Daj na żeton: Alien Vs. Predator

Jak każdy widzi, temat gierek retro jest na ZP dość często poruszany. Z tego względu postanowiłem wrzucać tu co jakiś czas wspominki po starych gierkach salonowych – którymi teraz każdy może się cieszyć w domowym zaciszu, dzięki technologii emulatorów. Nie musimy tu kupować już żetonów i możemy sobie grać na całkowitym legalu (o ile tylko posiadamy w choćby szufladzie oryginalne ROMy danej gry).

Ponieważ cykl Aliens Vs. Predator jest ostatnio na czasie, zaczniemy właśnie od gierki na nim bazującej.

Tytuł: Alien Vs. Predator
Rok produkcji: 1994
Firma: Capcom
System: Capcom CPS-2
Ilość graczy: 1-3
Emulator: Final Burn i klony, MAME

 

O co biega w tej grze:

Gierka Aliens Vs. Predator to kolejna adaptacja idei AVP – i to nie bazująca na komiksach, a raczej będąca kontynuacją obu cykli filmowych, jako że rozgrywa się w universum Weyland-Yutani, USCMC itp. Antycypując na 10 lat do przodu film kolegi Paula W.S. Andersona twórcy gry umieszczają jej akcję na Ziemi, na której zalęgają się Alieny. Przybywają Predatory. Strzelanina. Naszym zadaniem jako Preda bądź człeka jest eksterminacja Obcych.

Postacie:

Do wyboru mamy cztery postacie różniące się speedem, powerem i skillem (to ostatnie wpływa zapewne na celność ciosów). Każda z nich ma też inną broń i atak specjalny.
– Predator Warrior; atak specjalny: młynek włócznią;
– Maj. D. Schaefer – który jakoś dożył od 1987 roku do kosmicznych czasów, za to mocno zmienił fizjonomię; atak specjalny: power podskok;
– Lt. Linn Kurosawa – pani żołnierz-ninja, jak na japońską gierkę przystało; atak specjalny: młynek kataną;
– Predator Hunter; atak specjalny: młynek dyskami.

Walka:

Każdy z naszych herosow startuje z bronią palną (działka Predów, naręczne działko Dutcha, pistolet pani Japonki). Z każdej z nich można strzelać parę sekund, a następnie trzeba czekać na jej ostygnięcie/przeładowanie. Każda postać ma również atak specjalny, który poraża wszystkich wrogów wokół, nam jednak zabiera trochę energii.

Dodatkowo, zgodnie z formatem gier wywodzących się od Final Fight, można podnosić i używać broni walającej się na ulicy, takich jak włócznie i dyski Predatorów, wyrzutnie rakiet, pulse rifle, smartguny, miotacze ognia, granaty czy rury i noże. Jak to w capcomowych bijatykach, możemy też łapać i glanować, jak również przerzucać enemy. Warto dodać, że zupełnie jak w życiu, cios wręcz zadaje o wiele większe obrażenia niż broń palna.


Grafa i dźwięk:

W onych czasach był to szczyt dopracowania grafiki – masa wielkich sprite’ów, płynna animacja, design leveli wzięty prosto z filmów, bogate tła. Co do dźwięków – no cóż, chipy dźwiękowe nie wymiatały jeszcze wtedy mega celną wiernością sampli, więc nie spodziewajmy się cudów. Jednak np. dźwięk gunów jest bardzo autentyczny. Bombastyczna muzyka też ładnie kojarzy się z filmami.

Enemy:

W grze mamy całą gamę nieznanych dotąd ludzkości Alienów, takich jak Arachnoid, Smasher, Stalker, czy Defender. Wszystkie z grubsza wyglądają jak zwykły Obcy, różniąc się lekko kształtem, kolorem, czy sposobem ataku. Potem spotykamy jeszcze ludzi zainfekowanych przez facehuggery, czyli Infectoidów, a także złych marines Weyland-Yutani. Natomiast bossowie to zupełnie inna sprawa…

Przebieg gry:

Gierka zaczyna się od intra przedstawiającego zajazd Alienów na San Drad, California w nieokreślonej przyszłości – jednak tej znanej z serii filmowej Aliens. Na terenie miasta wnet powstaje hive. Na szczęście do bohaterskich żołnierzy broniących miasto przed zarazą wnet dołączają nie mniej bohaterskie Predatory, które akurat przelatywały obok:

Na początku możemy sobie wybrać liczbę graczy (1-3) i już wyruszamy w zainfekowane miasto. Pierwszym zadaniem naszej wesołej ekipy jest wydostanie się z niego na wolność.

Level 1: Miasto

Ten króciutki poziom pozwala nam zapoznać się ze sterowaniem, wybić pierwszy tłumek łatwych przeciwników, urwać kilka znaków drogowych na ulicy i najeść się pizzy, która odnowi naszą energię. Po chwili nasi bohaterowie trafiają do piwnicy, gdzie czeka ich pierwszy boss – Chrysalis.

Level 2: Kanały

Po ukatrupieniu bossa kontynuujemy ucieczkę z miasta przez kanały. Tutaj możemy znaleźć w skrzyniach niezbędne każdemu Predatorowi diamenty, a następnie mierzymy się z Royal Guardami i różowym mutantem Razor Claws…

Level 3: Ostra jazda do Hive

Po wydostaniu się z miasta nasze postacie szybko ustalają, że jedynym sposobem na zażegnanie alieniego zagrożenia jest zniszczenie hive’a. Wsiadają więc do APC i zaczyna się najbardziej dynamiczny level gry (zwracam uwagę na ładny biust „Arnolda” na zdjęciu poniżej):

Level 4: Atak na królową

Jak się okazuje, gniazdo Obcych mieści się na parkingu podziemnym. Tutaj nasza ekipa musi ponownie wytłuc legiony Obcych (w tym znowu Royal Guardy), zebrać złoto i drogie kamienie, a na koniec załatwić Królową Obcych…

Level 5: Tajemnice W-Y

I kiedy już wygląda na to, że jest już po misiach i wszyscy się cieszą, następuje dalszy rozwój sytuacji… Nasza drużyna obserwuje katastrofę podejrzanego dropshipa spadającego do dżungli. Szybko zostaje zawarta kolejna zgoda międzygatunkowa i bohaterowie idą do lasu sprawdzić co jest grane.

Szybko okazuje się, że to kolejna sztuczka Weyland-Yutani wymieszanego z wojskiem! Zły generał transportuje Obcych celem eksperymentów, a jego tajemnic broni cała wataha złych marines, których musimy wyciąć w pień przy użyciu wszelkich dostępnych broni!

Na koniec nie pozostaje nam nic innego jak spożyć świnię i zmierzyć się ze złym powerloaderem:

Level 6: Laboratorium

Dobra opowieść z cyklu AVP nie może się obejść bez tajnego laboratorium, gdzie źli wojskowi naukowcy hodują Obcych. Do takiego właśnie laboratorium udaje się nasz team celem wyeliminowania wszelkich pozostałości Alienów na Ziemi:

Tu czekają na nas kolejne hordy złych marines, w tym całe rzesze smartgunnerów:

Stanowią oni oczywiście jednak dobre źródło broni, która będzie nam potrzebna. Obce – rzecz jasna – rychło bowiem się uwalniają z laboratorium.

Na końcu levelu, przy procesorze atmosfery czeka nas ciekawy Boss – Mad Predator, któremu odbiło od zarażenia Alienem:

Szybko zmuszamy go do sepuku i ruszamy dalej.

Level 7: Terminal odlotów

Nasz zły generał ładuje Alieny do statku i postanawia zwiać z nimi w kosmos. Musimy oczywiście przebić się do statku zanim wystartuje, a po drodze czeka nas istny Rumcajs złożony z marines i Obcych wszelkiego sortu, a także (jak to zwykle w salonówkach) powtórzeń wszystkich dotychczasowych bossów. W końcu jednak docieramy do startującego właśnie transportowca…

Gdzie na mostku czeka nas nie tylko generał, ale i Królowa Obcych, która jakoś przeżyła nasz mord i skryła się na pokładzie. Pierwsze swoje kroki kieruje do jenerała:

Potem czeka nas walka z nią – czyli finalnym bossem. Kończymy ją oczywiście sukcesem:

I aby zażegnać zagrożenie wysadzamy statek w luft, tak by wrak trafił w laboratorium na Ziemi. Zero tolerancji dla zła:

Na zakończenie krótka animacyjka i ostrzeżenie Predów, że na tym jeszcze nie koniec… Niestety od 13 lat ciąg dalszy nie nadszedł…


Ostatnie wrażenia:

Gra jak na swoje czasy mega wymiatała. Był to jeden z pierwszych tytułów na system CPS-2, który w porównaniu z CPS-1 (Street Fighter II, Punisher, Final Fight) powalał jakością grafy i liczbą kolorów. Do tego super łatwe sterowanie, fajne techniki walki, interaktywne otoczenie i oczywiście fabuła.

Fabułka ta oczywiście jest prostacka, jak to zwykle w salonówkach, ale ma wszystko na swoim miejscu – Alieny, Predy, ale też Arnold, Marines, APC, pulse rifle, źli naukowcy w laboratorium itd. – to coś, czego zabrakło w filmach AVP, a tu mamy je w dużej obfitości. Słabości gry to typowe cechy salonówek – powtarzalność wrogów aż do znudzenia, kretynizmy w stylu zbierania drogich kamieni i jedzenia pizzy, pocieszne tłumaczenie z japońskiego – ale cóż, taka konwencja. Świetna zabawa, zwłaszcza na parę osób.

Ocena (1-5):
Grafa: 5
Walka: 4
Enemy: 3
Levele: 4
Fajność: 5

Słowniczek pojęć salonowych – odcinek 1:
Wózek- życie w grze, używany np. w pytaniu „Ile masz jeszcze wózków?”

Komenty FB

komentarzy

Komercha

2 Komentarze(y) na Daj na żeton: Alien Vs. Predator

  1. Spokojnie można by zrobić taką giercę w polskich warunkach i specyfice. Pizzę i hamburgery zastąpiłby bigos, schabowy i pierogi.
    Myślę, że taka klimatycznie słowiańska gra np. z Super Elektroluks Warriors byłaby w dechę.

  2. Fakt, iż Gubernator Kalifornii przeżył można tłumaczyć tym, iż jest on w tej grze cyborgiem.

    Wspomnienia…

Dodaj komentarz