmowi AVP. Zaznaczam, że został on napisany w 2005 roku, zanim jeszcze doszły nas jakiekolwiek wieści na temat AVP2. Zapraszam do lektury!

Na kolejny film z Obcym przyszło czekać aż 6 długich lat. Po doświadczeniu jakim był Alien: Resurrection większość fanów nie miała złudzeń – żaden film z Obcym nie może już upaść tak nisko. Nadzieje na kolejny film odżyły w 2002 roku kiedy to szum wokół świata Obcego przybierał na sile. Fani zwabieni atrakcyjnością plotek rozsiewanych przez media mieli nadzieję na kolejną odsłonę ich ukochanej sagi. Jednak szybko się okazało, że nie wszystko układa się po ich myśli, ponieważ 20th Century Fox postanowił wylansować nową sagę w której Obcy miał toczyć pojedynek z Predatorem.

Time to hunt!

Początki zmagań obu ras są dość trudne do ustalenia. Jedna teoria głosi, że wszystko zaczęło się od filmu Predator 2. W końcowej scenie filmu Dany Glover ogląda trofea łowcy, wśród któych znajduje się czaszka Obcego. Miało to doprowadzić do rozbudzenia wyobraźni i zainspirować wydawnictwo komiksowe Dark Horse.

Według innej teorii wszystko zaczęło się od konwentu fanów Obcego i Predatora na początku lat 90. Podobno to właśnie wtedy, któryś z fanów zaproponował wydanie komiksu, w którym obie rasy stoczyły by ze sobą mrożący krew w żyłach pojedynek. Jak by nie było, popularność naparzanek rozpoczęła się wraz z ogromnym sukcesem jaki odniósł komiks zatytułowany „Aliens vs. Predator” stworzony przez Randyego Stadleya i Philla Norwooda w 1991 roku. Bardzo szybko pojawiła się osobna seria, która przedstawiała pojedynki pomiędzy Obcym i Predatorem.

Chociaż żadna z następnych pozycji nie powtórzyła sukcesu pierwszej, to pomysł bardzo szybko został podchwycony przez branżę gier komputerowych. Powstał szereg tytułów z których największy rozgłos zyskały dwa. Pierwszy z nich „Alien vs. Predator”został wydany w 1994 roku przez firmę Capcom. Gra była typowym chodzonym mordobiciem w którym można się było wcielić w postaci ludzi lub Łowców i zmagać się z niezliczonymi zastępami Obcych, którzy opanowali amerykańską metropolię. W tym samy roku pojawił się „Aliens vs. Predator” – gra typu FPS na Atari Jaguara, która szybko stała się główną zachętą do kupna tej konsoli. Kolejna pozycja wydana w 1999 roku przez firmę Fox Interactive bazowała na koncepcji gry z Jaguara i doprowadziła do istnej rewolucji. Możliwość wcielenia się w przedstawiciela jednej z trzech ras (Aliens, Predator, Człowiek – Marine) połączone z opcją multiplayer, wspaniałą grafiką i ścieżką dźwiękową uczyniło z „Aliens vs. Predator” jedną z najpopularniejszych gier FPS.

W niedługim czasie fani sami postanowili kontynuować dobrą passę zabierając się do kręcenia fanfilmów. Jeden z nich zatytułowany po prostu Aliens vs. Predator narobił tyle szumu, że Fox zażądał od twórcy zakończenia prac (doszło nawet do gróźb). Jak więc widać zmagania obydwu istot zaczęły zyskiwać na popularności, a to nie uszło uwadze korporacji filmowej dzierżącej prawa do obu serii.


Pierwsze podejście

Tuż po sukcesie jaki osiągnął pierwszy komiks, Fox rozpatrywał możliwość przeniesienia na duży ekran zmagań monstrualnego duetu. W 1991 roku Peter Briggs, napisał pierwszy scenariusz do projektu Alien vs. Predator, który został jednak zaszufladkowany. Fox brał pod uwagę ekranizację scenariusza Briggsa lecz zwlekał aż do 1996 roku. To właśnie wtedy zrobiło się o projekcie Alien vs. Predator na tyle głośno, że dotarło to do uszu Sigourney Weaver. Delikatnie mówiąc cały pomysł wydał jej się idiotyczny i oponowała przeciwko niemu. W zamian sugerowała nakręcenie czwartej odsłony sagi. Fox przystał na to rozwiązanie i zamiast filmu Alien vs. Predator dostaliśmy Alien: Resurrection, a scenariusz Briggsa został upubliczniony w internecie. O projekcie było cicho aż do 2002 roku.

A mogło być tak pięknie…

Co się stało na przełomie 2002/2003 roku? Oddajmy się na chwilę spekulacjom (nie pozbawionym podstawy). Otóż pod koniec 2002 roku Fox postanowił, iż powróci do pomysłu realizacji filmu AVP. Dlaczego? Popularność gier i komiksów w których występowali przedstawiciele obu gatunków stała się zbyt łakomym kąskiem. Poza tym w 2002 roku przystąpiono do realizacji filmu Freddy Vs. Jason i zrozumiano, że nadszedł czas na efektowne pojedynki. I tu znowu zaczęła oponować Sigourney Weaver – sprzeciwiała się ona temu projektowi w zamian proponowała realizację piątej części sagi. Obiecała, że tym razem postara się przyciągnąć do projektu ludzi kompetentnych. Fox dał jej zielone światło z zastrzeżeniem, że jeśli nie pojawi się nic konkretnego, wróci temat projektu AVP. Sigourney Weaver miała naprawdę ciekawy plan – chciała zamknąć sagę przy współpracy ludzi odpowiedzialnych za sukces dwóch pierwszych części – Ridleya Scotta i Jamesa Camerona. Ten pierwszy ograniczył się do krótkiego stwierdzenia, iż zabierze się do reżyserii, ale pod warunkiem powstania naprawdę dobrego scenariusza. Zaopatrzona w takie zapewnienie S.W. spotkała się z Jamesem Cameronem i starała się go nakłonić do napisania scenariusza do piątej części. Reżyser Aliens wykazał daleko idące zainteresowanie (w jednym z wywiadów oznajmił, iż będzie miał okazję na naprawienie tego co zepsuto w A3 i A:R). Jednak to Foxowi nie wystarczyło. Przyczyn decyzji odrzucenia/zarzucenia projektu pt. Alien 5 chyba już nigdy nie poznamy. Może doszło do nieporozumień w kwestiach finansowych, bądź zapewnienia zarówno Scotta jak i Camerona nie wystarczyły bossom z Foxa – kto wie?

Faktem jest, iż w czasie gdy Sigourney Weaver omawiała szczegóły z Cameronem gruchnęła plotka, (w którą niewielu tak naprawdę uwierzyło) iż projekt AVP znowu jest brany pod uwagę. W przeciągu kilku tygodni ta plotka zaczynała być coraz bardziej prawdopodobna. Dowiedzieliśmy się między innymi, iż reżyserią ma zająć się nie kto inny jak Paul W.S. Anderson, reżyser Mortal Kombat, Event Horizon i Resident Evil i że to on będzie autorem scenariusza. W sieci zawrzało. Na AICN Harry publicznie wytykał Andersonowi tandetę i brak jakiegokolwiek talentu. Z początku fani zareagowali podobnie, ale z czasem zaczęli żyć nadzieją, iż ten projekt wcale taki zły nie będzie. Cameron próbował jeszcze ratować sytuację dezawuując publicznie najnowszy projekt Foxa (postawił im nawet ultimatum – albo Alien 5 z moim udziałem i rezygnujecie z AVP albo nie chce mieć z tym wszystkim do czynienia). Niestety nic nie pomogło (jedynie Anderson publicznie oznajmił, iż przez wypowiedź Camerona ciężko mu się pracuje).

Historia pewnego fana

Kim jest Paul W.S. Anderson? Ocena dorobku twórczego tego pana jest niełatwa. W świecie filmu uważa się go za specjalistę od adaptacji gier komputerowych. Takie filmy jak Mortal Kombat i Resident Evil zapewniły mu wielu fanów i niemal tyle samo wrogów. Inne spłodzone przez niego filmy to Galaktyczny Wojownik (oficjalny sequel Blade Runnera jakby nie patrzeć – Cmdr JJA) i Ukryty Wymiar – ten ostatni jest uważany przez wielu za najlepszy film Andersona (co nie znaczy że jest dobry). Filmy tego reżysera można pokrótce scharakteryzować w następujący sposób: ciekawy pomysł + średni budżet + banalny scenariusz + wątpliwy talent + braki warsztatowe = film SF w wykonaniu Paula W.S. Andersona.

Pozostaje zadać pytanie: Dlaczego został on włączony do projektu pt. Alien Vs. Predator? Studio Fox musiało wiedzieć o negatywnym stosunku wielu fanów do Paula Andersona, a mimo to zdecydowało się mu powierzyć napisanie scenariusza i reżyserię. Przypatrzmy się faktom: oto mamy kolejnego młodego reżysera, który chce zostać kolejnym geniuszem Hollywoodu. Poziom jego dotychczasowych osiągnięć może być spowodowany brakiem sposobności na wykazanie się swoimi umiejętnościami (mały budżet, niekompetentni współpracownicy i brak porozumienia z producentami). Do tego ów człowiek deklaruje się jako fan tematu i pragnie stworzyć swój scenariusz. Gdzie to już było? Czyżby powtórka z Aliens i historia Jamesa Camerona? Czy jest możliwe aby Fox łudził się, iż Anderson powtórzy sukces reżysera Terminatora? A może bardziej prawdopodobne jest to, iż firma zainwestowała w Andersona ponieważ był tanim i marionetkowym reżyserem? Jakby na to nie patrzeć – z pewnością dla samego Andersona udział w tym projekcie musiał być cholernie nobilitujący.

That damn company!

Fox już w momencie w którym projekt Alien 5 zaczął się „rozłazić” doszedł do wniosku, że forsowanie realizacji filmu, który ma niewielkie szanse na zarobienie pożądanej sumy pieniędzy (lub zwrócenie się w ogóle) jest działaniem bezsensownym. Przecież tuż w zasięgu ręki było uniwersum w którym atmosferę podgrzewały gry komputerowe, komiksy, ba – nawet fanfilmy. Od samego początku za nowym projektem nie stały wybitne jednostki (reżyserzy, scenarzyści), albo producenci z ambitnymi twórcami za pazuchą. To zielone papiery, za którymi już od 100 lat biegają przedstawiciele wytwórni filmowych z zachodniego wybrzeża USA, były tutaj brane pod uwagę. Kwestie takie jak doświadczenie, kreatywność czy poziom zdolności scenopisarskich Andersona były nieważne – ważny był fakt, że zrobi film tani i do „przełknięcia”. Wszelkie przeszkody na drodze do zarobienia przez AVP maksymalnej ilości pieniędzy musiały zostać usunięte. Przeto zlecono reżyserowi Mortal Kombat napisanie scenariusza, który byłby do zaakceptowania w ramach niezwykle oszczędnego budżetu (około 45 mln $). I co by nie mówić o Andersonie, z tego zadania wywiązał się na medal. Scenariusz powstał najprawdopodobniej już na początku 2003 roku.

It’s our planet…. It’s their war

Jednak fani potyczek Obcego i Predatora nie mieli powodów do zadowolenia. Przede wszystkim nie rozumieli co się wokół nich dzieje. Na przełomie 2002 i 2003 roku świat filmu huczy od plotek na temat piątej części Obcego, a tu nagle, z nie do końca wyjaśnionych przyczyn, studio bierze się za realizację projektu, na którego powstanie nie wielu tak naprawdę liczyło. Kiedy pierwsze zaskoczenie minęło, fani dowiedzieli się, że Fox nie zamierza nikogo słuchać i będzie forsował swoje własne pomysły. Na pierwszy ogień poszła decyzja zatrudnienia reżysera i autora scenariusza w osobie Paula W.S. Andersona – jak już wcześniej o tym pisałem, niewielu się to spodobało. Nie dość, że taki projekt jak Alien 5 i potencjalny udział dwóch zdolnych reżyserów nie wypalił, to jeszcze Fox zatrudnia człowieka, który w branży filmowej ma wątpliwą reputację. Kolejną niemiłą niespodzianką był przeciek do prasy fabuły Alien vs Predator. Scenariusz koncentrował się wokół wyprawy archeologicznej Charlesa Weylanda w okolice Antarktydy, gdzie pod powierzchnią lodu odkryto piramidę, używaną przez Łowców do polowań na Obcych. Takie postawienie sprawy było nie do przyjęcia dla wielu fanów, przyzwyczajonych do zmagań z bestią doskonałą pośród gwiazd i na innych planetach (nie mówiąc już o umieszczaniu Predów w regionach polarnych – Cmdr JJA). Następnie dzięki webmasterowi AICN dowiedzieliśmy się, iż Stan Winston, człowiek odpowiedzialny za efekty w Aliens i Predatorze, mimo ogromnych chęci nie zostanie zatrudniony przy produkcji filmu AVP.

Od tego momentu fani mocno się podzielili. Narzekanie i krytyka filmu zanim powstał, dla wielu wydawała się nie na miejscu – zebrali się oni wokół trzech stron internetowych, które z nadzieją spoglądały w przyszłość. Były to AvPGalaxy, PlanetAvP i AvPWorld. Owe witryny niemal codziennie donosiły o nowych wywiadach, zdjęciach z planu, zwiastunach i masie innych rzeczy dotyczących nowego filmu.

Kręcimy!

Realizacja projektu Alien vs. Predator ruszyła pełną parą. Dnia 23 października 2003 roku w Pradze rozpoczęły się zdjęcia. Kilkanaście dni później Fox postanowił wprowadzić do kin Alien DC i przy okazji pokazać teaser AVP. Przez ten czas po internecie krążyły różnego rodzaju plotki dotyczące produkcji najnowszego filmu. Jedna z nich została umieszczona na AICN i dotyczyła wyglądu Predatora – według informatora kostiumy łowców były źle zrobione (cała postać miała wyglądać na nadnaturalnie umięśnioną przez co charakteryzowała się mało estetycznym chodem). Jak miał pokazać czas, ta plotka znalazła swoje potwierdzenie w faktach.

W międzyczasie część fanów wspierając Andersona i widząc, iż jego film jest krytykowany już podczas produkcji, postanowiła stosować prowokację. Najbardziej ucierpiało na tym AICN, które opublikowało jedną niesprawdzoną informację, a później szereg zmyślonych recenzji. Faza produkcji filmu szła bez większych zakłóceń – oprócz jednej wpadki w postaci wspomnianego już newsa na AICN (którego starano się zdementować) Anderson mógł cieszyć się względnym spokojem.

Bishop here. I’m afraid I have some bad news.

Wszyscy czekali niecierpliwie. Jednak fani, którzy myśleli, że najgorsze wieści na temat nowego filmu są już za nimi, przekonali się jak bardzo się mylą i to już we wstępnej fazie postprodukcji. Na początku kwietnia pojawiła się wiadomość o tym, iż AVP ma być filmem opatrzonym kategorią PG-13. I znowu zaczęły się protesty. Wszystkie części zarówno Obcego jak i Predatora miały kategorię R (od lat 17). Doszło do tego, że fani zaczęli słać petycje do Foxa i Andersona. Co ciekawe, pojawiały się plotki, iż reżyser jest przerażony możliwością opatrzenia jego nowego filmu kategorią PG-13. To wszystko, jak się później okazało, było obrzydliwą grą jaką studio oraz reżyser prowadzili z ludźmi najbardziej oddanymi sprawie. Film był robiony jako PG-13 od samego początku – problem stanowili tylko fani nie biorący pod uwagę faktu, iż film może mieć niski przedział wiekowy. Zgodnie z logicznym myśleniem, AVP (podobnie jak pozostałe części) musiał być R – co za tym idzie takie atrakcje jak obcinanie głów, eksplodujące klatki piersiowe, wyrywane kręgosłupy itd. powinny się znaleźć w nowym filmie. Fox wiedział, że nie stać go na bagatelizowanie zdania ludzi, którzy będą głównym medium zapewniającym filmowi dobrą (a przede wszystkim tanią) reklamę. Postanowiono więc, że nie będzie się przedwcześnie uświadamiać fanów. Ostatecznie fakt, iż film będzie miał certyfikat od 13 lat potwierdzono na kilka tygodni przed premierą.

PG-13

Znamy już historię ogłoszenia kontrowersyjnej decyzji, a jak to wyglądało „od kuchni”? Kto odpowiada za nadanie AVP tonu „od lat 13”? Odpowiedź nie jest prosta. Mogę się opierać tylko na domysłach i plotkach rozsiewanych tu i ówdzie, ale najprawdopodobniej wszystko odbyło się tak: kiedy Anderson ukończył swój pierwotny scenariusz i przedstawił go ludziom z Foxa, przestał się nim interesować. Z niepotwierdzonych plotek wynika, że scenariusz ten był znacznie dłuższy i brutalniejszy od finałowej wersji (podobno napisał go pod kątem kategorii R). Kiedy przyszły reżyser projektu odsprzedał prawa Foxowi, ci postanowili, iż zaadresują film do w miarę młodej widowni. W tym celu zatrudniono Shana Salerno, aby dokonał przeróbek. Salerno, który maczał palce w przerabianiu scenariuszy do Armageddonu i Shafta, zabrał się do roboty. Fox w międzyczasie dał Andersonowi zielone światło i gdy ten brał się za wstępną fazę przygotowań do AVP, Salerno „ciężko” pracował nad jego scenariuszem. To zapewne właśnie on odpowiada za usunięcie z pierwotnej fabuły Andersona konkurencyjnej ekspedycji Yutani, która dotarła do piramidy przed Weylandem i stała się nosicielami dla Obcych. Decyzja ta zapewne wniknęła z chęci dalszego obniżenia kosztów produkcji – dzięki czemu dostaliśmy dodatkowo „sterydowy rozwój Obcego w godzinę”, absolutnie sprzeczny z poprzednimi filmami.

Jak zareagował reżyser na skrócony i przerobiony pod kątem PG-13 scenariusz? Plotka głosi, że razem z producentem Johnem Davisem, zaczął lobbować za kategorią R (oczywiście bez skutku). Co ciekawe, Salerno miał przerabiać scenariusz Andersona kilka razy przez 15 miesięcy (!!!). Co więcej to wszystko miało się odbywać podczas preprodukcji, produkcji a nawet postprodukcji projektu Alien vs. Predator. To by znaczyło, że reżyser zaczął kręcić film według jednej z pierwszych przeróbek, a kolejne wersje były mu dosyłane (jak w przypadku Alien 3). Prawdopodobnie Fox jeszcze okroił Andersonowi materiał tuż po zakończeniu zdjęć według ostatecznej wersji Salerno. W całym tym „diabelskim trójkącie” największą odpowiedzialność ponosi oczywiście Fox, co nie zmienia faktu, iż Anderson wiedział co robi i godził się na wszystkie odgórne polecenia wydawane przez „chlebodawcę”.

A word of warning

Pozostańmy jeszcze przez chwilę w sferze spekulacji. Jest bardzo prawdopodobne, iż pierwsze pokazy dla przedstawicieli Foxa odbyły się już w pierwszej połowie 2004 roku. Anderson z pewnością naprędce zmontował to i owo, aby szefowie mieli jako taki zarys jego najnowszego osiągnięcia. To czysta spekulacja, ale założę się, że po pierwszym pokazie „lisowi” z przerażenia zjeżyła się sierść na karku – takiego biegu wypadków nie przewidzieli. Przed oczami stanęła im wizja przepełnionych szyderstwem recenzji w branżowej prasie. Wiedzieli, że muszą ratować projekt stosując kilka uwłaczających (nawet ich) godności zabiegów. Do czasu premiery postanowili trzymać prasę jak najdalej od całego projektu. Jednak nie zamierzali mimo wszystko rezygnować z opinii przeciętnych kinomanów – na początku lipca 2004 miały miejsce pokazy przedpremierowe.

Osoby, które jako pierwsze obejrzały AVP nie pozostawiały cienia wątpliwości. Te bardziej pozytywne recenzje (których było niewiele) mówiły, iż film jest co najwyżej przeciętny. Fani (zwłaszcza odwiedzający PlanetAvP oraz AvPGalaxy) nie mogli się z tym pogodzić. Doszło do tego, iż żądali dowodu pobytu w kinie na AVP od człowieka, który napisał wyjątkowo negatywną recenzję (nawet po umieszczeniu w sieci skanu biletu, wielu mu nie uwierzyło). Na początku sierpnia wszystko miało być dopięte na ostatni guzik, jednak wraz ze zbliżaniem się daty premiery (13 sierpnia) poszczególne źródła zaczęły donosić o nieprzewidzianych trudnościach na stole montażowym. Mówiło się nawet o przesunięciu daty premiery na inny termin. Fox odwołał pokazy dla krytyków tłumacząc się niedokończoną fazą postprodukcji (typowy zabieg, kiedy studio widzi, że ma gniota – Cmdr JJA). W rzeczywistości był to tylko nędzny wybieg mający na celu umniejszenie rozmiarów porażki – pokazy odwołano, ponieważ bano się reakcji krytyków i ich wpływu na frekwencję w kinach. Oczywiście poszczególne gazety nie zapomniały o tym afroncie drukując zaraz po premierze recenzje, które zawierały odpowiedni ładunek emocjonalnej krytyki.

Whoever wins… We lose

13 sierpnia 2004 roku miała miejsce premiera filmu Alien vs. Predator w reżyserii Paula W. S. Andersona. Film niemal pierwszego dnia został zmiażdżony. Krytyka w prasie branżowej nie żałowała sobie: pomyłka, amatorstwo, niekompetencja – to tylko jedne z łagodniejszych zarzutów jakie padały pod adresem nowego filmu Paula Andersona. Krytycy, kinomani i starsi fani obu serii jechali równo po wszystkim. Scenariusz, reżyseria, obsada, scenografia, zdjęcia, efekty, montaż, dźwięk – długo można jeszcze wymieniać słabe punkty tego filmu, a Wy i tak wiecie o co chodzi.

Ogólnie rzecz biorąc film został przyjęty źle, lub bardzo źle. Ze swojej strony dodam, iż na palcach jednej ręki mogę policzyć zagorzałych fanów tego filmu (podobnie jak pozytywnych recenzji w prasie). Film jednak się zwrócił (w ciągu dwóch tygodni wyświetlania na terenie USA), a nawet przyniósł zysk. Fox prawdopodobnie zarobił jeszcze więcej gdy odsprzedał prawa dzięki którym powstały figurki, komiksy i gry komputerowe bazujące na AVP. W tym miejscu trzeba się zastanowić kto na projekcie pt. AVP zyskał.

1. Fox na pewno. Pęd za pieniądzem tej korporacji sprawił, iż ostatnie dwa filmy z Obcym jakościowo nie umywają się do trzech pierwszych części. I chociaż wszyscy narzekają, to nadal jest to kura znosząca platynowe jaja.

2. Paul W.S. Anderson. Z początku traktował on AVP jako wielką nobilitację dla jego osoby (praca dla jednej z największych firm w Hollywood) i spełnienie marzeń (wreszcie mógł pobawić się Obcym i Predatorem w skali 1:1). A jak to wygląda w chwili obecnej? Anderson jedynie utwierdził środowisko producenckie w przekonaniu, że jest podrzędnym, marionetkowym reżyserem, którego można zmusić prawie do wszystkiego. Przy każdym jego kolejnym filmie godzi się on na daleko idące kompromisy. W przypadku AVP takim kompromisem było przerobienie jego scenariusza (PG-13).

3. Fani. Tu trzeba rozróżnić kilka ich grup.
a) Najstarsi – wychowani na filmach (i tylko na filmach z Obcym). Do tej grupy należą ci wszyscy, którzy mogą się poszczycić pobytem w kinie na premierze filmu jednej z dwóch pierwszych części sagi lub Obcy stał się ich pasją jeszcze przed skomercjalizowanym atakiem wszelkiego rodzaju gadżetów związanych z sagą.
b) Wychowani na komiksach. Właściwie nie tylko na komiksach, ale także na książkach i, nielicznych w tamtym czasie, grach komputerowych fani. Charakteryzują się przede wszystkim uwielbieniem dla komiksu stworzonego przez Randyego Stadleya i Philla Norwooda, a co za tym idzie są fanami pojedynków Obcego z Predatorem.
c) Wychowani na grze komputerowej (najmłodsi fani). Ich zainteresowanie Obcym oscyluje wokół gier komputerowych z udziałem kwasokrwistego. Największe wrażenie wywarła na nich gra Alien vs. Predator wypuszczona przez Foxinteractive w 1999 oraz jej sequel.

Nietrudno chyba zgadnąć jaki stosunek miały poszczególne grupy do filmu. Najstarsi woleli przede wszystkim, aby dać spokój sadze. Kłopoty przy realizacji trzeciej części i totalny niewypał w postaci A: R uświadomiły im, że Obcemu przydałby się dłuższy odpoczynek (jeżeli nie święty spokój). Niewielka część tej grupy wolała jednak sequel do sagi niż film AVP. Kolejna grupa była jak najbardziej entuzjastycznie nastawiona do projektu. Problem pojawił się tylko zaraz po otrzymaniu wiadomości o osobie Paula Andersona. Obie wspomniane tutaj grupy zareagowały negatywnie, mając w pamięci wcześniejsze osiągnięcia tego reżysera. Ostatnia grupa najliczniej popierała Andersona i jego film (część robi to do dzisiaj).

Co zyskali? Starsi, jedynie potwierdzenie że sagę najlepiej zostawić w spokoju. Fani oryginalnego komiksu powód do wieszania psów na reżyserze za zmarnowanie tematu. Natomiast młodsi, film na który czekali – efekciarski i z byle jaką fabułą (ale bez marines, więc nie mogli być też do końca ukontentowani – Cmdr JJA).

Czy ma sens, że się trudzisz?

Pozostaje jeszcze ze smutkiem stwierdzić, że fani zarówno Obcego jak i Predatora pośrednio przyczynili się do koszmarku zatytułowanego AVP. Grzechem było przede wszystkim nie zadawanie pytań. Nikt nie brał pod uwagę, że Fox może chcieć oszczędzać na tym projekcie, dając skąpy budżet i podrzędnego reżysera (a można było zapytać). Nikt nie podejrzewał, że Anderson zaakceptuje scenariusz napisany pod kątem PG-13, będzie milczał na ten temat, a co gorsza zrobi film tak zły, że przejdzie to najśmielsze oczekiwania fanów defetystów.

Jedynym odzewem ze strony zainteresowanych było narzekanie skutecznie temperowane przez co poniektórych – w ich mniemaniu film miał wyjść przeciętny. W ostatecznym rozrachunku większość uznała AVP za tragiczny gniot niewarty nawet wspomnienia w odniesieniu do sagi. Zdaje sobie sprawę, iż akcje protestacyjne, petycje czy też bojkot filmu na nie wiele by się zdały, myślę jednak, że gdyby to i owo się nagłośniło, Fox musiałby wiele przemyśleć w przypadku projektu z udziałem Obcego.

Zarżnięty przez fana

Obcy, postać-ikona popkultury doczekał się trudnych czasów. Wielu łudziło się, iż AVP będzie filmem „odskocznią”. Jego sukces miał zapewnić powrót do projektów Predator 3 i Alien 5 – sam reżyser miał nadzieję, że do tego dojdzie. Jak jednak wygląda sytuacja na początku 2005 roku? Niestety wygląda ona nieciekawie. Niedawno przeprowadzono wywiad z Ridleyem Scottem z którego wynika, iż nie jest on już zainteresowany kolejnym sequelem do Obcego. James Cameron, który miał w planach pisanie scenariusza do tego projektu, prawdopodobnie też się z tego wycofa. Do tego Alec Gillis poinformował, że kolejne sequele do obu serii nie są rozpatrywane przez 20th Century Fox.

Z całego zamieszania jakim okazało się AVP, nie wyszli cało nawet fani, którzy ten projekt popierali. Webmaster AvP Galaxy po obejrzeniu filmu z rozpaczy zamknął i stronę i forum. Po premierze nastąpił dziwny okres totalnego rozczarowania pomieszanego z wszechogarniającym zażenowaniem pośród ludzi, którzy liczyli na coś więcej, niż film dla trzynastolatków. Anderson będący pod obstrzałem starał się ich udobruchać – tuż po premierze pojawiła się wiadomość o specjalnym pokazie filmu, na którym reżyser miał złożyć dwa ważne oświadczenia. AVP według Andersona został pocięty przez studio, przez co trwa jedynie 100 minut. Zapewnił też fanów, że zostanie wydana specjalna rozszerzona wersja jego filmu na DVD. Największą niespodzianką było jego oświadczenie dotyczące PG -13 (Fox miał wymóc na nim zmianę certyfikatu, ale wersja R pojawi się na DVD).

News o specjalnym pokazie i oświadczenia Paula W. S. Andersona nie zostały przez nikogo potwierdzone. Niewielka część fanów postanowiła jednak uczepić się nadziei i czekać. Jedyne co zyskali, to jeszcze jedno totalne rozczarowanie. AVP na DVD wyszedł jako Extended Edition, ale do filmu dodano tylko jedną scenę, która trwała około 2 minut, plotki o wersji R pozostały czyimś wymysłem. Na AvP World próbowano film przełknąć licząc właśnie na tę wersję; gdy jednak się okazało, że nie zostaną niczym nowym uraczeni, przyłączyli się do chóru obelg kierowanych po adresem reżysera. A AVP? Zaraz po premierze filmu pojawiły się pogłoski o sequelu do niego. Wszyscy wstrzymali oddech ponieważ kilka plotek donosiło, iż udział Andersona jest możliwy. Na szczęście wszystko to okazało się nie znajdującymi pokrycia w faktach bzdurami (niestety do czasu – Cmdr JJA).

Final report

Warto wyciągnąć wnioski z polityki 20th Century Fox i Paula Andersona w stosunku do fanów. Przyjdzie pewnie czas, w którym zostaniemy uraczeni wiadomością o kolejnym sequelu do Obcego/Predatora/Alien vs. Predator. Wtedy, jeżeli komuś będzie zależeć, powinno się patrzeć producentom na ręce, zadawać im masę pytań i uzyskać od nich satysfakcjonujące zapewnienia (niekontrowersyjny autor scenariusza, reżyser, budżet i przedział wiekowy). Czy Obcy powróci jeszcze do formy jaką prezentował w dwóch pierwszych częściach sagi? Po Alien: Resurrection byłem tego niemal pewien. Teraz? Szczerze wątpię. Zrozumiałem, że w przypadku filmów z Hollywood nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej (AVP2 directed by Uwe Boll). Pozostaje nam czekać i z nadzieją wypatrywać lepszych czasów.

HICKS

Komenty FB

komentarzy

Komercha

8 Komentarze(y) na AVP Story: AVP od kuchni…

  1. dobry artykuł. szkoda że stary, no ale wiadomo co dostaliśmy w AvP2… to samo.

  2. W AVP2 dostaliśmy znaczek R…i nic więcej.

  3. Zastanawiam się skąd pomysły że Scott miał reżyserować A5, Cameron sypał kalumniami na A3, AR i miał robić scenariusz do A5, brzmią jak nowinki z pudelek.pl
    Czasem warto podawać źródła takich informacji.
    Kategoria R by cokolwiek w AVP zmieniła? już idea ustawienia piramidy na biegunie jest z lekka zabawna.
    Producenci to takie ludki które nie bardzo liczą się z opinią fanów, nawet się im nie dziwie ( opinie fanów wcale nie muszą być jedynie słuszne), nie należy jednak oczekiwać że patrząc na ręce się cokolwiek wskóra.

  4. Znaczy: jedyną skuteczną reakcją jest ignorowanie takich dzieł o którym ma się pewność że powstały wyłącznie dla kasy.

  5. >>>>Zastanawiam się skąd pomysły że Scott miał reżyserować A5, Cameron sypał kalumniami na A3, AR i miał robić scenariusz do A5, brzmią jak nowinki z pudelek.pl

    http://www.aintitcool.com/display.cgi?id=22405

    >>>>Czasem warto podawać źródła takich informacji.

    Czasami warto ich poszukać.

    >>>>Kategoria R by cokolwiek w AVP zmieniła? już idea ustawienia piramidy na biegunie jest z lekka zabawna.

    Czy ktoś gdzieś twierdzi żeby coś zmieniła? Z tekstu wyraźnie wynika że część fanów tak myślała.

  6. badguy – kwestia bojów o A5 przez Camerona i Scotta jest tak legendarna, że przytaczanie źródeł jest nie na miejscu. Acz autor tekstu był uprzejmy to zrobić 🙂 ZP to nie Pudelek ani radio "Lokalne przeboje i nowinki ze świata", gdzie ploty podaje się jako pewnik.

  7. Atue,

    >>http://www.aintitcool.com/display.cgi?id=22405

    Ok, zwracam honor, Nie wszystkie wątpliwości mi ten wywiad rozwiał ale wystarczy:)

    >>Czasami warto ich poszukać.

    To nie ja pisałem artykuł, ale wdzięcznym jestem za wyrozumiałość i linka.

    >>Czy ktoś gdzieś twierdzi żeby coś zmieniła?

    No, sam odpowiedziałeś kto, przecie nie twierdziłem że TY:)
    Dzięki za artykuł, i linka do wywiadu ( opłacało się pomarudzić:)) Sory za wątpliwości, taka moja sceptyczna natura, niech cię to nie zniechęca:)

    JJA,

    pfff, skoro nie słyszałem to nie ma prawa być legendarna, nie:D?
    Cieszę się że autor zechciał, szanuję to i bardzo doceniam. Chwali się że ZP jest profi.

    Pozdrawiam obydwu.

  8. Nic mi nie zabrałeś, więc nie musisz zwracać. Ja zdaję sobie sprawę że w niecny sposób chciałeś podkopać moją wiarygodność.

    1. Jak będę pisał artykuł do Kwartalnika filmowego, to postaram się o podanie źródeł.

    2. Jak będziesz chciał źródła to na priv bez jojczenia.

    Pudelku jeden Ty…

Dodaj komentarz